Ludzkie Zwierzę – Polująca małpa | cz.2

wybudzeni.com 3 miesięcy temu

Ludzkie Zwierzę – Polująca małpa

Ludzkie Zwierzę – Mowa ciała | cz. 1

Desmond Morris: W jaki sposób ludzkie zwierzę zdominowało wszystkie inne formy życia na Ziemi? Jaki jest sekret naszego niezrównanego sukcesu? Czy może to mieć coś wspólnego ze sposobem, w jaki w trakcie naszej ewolucji radykalnie zmieniliśmy nasze zachowania społeczne, stając się bardziej skłonnymi do współpracy, gdy stanęliśmy przed nowymi, onieśmielającymi wyzwaniami?

Pod jednym ważnym względem staliśmy się wyjątkowi wśród naczelnych. Staliśmy się łowcami stadnymi. Rzeczywiście, polowanie stało się ludzką obsesją, która wykraczała poza zwykłe karmienie i stała się zupełnie nowym sposobem na życie. Miało nas przekształcić i uczynić z nas, a nie z lwa, króla wszystkich zwierząt.

„Ludzkie zwierzę”

Osobiste spojrzenie Desmonda Morrisa na gatunek ludzki.

„Polująca małpa [człekokształtna]”

– Przez miliony lat nasi przodkowie byli łowcami-zbieraczami. Teraz wszystko się zmieniło. w tej chwili zbieramy wszystko. przez cały czas jemy mięso, ale nie musimy już na nie polować. Zamiast tego natykamy się na nie, starannie oczyszczone i zapakowane, gdy wędrujemy po miejskich oddziałach naszych supermarketów, pakując żywność z półek. Jako wzorzec ludzkich zachowań żywieniowych, wycieczka do supermarketu jest niezwykłym punktem końcowym długiej podróży w czasie ewolucji. Podróży, która rozpoczęła się w pierwotnym lesie, a zakończyła przy kasie. Dla mnie jest to historia żyjącej na drzewie małpy, która stała się naziemnym drapieżnikiem, który z kolei stał się klientem z kartą płatniczą.

To właśnie praca w zoo w latach 60. dała mi moje nietypowe podejście do tematu ludzkich zachowań. Rozpocząłem swoje badania od ryb, potem ptaków, ssaków i wreszcie szympansów. To było tak, jakbym, nie planując tego, zbliżał się do ludzkiego zwierzęcia, wspinając się po jego drzewie genealogicznym. Dało mi to zupełnie inne spojrzenie niż ludziom takim jak psycholodzy czy psychoanalitycy, antropolodzy czy socjolodzy. Podczas mojej pracy tutaj nadałem gatunkowi ludzkiemu nazwę zwierzęcia – naga małpa.

Zacząłem też opisywać nasze zachowanie w dokładnie taki sam sposób, jakiego używałem, przyglądając się wszystkim innym gatunkom w moich wcześniejszych badaniach. Im dłużej badałem szympansy, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, jak bardzo są inteligentne. Jednak pomimo swojej inteligencji, dzikie szympansy muszą spędzać większość czasu w żerowaniu.

To niekończące się zbieranie pożywienia jest typowe dla zwierząt, które w dużej mierze polegają na diecie roślinnej. Będąc podrzędne do mięsa pod względem odżywczym, więc aby przetrwać, każdego dnia trzeba zjeść dużą ilość roślinności. W pierwotnych lasach ten proces żywienia trwa od milionów lat, jest nieskończenie czasochłonny i jednostajnie powtarzalny. Na tym tle rozpoczyna się nasza własna historia.

Około 10-15 milionów lat temu wczesne małpy człekokształtne, z których my sami wyewoluowaliśmy, musiały wyglądać właśnie tak. W tym cyklu zrekonstruowaliśmy i ożywiliśmy naszych najwcześniejszych przodków, aby przypomnieć, iż ludzie w rzeczywistości nie pochodzą od szympansów, ale od tego wspólnego przodka.

Prawdopodobnie prowadził podobny tryb życia jak współczesne szympansy, a jego głównym źródłem pożywienia były owoce, jagody i orzechy. I podobnie jak one, od czasu do czasu zjadał trochę pokarmu zwierzęcego jako cenny dodatek do swojej diety. Chociaż później miało się to zmienić, jego pierwotny roślinożerny styl życia odcisnął swoje piętno na nas choćby dzisiaj. Po naszych pradawnych przodkach odziedziczyliśmy zamiłowanie do dojrzałych owoców, jagód i orzechów.

Jedzenie, które znaleźli w koronach drzew i które przez cały czas spożywamy w setkach różnych form. Jedną z kluczowych cech tego rodzaju żywności jest jej słodki smak. A to sprawiło, iż zdecydowanie mamy słabość do słodyczy. W rzeczywistości tak bardzo lubimy słodkie rzeczy, iż będziemy ich szukać wszędzie. choćby ryzykując użądlenie przez wściekłe pszczoły. W niektórych kulturach plemiennych głód miodu jest tak silny, iż eksperci w jego poszukiwaniu rozróżniają aż dziesięć jego rodzajów.

To nie przypadek, iż pierwszym napojem alkoholowym stworzonym przez nasz gatunek był miód pitny, wyprodukowany oczywiście z miodu. Inny kontynent, inny owad. Ten typ mrówek gromadzi miód w swoim odwłoku, który staje się masywnie spuchnięty i rozdęty, co ułatwia jego złapanie. Dla tych rdzennych mieszkańców Australii mrówki miodne są specjalnym przysmakiem, zbieranym i smakowanym jak małe dojrzałe owoce.

