Kiedy Łukasz Sakowski zrobił wczoraj swój coming out o detranzycji w środowisku transaktywistów zapanował istny popłoch. Musieli gwałtownie wymyślić jakąś narrację, która zmniejszy wiarygodność coming outu autora „To tylko teoria” i obniża moc jego wyznania. Wyznania mocnego, bo opowiadającego o urabianiu do trans tożsamości przez dorosłego, o manipulujących aktywistach i lekarzach fabrykujących jego diagnozę.
Na kilku grupach i fanpejdzach znanych w środowisku aktywistów ustalono narrację, która ma uderzyć w blogera. To zawsze dzieje się w ten sam sposób — liderzy nadają ton sposobom na zniesławienie, następnie dziesiątki, czasem setki komentatorów, często udających obiektywnych obserwatorów, przychodzą uprawiać hejt-trolling, mający na celu zasianie wątpliwości w opinii publicznej i rozpowszechnianie kłamstw i pomówień. Sama byłam wiele razy ofiarą czegoś takiego i wiele razy widziałam to z boku. Jest to na swój sposób fascynujące zjawisko, ale niestety bardzo krzywdzące i psujące reputację. Tzw. czarny PR.
Niestety kłamstwo powtarzane milion razy staje się prawdą i hejterzy o tym wiedzą
Na co nieprzychylni Łukaszowi Sakowskiemu aktywiści wpadli tym razem?
Część postawiła na twardą dezinformację i po prostu mówi, iż to w ogóle się nie wydarzyło, iż Łukasz to wymyślił. Na szczęście ten pieczołowicie przygotował dowody i je opublikował, na wszystko ma kwity, więc historia jest nie do obalenia w ten sposób, ale to nie przeszkadza hejterom na pisanie komentarzy, iż sprawa nie miała miejsca i jest jego wymysłem.
Żeby nie było biorą w tym udział osoby znane w środowisku lewicy. Nie tylko jacyś tam anonimowi hejterzy.
Inni wpadli na to, iż wykorzystają coming out Sakowskiego do stwierdzenia, iż skoro osobiście kwestia zmiany płci go dotyczy, to nie powinien się w ogóle o tej kwestii wypowiadać. Oczywiście kwestia osobistego doświadczenia przestaje mieć znaczenie, kiedy to transaktywiści wypowiadają się o płci. Wtedy mogą być specjalistami, pisać książki, robić wykłady i pouczać choćby lekarzy i naukowców o transpłciowości. Nic o nas bez nas! — krzyczą. Kiedy sprawa dotyczy kogoś kto odszedł od ich szeregów, wtedy, zupełnie magicznie, osobiste doświadczenie staje się problemem i jest czymś co zmniejsza wiarygodność, a wręcz jest przyczynkiem do uciszania .
W ten sposób ofiara sekty nie powinna mówić o sektach i ich działaniu, a cytowanie badań dotyczących dziania sekt będzie opisywane jako „osobista obsesja”, „niewiarygodne kierowanie się własną krzywdą” albo wręcz „nienawiść”.
Tu przechodzimy do kolejnego punktu szkalowania. Transaktywiści używają typowej manipulacji polegającej na wplątaniu w wypowiedź kłamstw o motywach. Na tej zasadzie piszą na przykład, iż ” To naprawdę smutne co Cię spotkało, ale to nie powód żeby nienawidzić osób trans” albo „To naprawdę smutne, współczuję, ale teraz już rozumiem dlaczego masz obsesję i kierujesz się uprzedzeniami” itd. W ten sposób powtarzają to samo oszczerstwo wiele razy.
Czy Łukasz Sakowski nienawidzi osób trans jako grupy? — NIE
Sakowski cytuje badania naukowe znanych ośrodków medycznych i naukowców w temacie transpłciowości. Nie ma tym grama nienawiści. Jest chęć zrozumienia zjawiska i nagłośnienia faktów. Niestety badania te nie podobają się transaktywistom, więc Ci żeby je zdewaluować dorabiają blogerowi „mordę” nienawiści. Ze mną robiono to samo. Znam to. Mówiłam o prawach kobiet, stawiałam granice i było to nazywane nienawiścią. Mimo iż byłam otwarcie pro trans zaczęto mnie nazywać anty trans. W ten sposób w setkach komentarzy, często choćby pozornie miłych pojawia się manipulacja i oszczerstwo. Poważne, bo nienawiść i kierowanie się uprzedzeniami to poważny zarzut.