Wszędzie na świecie można znaleźć dowody na to ludzkie przywiązanie do słodyczy, odziedziczone po naszych przodkach naczelnych. I nigdzie nie jest ono silniejsze niż wśród naszych dzieci, jak pokaże prosty eksperyment. Tutaj słodkie pokarmy znajdują się po lewej stronie, a niesłodkie po prawej. Kiedy dzieciom pozwala się brać wszystko, na co mają ochotę, sięgają po słodkie pokarmy i ignorują pozostałe. I nie tylko dzieci reagują w ten sposób.

Warto zadać sobie pytanie, dlaczego, skoro jedzenie słodkich rzeczy jest tak naturalne, często jest postrzegane jako niezdrowe. Odpowiedź brzmi: w naturze wartość odżywcza i bycie smacznym idą w parze. Podczas gdy we współczesnym życiu każde jedzenie można uczynić atrakcyjnym. Wystarczy je sztucznie dosłodzić.

Seksualna Cukrzyca – Rian Stone
Feministki vs Tradycyjni Konserwatyści, Modele Mentalne i Cukrzyca Seksualna

Intrygujące jest to, iż gdy mamy ochotę na małą przekąskę między posiłkami, zwykle wybieramy coś słodkiego, tak jakbyśmy w tych chwilach powracali do pierwotnych zachowań żywieniowych w lesie. Zbieranie owoców w koronach drzew musiało być wygodne i bezpieczne dla naszych starożytnych przodków. Ale potem coś się stało. Być może nastąpiła dramatyczna zmiana klimatu. Być może las nagle się skurczył. Nie możemy być tego pewni. ale cokolwiek to było, skłoniło naszych przodków do poszukiwania nowego siedliska. Wyruszyli na bardziej otwarty teren z dala od drzew i zaczęli odkrywać to nowe środowisko.

W miarę jak to robili, ich dieta zaczęła się zmieniać. Żywiąca się owocami małpa leśna musiała stać się żywiącą się mięsem małpą równinną. Tak więc ewoluujące ludzkie zwierzę miało nabyć rozdwojoną osobowość. Częściowo roślinożerca, a częściowo mięsożerca. Kiedy nasi pradawni przodkowie przestawili się na jedzenie mięsa, stanęli przed nowym, zniechęcającym wyzwaniem, ponieważ teraz bezpośrednio konkurowali z powszechnie uznanymi mięsożercami i ich potężnymi ciałami oraz silnymi szczękami i zębami. Ze zwierzętami takimi jak te.

Z naszymi słabszymi szczękami i mniejszymi zębami musieliśmy znaleźć alternatywne rozwiązanie. Musieliśmy użyć mózgu zamiast siły. Naszymi sprawnymi rękami zaczęliśmy tworzyć broń. Drewniane włócznie do zabijania zdobyczy. W początkowym okresie naszej egzystencji prosty akt celnego rzucania musiał być jedną z najważniejszych umiejętności człowieka.

Precyzyjne celowanie stało się niczym innym jak kwestią ludzkiego przetrwania. niedługo odkryliśmy, iż jesteśmy najbardziej skuteczni, gdy działamy razem jako stado łowieckie. Wzajemna pomoc na polowaniu stała się kolejną istotną cechą naszego wyłaniającego się gatunku. Samolubny, samo żywiący się roślinożerca musiał stać się pomocnym, społecznym mięsożercą.

Dawna rywalizacja naczelnych musiała zostać powściągnięta przez nową ludzką współpracę. W ten sposób byliśmy w stanie zwrócić naszą uwagę na coraz większe ofiary, czyniąc nasze polowania coraz bardziej wydajnymi i dając nam coraz więcej wolnego czasu, podczas którego nasze wczesne technologie mogły się rozwijać i prosperować. Nasze problemy nie skończyły się, gdy zdobycz została w końcu złapana i zabita.

Mięso było zbyt twarde dla naszych małych szczęk. Naszym rozwiązaniem było atakowanie go nie zębami, ale ostrymi narzędziami. Około 3 milionów lat temu wynaleźliśmy krzemienny nóż do krojenia mięsa na kawałki nadające się do żucia. A potem, wraz z odkryciem ognia, około miliona lat temu, w końcu mogliśmy wkroczyć w epokę ludzkiego szefa kuchni. Byliśmy w stanie przygotowywać nasze posiłki zamiast po prostu połykać je łapczywie.

Mogliśmy gotować, zmiękczać i delektować się smakiem, jedząc je na gorąco, jak gdyby świeżo po zabiciu. Hieny mogły mieć silniejsze szczęki, ale my mieliśmy lepsze techniki. Pokrojone i ugotowane mięso stało się tak łatwe do spożycia jak owoc czy jagoda. Zamiast dostosowywać nasze zęby do jedzenia, dostosowaliśmy jedzenie do naszych zębów.

Sama idea pory posiłków jest związana z mięsożernym stylem życia. Roślinożercy przeżuwają pokarm monotonnie, godzina po godzinie. Mięsożercy nie decydują się na ilość. Stawiają na jakość. Jedzą tylko od czasu do czasu, a kiedy to robią, objadają się i jedzą razem.

My, ludzie, również lubimy wspólnie spożywać duże posiłki. Nasze posiłki są wydarzeniami społecznymi. Co ważne, w rzadkich przypadkach, gdy nasi krewni, szympansy, zabijają zwierzę i jedzą jego mięso, ich zachowania społeczne ulegają zmianie. Zamiast żywić się niezależnie od siebie, jak to robią podczas jedzenia owoców, ucztują razem jako grupa i dzielą się łupami. Oglądając te sceny, łatwo wyobrazić sobie sposób, w jaki nasi starożytni przodkowie rozpoczęli długą drogę w kierunku diety mięsożernej. Kiedy drapieżniki zabijają dużą ofiarę, starcza dla wszystkich. To nie jest altruistyczne.

Po prostu jest tak dużo do zjedzenia na raz. Dla nas dzielenie się jedzeniem stało się podstawą naszego społecznego stylu życia. Kiedy jemy małe słodkie przekąski, jesteśmy szczęśliwi, iż możemy to robić sami w dowolnym czasie i miejscu, ale kiedy ucztujemy przy mięsie, mamy tendencję do gromadzenia się razem w określonym czasie i miejscu.

Siadamy jako grupa społeczna, jak lwy wokół zabitego zwierzęcia. Uczta staje się przyjaznym wydarzeniem, łączącym nas jako grupę, gdy napełniamy nasze brzuchy. Wszędzie na świecie można znaleźć ten sam rodzaj ludzkich wzorców żywieniowych. Menu może się różnić, ale wydarzenia są niezwykle podobne. Mięsożerne pragnienie dzielenia się jedzeniem jest tak silne, iż czasami, gdy musimy zjeść posiłek w samotności, czujemy się dziwnie nieswojo.

Samotny posiłek emanuje mową ciała wyrażającą skrępowanie. Jedzenie słodyczy w samotności w miejscu publicznym jest dość przyjemne, ale jedzenie pełnego posiłku w samotności w miejscu publicznym już nie. Starożytne nawyki są trudne do wykorzenienia. Społeczny aspekt żywienia się jest doprowadzony do skrajności na typowym przyjęciu koktajlowym.

Tutaj ludzie piją, gdy nie są spragnieni i jedzą, gdy nie są głodni. Co ważne, większość oferowanych artykułów spożywczych jest raczej słona/pikantna lub raczej mięsna niż słodka. Jedzenie może być tylko symboliczne, ale zachowuje mięsożerny charakter, który jest zgodny z towarzyskością okazji.

Tutaj zachowanie związane z żywieniem się samo w sobie stało się zdawkowe. Społeczny element ucztowania stał się tak ważny, iż sama uczta została zredukowana do zwykłego dodatku. Kiedy wyewoluowaliśmy z naczelnych zbierających owoce w mięsożerne drapieżniki, zyskaliśmy ogromną przewagę w postaci możliwości spożywania niemal każdej żywej istoty. Urozmaicając naszą dietę mogliśmy rozprzestrzenić się na niemal każde siedlisko na Ziemi.

Masajowie ze wschodniej Afryki żyją głównie dzięki diecie składającej się z krwi i mleka, pozyskiwanych od starannie pielęgnowanego bydła. Kiedy bydło jest wykrwawiane, ale nie zabite, krew jest zbierana w długiej tykwie. Mleko jest następnie mieszane z krwią i mieszane w celu koagulacji, tworząc gęstą, lepką ciecz. Część z niej przywiera do mieszadeł i jest spożywana prawie jak pokarm stały. Jest to ulubiony przysmak małych dzieci z plemienia. Resztę przelewa się do naczyń do picia. Produkt tego procesu zapewnia niezwykle wysokobiałkową dietę bez utraty żywego inwentarza. Z biologicznego punktu widzenia można to opisać jako drapieżnika polującego na bydło, który na nim pasożytuje. Bardzo wydajne rozwiązanie do życia w tym konkretnym środowisku. Pomysł picia krwi w ten sposób może być dla nas odrażający, ale Masajowie bez wątpienia czują to samo w stosunku do niektórych naszych nawyków żywieniowych.

Każda kultura ma swoje własne preferencje żywieniowe i tabu żywieniowe, rozwijane przez wiele lat. Gąsienice te są kolejnym cennym źródłem białka. Przy takiej samej wadze zawierają więcej białka niż stek z polędwicy. choćby jeżeli brakuje im tego, co można nazwać atrakcyjnością potrawy z grilla. Dla mieszkańców RPA są one również źródłem ważnych fosforanów, minerałów i witamin. W rzeczywistości owady są idealnym źródłem pożywienia, preferowanym przez ludy plemienne na całym świecie. Nasze współczesne preferencje do atakowania owadów dzięki chemikaliów, a nie zębów, są wysoce irracjonalne. Niektóre kultury wolą całkowicie wykluczyć zwierzęta ze swojej diety.