Przedstawianie Łukasza czy kogokolwiek, kto jest sceptycznie nastawiony do trans ideologii jako nienawistnego i będącego przeciwko osobom trans to sprytny ruch. Dlatego też piszą, iż Łukasz jest aktywistą anty-trans, bo chcą żeby ludzie niezaznajomieni z jego faktyczną działalnością, mieli wobec niego na wstępie pewne założenia i uprzedzenia. Większość osób, choćby niestety dziennikarzy, nie zadała sobie trudu przeczytania co Łukasz faktycznie pisze. Podczas, gdy on po prostu relacjonuje często pomijane przez progresywne media badania i przypadki, to opinia publiczna twierdzi, iż on nienawidzi osób trans. Autor bloga „To tylko teoria” nie postuluje żeby tranzycji zakazać, nie wyzywa nikogo, nie szkaluje, nie uwiesił się na hejtowanu kogoś z kim się nie zgadza. W przeciwieństwie do transaktywistów, którzy mają obsesję na jego punkcie i za punkt honoru postawili sobie go uciszyć, zniszczyć mu reputację i utrudnić życie. On jedynie w kulturalny sposób od czasu do czasu mówi o debacie na świecie w środowisku naukowym w kwestii tranzycji oraz wczoraj podzielił się swoim własnym doświadczeniem i perspektywą. Tylko tyle.
Rzekoma nienawiść do osób trans to oszczerstwo na temat Sakowskiego
Zasada szkalowania jest prosta — oczernić człowieka, przypiąć mu łatkę najgorszego, obwinić o rzeczy, których nie powiedział i nie zrobił, a potem samo się niesie. Ciężko pojedynczej osobie się przed tym obronić, tym bardziej jak narrację te podchwytują i kolportują media zaprzyjaźnione z hejterami. W ten sposób aktywiści wykorzystują swoje znajomości i strefy wpływów, by zniszczyć człowieka. Rozpisują się o krucjacie przeciwko mniejszości i wmawiają opinii publicznej, iż on jest złym człowiekiem, który robi coś złego.
Kolejnym punktem budowania kampanii oszczerstw jest sugerowanie, iż Łukasz zrobił coś czego nie zrobił i na przykład chce zakazać tranzycji albo atakuje osoby trans. Niejedna znana dziannikarka napisała pełny patosu post, iż własna krzywda nie powinna nigdy kierować człowieka w stronę zakazywania komukolwiek tranzycji. Czy Łukasz kiedykolwiek coś takiego postulował? Nie. Ale kogo to obchodzi? Do tego oczywiście nazywanie blogera „anty-trans” i sugerowanie krucjaty.
W tej manipulacji nie chodzi o prawdę, a o to, żeby opinia publiczna myślała, iż on coś takiego postuluje
Wtedy jest szansa, iż wzmożone dziennikarki, celebryci i influenserzy podchwycą to i staną przeciwko Łukaszowi i chochołom jakie aktywiści wokół niego stawiają, udając, iż to jego własne poglądy, a nie ich oszczercze wymysły.
Znana organizacja Miłość nie wyklucza idzie dalej i w swoim oświadczeniu łączy choćby retorycznie Łukasza ze skrajną prawicą w USA i rzekomym ludobójstwem osób trans (które jest teraz nowym propagandowym pomysłem amerykańskiego ruchu trans). Wyzywanie od faszystów, fundamentalistów i skrajnej prawicy widocznie im już nie wystarcza. Co interesujące idą tu ramię w ramię z progresywnymi katolikami z Magazynu Kontakt, którzy parę godzin przed oficjalnym coming outem Łukasza (być może celowo, wiedząc o tym, iż ten go planuje) wrzucili szkalujący go tekst pt. „To tylko teoria spiskowa”, co wobec zasłużonego blogera naukowego, który walczy z pseudonauką i teoriami spiskowymi jest wyjątkowo cyniczne.