Plemiona Toda z południowych Indii kiedyś zabijały swoje domowe zwierzęta, ale teraz odmawiają jedzenia mięsa ze względów religijnych. Tutaj spożywają mieszankę ryżu, cukru trzcinowego i soli zawiniętą w jadalne liście. Bliższa analiza ujawnia jednak, iż do mieszanki dodają również mleko bawole i miód. Pomimo niskiej wartości odżywczej ich głównego pożywienia, regularne dodawanie mleka i miodu zapewnia im dobrą kondycję i siłę. Fakt, który z dumą demonstrują wyczynami siłowymi. Jednym z najdziwniejszych ludzkich wzorców żywieniowych jest ten. Jedzenie ziemi. Niektóre gliny pochodzące ze specjalnych źródeł są bogate w niezbędne minerały. W niektórych częściach Ghany są one zbierane i formowane w kształty jaj. To ostateczna eksploatacja środowiska. Pożeranie ziemi, na której stoimy. Jednak te gliny, po analizie chemicznej, okazały się zawierać wapń, magnez, potas, miedź, cynk i żelazo. Niezwykle podobne do suplementów mineralnych zalecanych w zachodnim społeczeństwie.

Niekończąca się pogoń za różnorodnością żywności czasami prowadzi do niebezpieczeństwa. Japoński przysmak zwany fugu, rodzaj ryby rozdymki, choć bardzo ceniony przez smakoszy, zawiera śmiertelne toksyny. jeżeli toksyczne części nie zostaną usunięte podczas patroszenia, powodują śmierć w ciągu kilku godzin. Każdego roku umiera 200 osób spożywających Fugu! Najwyraźniej człowiek jest największym wszystkożercą na świecie. Jest gotowy zjeść prawie wszystko. I dla wielu ludzi nie jest to tylko kwestia jedzenia czegokolwiek, ale jedzenia wszystkiego.

Aby zobaczyć to w akcji, nie trzeba patrzeć dalej niż na stół francuskiej rodziny, która właśnie zasiada do uroczystej kolacji. Tutaj różnorodność jadalnych form życia jest esencją kuchni. Na początek głowonogi, w tym przypadku kalmary. Następnie płazy w postaci amputowanych żabich udek. Potem mięczaki morskie, niektóre małże. Później gady, jako zupa żółwiowa. Następnie brzuchonogi, nieuniknione ślimaki. Potem skorupiaki, więcej owoców morza. No i szkarłupnie w postaci jeżowców. Po których spożywają ryby, ptaki, sfermentowany sok owocowy, ssaki w towarzystwie warzyw korzeniowych, grzybów, warzyw liściastych, rozkładających się tłuszczy zwierzęcych. I wreszcie owoce i orzechy.

Biorąc pod uwagę wystarczającą zasobność, z wielkim rozmachem demonstrujemy wszystkożerność, która uczyniła nas wspaniałym gatunkiem. Bez względu na to, gdzie się teraz udamy, możemy rozwiązać problem z pożywieniem. choćby w przestrzeni kosmicznej możemy znaleźć sposób na odżywienie naszych ciał.

Przeszliśmy długą drogę od leśnych drzew naszych odległych przodków, a nasza namiętnie zróżnicowana dieta zaprowadziła nas do każdego zakątka globu i nie tylko. Ale jak rozpoczęliśmy tę niesamowitą podróż? Jakie były etapy formacyjne, które miały nas zabrać w górę i z dala od naszych zwierzęcych krewnych, pozostawiając ich bełkoczących na gałęziach, podczas gdy my podbijaliśmy niebo?

Być może ponowne zbadanie naszych ewolucyjnych korzeni pomoże nam to zrozumieć. To tutaj, w sercu Afryki, miliony lat temu rozpoczęła się historia człowieka. ale jak to się zaczęło, pozostaje tajemnicą. Istnieje luka w zapisie kopalnym, kiedy możemy tylko zgadywać, co się działo. Luka w naszej wiedzy trwa od okresu około 4 milionów do 7 milionów lat temu. Wiemy, iż weszły do niego małpy, a wyszły z niego małpoludy. Ale to wszystko, co wiemy.

Aha, i małpoludy, oczywiście, kiedy już wyszły z tego okresu, wiemy, co się z nimi stało. Nie ma żadnych brakujących ogniw w popularnym tego słowa znaczeniu. Możemy prześledzić naszych przodków ponad trzy miliony lat wstecz i zobaczyć, jak małpoludy przekształciły się we współczesnych ludzi.

Lecz na tym bardzo wczesnym etapie formacyjnym obraz staje się mętny. Dlaczego zrzuciliśmy futro, stanęliśmy na tylnych łapach i zaczęliśmy mówić? Aby zrozumieć, dlaczego tak się stało, musimy odkryć, gdzie to się stało. Być może wszystko to wydarzyło się tutaj, na otwartej Sawannie. Tradycyjny pogląd, i jest to tylko przypuszczenie, jest taki, iż nasi starożytni przodkowie opuścili osłonę lasów i przenieśli się na otwarte równiny w pogoni za dużymi zwierzętami drapieżnymi. Gdy znaleźli się na otwartym terenie, musieli stawić czoła gorącemu, suchemu i odsłoniętemu środowisku.

Jak się do tego przystosowali? Inne zwierzęta żyjące w gorącym i suchym środowisku wykształciły specjalne mechanizmy przetrwania, które zmniejszają utratę wody. Co zaskakujące, nie posiadamy żadnego z nich. Musimy pić więcej niż jakikolwiek inny ssak lądowy. Pocimy się bardziej niż jakiekolwiek inne ssaki i gwałtownie umieramy z przegrzania. Mamy rozcieńczony mocz i wilgotne łajno. Te pięć cech silnie kontrastuje z gospodarką wodną typowych zwierząt żyjących na Sawannie. Prawda jest taka, iż po prostu nie jesteśmy dobrze przystosowani do życia na sawannie.

Co więc zrobiliśmy, gdy opuściliśmy ochronę runa leśnego? Tradycyjny pogląd na to, jak małpa stała się małpoludem, został niedawno zakwestionowany. Uważa się, iż mógł istnieć istotny etap pośredni. Zamiast wychodzić z lasu prosto na otwarte łąki, nasi odlegli przodkowie udali się nad brzeg wody. Tam coraz bardziej wchodzili do wody, stając się czymś, co można by nazwać małpą wodną. Noworodki pod starannym nadzorem potrafią pływać bez żadnego treningu. Umieszczone w pozycji leżącej twarzą w dół w ciepłej wodzie, nie okazują paniki, mają szeroko otwarte oczy i automatycznie wstrzymują oddech. Mistrzowie wstrzymywania oddechu potrafią go wstrzymać pod wodą choćby na trzy i pół minuty. To i zdolność pływania noworodka są co najmniej dziwnymi cechami jak na zwierzę żyjące na sawannie. Istnieje wiele innych wodnych cech naszego gatunku. Mamy niezwykle silny odruch nurkowania, który spowalnia bicie naszego serca, gdy wkładamy twarz pod wodę.

Podobnie jak inne ssaki wodne, ale nie inne naczelne, mamy warstwę sadła pod skórą. Straciliśmy długą, kudłatą sierść innych naczelnych, dzięki czemu jesteśmy bardziej opływowi w wodzie. Mamy unikalny kształt nosa, który osłania nasze nozdrza, gdy nurkujemy pod powierzchnią. Mamy bardziej elastyczne kręgosłupy niż inne małpy człekokształtne, co umożliwia nam szybsze pływanie. Mamy częściowe błony między palcami u rąk i nóg.

Powtórzę się, w przeciwieństwie do innych naczelnych. Płaczemy obfitymi łzami jak inne zwierzęta morskie, ale nie tak jak małpy. Potrafimy pływać ze wspaniałą sprawnością fizyczną. Małpy człekokształtne w ogóle nie potrafią pływać. A kierunki w jakich układają się nasze włosy różnią się od tych u innych małp, podążając za prądem wody. Zebrane w ten sposób dowody na wodne pochodzenie naszego gatunku z pewnością wyglądają imponująco. jeżeli ten chrzest człowieka miał miejsce, to prawdopodobnie miał miejsce tutaj, na wybrzeżach wschodniej Afryki.

Jednym z efektów przeniesienia się do wody dla tych wodnych małp było natychmiastowe znalezienie cudownie pożywnego źródła pożywienia. Nowego rodzaju pożywienia. Zmiana z owoców leśnych na owoce morza. Ci mali chłopcy w dolinie ryftowej Kenii zachowują się raczej jak wydry, łowiąc ryby bez pomocy jakiejkolwiek broni. Żyją dziś w tym samym regionie, w którym wyewoluował gatunek ludzki.

Czy mógł to być preferowany sposób życia naszych wczesnych przodków kilka milionów lat temu? Przejście na wodny tryb życia nagle udostępniłoby dietę wysokobiałkową, która zmniejszyłaby ilość czasu, jaki musieliby poświęcić na poszukiwanie pożywienia.

Dałoby im to więcej możliwości na inne działania. Działania, które mogły doprowadzić ich do rozwinięcia ważnych nowych umiejętności. Starożytna umiejętność otwierania twardych orzechów i owoców sprawiłaby, iż natychmiast byliby w stanie otworzyć twarde skorupy wielu łatwych do zebrania owoców morza. Mięczaki i skorupiaki morskie nie miałyby żadnej ochrony przed atakami tego nowego typu drapieżników. Stanowiły one obfite źródło pożywienia, które tylko czekało na bycie wykorzystanym.

Co więcej, dieta złożona z ryb i skorupiaków zapewniłaby małpom wodnym wzbogacone źródło kwasów tłuszczowych, które są ważne dla rozwoju mózgu. Małpa wodna mogła z łatwością stać się bardziej inteligentną małpą.

Oto niesamowici nurkowie z Filipin. Każdy członek dużego zespołu młodych nurków płci męskiej opuszcza skałę przymocowaną do długiej liny na dno morskie. Paski białego materiału odstraszają ryby, a gdy liny są przesuwane wzdłuż z ich skałami wielokrotnie uderzającymi o rafy poniżej, wpędzają wszystkie ryby w ogromną sieć rozpostartą przed nimi. Gdy wszystkie ryby znajdą się w sieci, młodzi nurkowie schodzą bez aparatu oddechowego na głębokość 25 metrów, gdzie mogą pozostać do trzech minut. W najwcześniejszych dniach historii człowieka, wspólne łowienie ryb mogło być pierwszym krokiem na drodze do skutecznego polowania w stadzie i naszej ostatecznej roli jako skutecznych drapieżników lądowych.

Teoria pochodzenia człowieka od małp wodnych pozostaje nieudowodniona, ponieważ wciąż brakuje nam dowodów kopalnych na jej poparcie. ale niezależnie od tego, czy przeszliśmy przez fazę wodną, czy nie, jedno jest pewne, nasi przodkowie w końcu przenieśli się na sawannę i zaczęli polować na duże zwierzęta drapieżne.

Stało się to naszym nowym sposobem życia, który miał nas utrzymać przy życiu przez ponad milion lat, aż do rewolucji rolniczej, która nastąpiła zaledwie 10.000 lat temu. I choćby dzisiaj, w kilku odległych obszarach, pierwotne polowanie trwa nadal.