Piszę o Tobie prawica? — Jesteś faszystą
Normą w narracji transaktywistów jest też próba przedstawienia Łukasza (lub innej poszkodowanej przez nich osoby) jako niewiarygodnego ze względu na to, iż informacje o jego detranzycji podały też prawicowe media i politycy. Tak jakby ofiara jakiegokolwiek nadużycia w dzieciństwie miała teraz chodzić po wszystkich i pilnować, żeby mówili o ujawnieniu jej historii tylko wybrani politycy i media, tylko ci z certyfikatem poprawności politycznej, żeby nikt się nie przyczepił, a jeżeli jej się nie uda to cała jej historia do kosza. To podła próba wpędzania w poczucie winy i dewaluacji doświadczenia jawnej ofiary ideologii transgender. Część hejterów próbuje w ten sposób odwrócić kota ogonem i z Łukasza zrobić winnego wręcz kolejnej, w domyśle, wygranej PiS, podczas, kiedy wina za krzywdy wobec nastoletniego Łukasza Sakowskiego leży po stronie zideologizowanych specjalistów i aktywistów urabiających młodzież. Zaś wygrana PiS to będzie zasługa opozycji, która chowa głowę w piasek, pozostawiając kształtowanie dyskursu o płci agresywnym ideologom, czym wychodzą na popleczników tych szaleńców. Na lewicy mówią na obwinianie ofiar victim blaming i niby są przeciwko czemuś takiemu, ale widać, iż w przypadku kogoś kto im podpadł żadne ich zasady nie mają już znaczenia.
Kończąc już dodam, iż transaktywiści nie lubią detranzycjonerów i się ich boją, bo ci swoim odejściem od transgenderyzmu uderzają w dogmat ich wiary w trans tożsamość płciową, która jest na swój sposób niezmienna. Atak organizacji niby peogejowskich na geja, który ewidentnie padł ofiarą progresywnej homofobii może wydawać się szokujący, ale niestety staje się normą w przejętych przez ideologię trans organizacjach LGBT. Transaktywiści nie chcą przyjąć, iż można być prawdziwym transem i po prostu zmienić podejście, przestać wierzyć w ich wytłumaczenia. Nie chcą też zaakceptować, iż ich ideologia jest szkodliwa dla młodych gejów i lesbijek oraz nonkonformistycznych pod względem ekspresji osób, które mierzą się z brakiem samoakceptacji.
Detransi uderzają też w dogmat o tym, iż leczenie dysforii musi polegać, tylko i wyłącznie, na modyfikacji ciała w płeć przeciwną, czy to dzięki operacji czy farmakoterapii.
Detranzycjonerzy mówią, iż mimo dysforii udało im zaakceptować siebie, a to niebezpieczny pomysł dla ideologii, która wmawia tysiącom ludzi, iż zna jedyne możliwe remedium na ich ból
Poza tym detranzycjonerzy znają od środka środowisko trans i byli świadkami jego patologii. Są jak ofiary pedofilii w Kościele, niebezpieczni dla spójności grupy, podważają autorytety i łamią zasadę milczenia dla dobra większości. Są świadectwem na nadużycia, choćby tak przejmujące jak Łukasza, który został wykorzystany przez dorosłego, prawdopodobnie fetyszystę, do spełniania jego misji czy fantazji o transowaniu chłopca w dziewczynkę. Dlatego też detranzycjonerów na całym świecie środowiska transaktywistów niszczą, zastarszają i próbują cenzurować ich historie w progresywnych mediach, by wypchnąć ich na prawicę i móc powiedzieć — „mówiliśmy Wam, oni zawsze byli tymi złymi, a teraz mamy dowód, bo współpracują teraz z prawicą”.
To właśnie detranzycjonerzy są tymi, którzy mogą opowiedzieć z pierwszej ręki o manipulacjach, o presji jaką transowe środowisko robi na człowieku, by ten zamienił płeć, o zideologizowanych lekarzach, którzy wydają zaświadczenia od ręki i aktywistach, którzy szantażują i wykorzystują wiedzę o człowieku, żeby go zniszczyć, jeżeli tylko stanie im ze swoją historią na drodze.
Musimy dawać głos osobom detrans tak jak dajemy głos innym ofiarom i nie możemy udawać, iż patologie w ruchu LGBT nie istnieją. Trzeba skończyć z zamiataniem pod dywan i „załatwianiem w rodzinie”. Trzeba przeciwstawić się sekciarstwu oraz oszczerstwom i manipulacjom aktywistów.
Link do całej historii tranzycji i detranzycji Łukasza Sakowskiego.
Jeśli cenisz sobie moje niezależne działania i publicystkę możesz wesprzeć mnie na Patronie. Dziękuję wszystkim, którzy to robią. Teksty powstają dzięki Wam. Link do wsparcia.