Są to karibu, przemierzające odludne ziemie dalekiej północy Kanady. Dla rdzennych mieszkańców Kanady jelenie te są podstawowym źródłem pożywienia. Dla nich polowanie na karibu jest kwestią przetrwania. Kiedy lud Dogrib wyrusza w pościg, wynik może stanowić różnicę między głodem a dostatkiem. Moment wyruszenia jest pełen radosnego oczekiwania. Oczekiwania na nadchodzącą ucztę. Polowanie przechodzi przez charakterystyczne etapy. To długa podróż na tereny łowieckie. Następnie początkowe poszukiwania stada. Pierwsze dostrzeżenie ich w oddali jest uspokajające, ale znajdują się na otwartym terenie, gdzie nie można się do nich zbliżyć. Kolejno następuje planowanie strategii, którą należy przyjąć. kooperacja w grupie nasila się, gdy taktyka ataku jest wprowadzana w życie. Polowanie będzie niezwykle wymagające fizycznie. Broń, jak zwykle, ma najważniejsze znaczenie dla powodzenia pościgu. Kobiety towarzyszące łowcom nie biorą aktywnego udziału w zabijaniu. Podczas gdy mężczyźni tropią stado, szukają jagód w tym odludnym miejscu, podążając starożytnymi śladami pierwotnych zbieraczy żywności.

Niczym wilki okrążające swoją ofiarę, myśliwi zbliżają się do zalesionego terytorium, aby dokonać efektywnego uśmiercenia zwierzyny. Jednak w przeciwieństwie do wilków, ich komunikacja jest złożona, a strategia wyrafinowana. Podobnie jak w przypadku wszystkich mięsożernych myśliwych, widzenie na duże odległości ma najważniejsze znaczenie dla ich sukcesu. Ich broń może być nowoczesna, ale wzór polowania, którym kierują się ci ludzie, ma milion lat. W tym konkretnym przypadku upolowanie zwierzyny zajęło tydzień. Do tego czasu grupa była prawie bez jedzenia przez trzy dni. W przenikliwym zimnie północnego krajobrazu głód zaglądał im w twarz. Po zabiciu tusza jest krojona i przygotowywana do zaniesienia z powrotem do społeczności. Intensywna ulga odczuwana, gdy w końcu nadchodzi uczta, jest czymś, co trudno docenić tym, którzy nigdy nie doświadczyli tej starożytnej, niepewnej formy poszukiwania pożywienia przez ludzi.

Łatwo jest zrozumieć, dlaczego 10.000 lat temu zaczęliśmy rezygnować z tego sposobu życia i zamiast tego zwróciliśmy się ku bezpieczeństwu i przewidywalności rolnictwa. Kontrolowania dzikich zwierząt i upewniania się, iż zawsze są w pobliżu, aby zapewnić nam gwarantowane regularne posiłki.

Trzeba jednak przyznać, iż w polowaniu było coś odważnie ryzykownego. Wraz z pojawieniem się rolnictwa, dramat pościgu został utracony. Tylko Dogrib i kilka innych odległych społeczności łowieckich przypomina nam o wcześniejszym stylu życia. Dla większości z nas trudności polowania, jego niepewność i niebezpieczeństwa należą już do przeszłości. W dzisiejszych czasach wszystko, z czym musimy się zmierzyć, to wycieczka do lokalnego supermarketu. Co więc stało się z naszymi wrodzonymi popędami łowieckimi? Gdzie się podziały we współczesnym świecie?

Pierwotny akt wyruszania na polowanie zyskał nową nazwę. Teraz nazywamy to pójściem do pracy. Współcześni myśliwi opuszczają swoją bazę domową nie w pogoni za dużymi drapieżnikami, ale w pogoni za kontraktami, umowami i sprzedażą. Będą zabijać w mieście i przynosić do domu bekon bez konieczności patrzenia na dziką zwierzynę. Każdy zawód ma swój własny rodzaj zastępczych elementów łowieckich. Dla niektórych jest to koleżeństwo z innymi myśliwymi. Dla nielicznych pozostaje poczucie fizycznego zagrożenia. Był to najważniejszy element oryginalnego polowania.

Jednak dzięki nowoczesnym polowaniom zastępczym jest to w tej chwili stosunkowo rzadkie. Dla niektórych osób ten element zagrożenia jest jednak kluczowy. Potrzebują zastrzyku adrenaliny, który towarzyszy każdej niebezpiecznej wyprawie łowieckiej. Dla większości ryzyko stało się teraz czysto finansowe.

Są to typowi myśliwi współczesnych czasów, którzy zachowali strategie i taktyki, planowanie i spiskowanie starego stylu życia łowieckiego, ale w całkowicie zmienionym stanie. Dla niektórych pseudo polowanie to tropienie, skradanie się z naciskiem na symboliczne zabójstwo na końcu.

Przeciętny policjant drogówki ma ogromną satysfakcję z dokonywania wielu “zabójstw” każdego dnia, od czasu do czasu z dodatkowymi emocjami związanymi z niewielkim, ale daremnym oporem ze strony wijącej się ofiary.

– Dostanie Pan mandat.
– Nie złamałem przepisów specjalnie. Miałem tutaj spotkanie.
– Wiedział Pan, iż nie wolno tu parkować.
– Miałem tu sprawę do załatwienia.
– Rozumiem, ale nie wolno tu parkować.
– Co mogę zrobić?
– jeżeli spotka mnie Pan ponownie to weźmie Pan wtedy kwitek?
– Muszę to włożyć do zamrażarki. Potem tu wrócę.
– Nie powiedział Pan, iż tu pracuje. Nie mogę teraz nic zrobić.
– Jestem rzeźnikiem.
– Cóż, przykro mi, ale dostaje Pan mandat.
– Każdy poluje na swój sposób.

Każdy ma własny rodzaj pościgu i każdy ma własną formę zabijania. Współcześni pseudo-myśliwi są wszędzie. Pod koniec polowania, gdy pracownik wraca do domu, przekazywane są mu łupy z polowania, w tym kwitek z wynagrodzeniem. Ci, którzy są najbardziej pochłonięci swoją pracą i uważają ją za szczególnie satysfakcjonującą, to ci, których działania zawierają większość starych zwyczajów łowieckich. Dla nich symboliczne polowanie zachowuje prawie całą swoją pierwotną ekscytację. Dla niektórych symbolika jest bardzo oczywista, z konkretną i widoczną zdobyczą, którą należy ścigać. Policyjny pościg wydobywa wszystkie stare umiejętności łowieckie.

– Co zamierza zrobić?
– Kierowca ucieka na południe, w dół uliczki. Skręca na wschód, biegnie między domami.

Okej, mam go. Biegnie przez ulice, w kierunku policjantów.

Policjanci obezwładniają go. Powalają na ziemię.

D.M.: Prawie wszystkie elementy są przez cały czas obecne. Strategie i taktyki, kooperacja i organizacja. Koncentracja i ryzyko. Żmudny pościg i wreszcie punkt kulminacyjny w postaci zabójstwa.

– Ruszamy w pogoń.
– W porządku. Zróbmy to.
– Wydaje się, iż kilka osób nie jest w stanie dokonać symbolicznego skoku od pierwotnego polowania do jednego z jego nowoczesnych substytutów.

Uwięzieni w przeszłości, czują potrzebę dalszego, niepotrzebnego strzelania do dzikich zwierząt dla sportu. Myśliwi ci nie głodują, a ich ofiary nie są niebezpieczne. Zwierzęta zostały specjalnie wyhodowane na ranczach, aby mogli do nich strzelać sportowcy, którzy nie chcą cierpieć z powodu nadmiernego dyskomfortu w trakcie polowania.

– Dziękuję.
– To był daleki strzał.
– Cieszę się, iż włożyłem tam dwa pociski. Myślałem o włożeniu tylko jednego.
– To był dobry strzał.

Zabijanie tych zwierząt z broni o dużej mocy jest mniej więcej tak odważne, jak strzelanie do krowy na polu. Ale polowaniom dla sportu, które są kontynuowane od czasu, gdy pierwotne polowanie stało się przestarzałe, wciąż udaje się przetrwać. Tak głęboko zakorzeniona jest drapieżna przeszłość naszego gatunku.

– Obróć go trochę w swoją stronę. Chcę uchwycić to zakręcone poroże. O właśnie. Spróbuj tak.

– Jednak dla większości współczesnych ludzi pomysł zabijania zwierząt dla zabawy jest odrażający.

Zamiast tego, gdy chęć polowania popycha człowieka do wytropienia dzikiej bestii i oddania do niej strzału, najgłośniejszym dźwiękiem, jaki można usłyszeć, jest dźwięk migawki aparatu. Wszystkie te strzały są celne, ale nie dochodzi do rozlewu krwi. A emocje związane z zabraniem do domu zdjęć tych zwierząt zapewniają symboliczne trofeum bardziej zgodne z nowoczesnym środowiskiem, w którym żyją ci symboliczni myśliwi. Na całym świecie symboliczni myśliwi polują na swoje ofiary. A ponieważ są one symboliczne, zdobycz może przybierać dość dziwne formy.

Jako kolekcjonerzy, ludzie wydają się być gotowi upolować i mieć przy sobie niemal wszystko. Czasami za ogromną cenę. Dla niektórych kolekcjonerów samo znalezienie ofiary jest wystarczającą nagrodą. Dla tych poszukiwaczy pociągów zwierzęciem ofiarnym staje się gigantyczna lokomotywa, która wślizguje się w ich pole widzenia, dając im dreszczyk emocji związany z odkryciem.

Podobnie jak prawdziwa zdobycz, każda lokomotywa jest poza ich kontrolą. Tylko będąc we właściwym miejscu, we właściwym momencie, mogą dodać kolejny ekscytujący okaz do swojej listy symbolicznych zabójstw. Nie mogą zjeść tych pociągów, ale mogą przynajmniej nacieszyć nimi oczy. Gdziekolwiek dzisiejsi pseudo-myśliwi zbierają się w małych grupach, istnieje duże prawdopodobieństwo, iż jakaś symboliczna zdobycz zostanie powalona.

Charakter ofiary można sprowadzić do najprostszej możliwej formy. W tym przypadku jest to drewniany kręgiel. Praktycznie niemożliwe jest dalsze uproszczenie symbolicznego polowania, ale podekscytowanie wciąż pozostaje. Ludzkie zwierzę może uczynić polowaniem niemal wszystko i odpowiednio to uczcić. Dla wielu osób miejsce pracy jest nieco pozbawione bardziej ekscytujących elementów zastępczego polowania. Dla nich specjalne wydarzenia poza kontekstem pracy są niezbędne do odtworzenia dramatu pościgu. Rozwiązaniem dla wielu milionów jest sport zawodowy.

Tutaj, na boisku piłkarskim, prawie wszystkie etapy pierwotnego polowania są pokazywane widzom. Jest taktyka zespołowa. kooperacja w grupie. Komunikacja na duże odległości. Fizyczne czynniki ryzyka, umiejętności, wytrzymałość i odwaga. Tropienie, przebiegłość pościgu. W końcu następuje moment zabójstwa, gdy broń plemienna jest wbijana w usta ofiary. Ten akt celowania jest wspólny dla większości form współczesnego sportu.

Po zwycięstwie w sporcie, podobnie jak po zwycięstwie w polowaniu, następuje triumfalna celebracja. Chwila euforii dzielona przez wszystkich. Czasami intensywność tej chwili staje się zbyt duża. Namiętności pierwotnego łowcy zostały tak rozbudzone, iż symbolika zostaje utracona, a przemoc samego polowania zostaje ponownie uwolniona.

Kiedy człowiek staje się nową zdobyczą, a stado myśliwych zwraca się przeciwko jednemu z nich, dzikość tłumu nie zna granic. Dla zgrai dokonującej samosądu ofiara staje się członkiem innego gatunku. Ofiarą, którą należy zabić. To nie jest normalna ludzka agresja. To skorumpowane stado myśliwskie na polowaniu, szukające ofiary. W tym przypadku ofiara została uratowana.

Ci, którzy twierdzą, myśląc życzeniowo, iż ludzkie zwierzę jest zasadniczo spokojne i potulne, popełniają niebezpieczny błąd. Nie muszą patrzeć dalej niż na pozornie niewinne zabawy dzieci, aby zobaczyć, jak działa ludzki umysł. Jesteśmy łowcami na wskroś, zawsze za czymś gonimy.

Zawsze dążymy do jakiegoś celu, abstrakcyjnego lub rzeczywistego. Ta ludzka cecha, ta chęć sprostania wyzwaniu, podjęcia ryzyka, znalezienia rozwiązania, jest jednym z naszych największych atrybutów.

Stwierdzenie, iż człowiek jest myśliwym, nie oznacza, iż musi być brutalny. Wręcz przeciwnie. Mówi tylko, iż nie jest potulny. Z natury jesteśmy łowcami, ale to, co zdobywamy, zależy od nas.

– Mam cię!
– Zbyt często zabawy z dzieciństwa przekształcają się w gry wojenne w dorosłym życiu.

Zamiast wykorzystywać nasze popędy łowieckie do pogoni za wspaniałymi ideałami, używamy ich do ścigania nowego rodzaju zdobyczy. Ludzkiej zdobyczy. Chęć polowania to miecz obosieczny. Może być wykorzystany konstruktywnie, aby pomóc nam spełnić nasze największe marzenia, lub destrukcyjnie, aby przeżyć nasze największe koszmary.

– Kiedy polowanie stało się symboliczne, zachowało swoją moc, ale straciło kierunek.

Teraz to do nas, do naszej inteligencji, a nie instynktów, należy określenie tego kierunku. I jest to mroczny dzień ilekroć zawodzimy.

– We współczesnych działaniach wojennych połączenie starożytnej żądzy polowania i nowoczesnej technologii okazało się zabójcze.

Ponieważ nowa broń działa na coraz większą odległość, wróg nie jest już rozpoznawalny jako rywalizująca istota ludzka, ale maleńka plamka w oddali. Nie ma osobistego zaangażowania. Żołnierze wroga nie są ludźmi. Są zdobyczą.

Gdyby tylko polowanie nie uczyniło nas gatunkiem tak skłonnym do współpracy, tyrani nie mogliby tworzyć armii i prowadzić kampanii masowej zagłady. Wojna to najmroczniejsze oblicze ludzkiej chęci polowania. To wszystko wydaje się odległe o lata świetlne od spokojnego życia, które pozostawiliśmy za sobą w pierwotnych lasach.

Kiedy porzuciliśmy prostą egzystencję zbierania owoców i postawiliśmy sobie wyzwanie nowego sposobu zdobywania pożywienia dzięki narzędzi i broni, nie mogliśmy przypuszczać, iż daleko w przyszłości damy sobie możliwość zarówno technologicznego nieba, jak i technologicznego piekła na Ziemi.

To, która z tych dwóch opcji zdominuje nasze życie w przyszłości, pozostaje największym ze wszystkich ludzkich dylematów. Niesamowite jest to, iż cała ta historia zaczęła się od niewielkiej zmiany w naszej diecie miliony lat temu. Jedno jest pewne.

Kiedy nasi starożytni przodkowie przeszli przez wczesną fazę ewolucji i stali się pełnoprawnymi myśliwymi, ich społeczny sposób życia musiał się zmienić. Kiedy samce wyruszały na polowanie, musiały mieć dokąd wracać z łupami. Musieli mieć dom. Stałe miejsce odpoczynku. Oznaczało to osady i siedliska. A sposób, w jaki te wczesne siedliska rosły, kwitły i rozwijały się w nasze współczesne megamiasta, jest tematem przyszłotygodniowego programu.

Zobacz na: Kto lub co zniszczyło małżeństwo?

Ludzkie Zwierzę – Polująca małpa | Desmond Morris | cz. 2

Idź do oryginalnego materiału