Ludzkie Zwierzę – Mowa ciała
Ludzkie Zwierzę – Polująca małpa | cz.2
Desmond Morris: Spośród ponad miliona gatunków zwierząt na naszej planecie, jeden gatunek zdominował wszystkie inne formy życia i radykalnie zmienił oblicze Ziemi. Jest to gatunek, który po zdjęciu ochronnej warstwy odzieży ujawnia dość dziwną anatomię. Gatunek, który kiedyś nazwałem nagą małpą.
Pod kątem fizycznym człowiek jest słabym naczelnym, z wrażliwą, niechronioną skórą, bez naturalnej broni. Bez pancerza, bez ostrych kolców. Bez jadu, bez kłów i pazurów. A jednak wyposażona w kilka więcej niż powiększony mózg, ta kompulsywnie ciekawska istota zdominowała świat przyrody. W czym tkwi sekret jej niezwykłego, bezprecedensowego sukcesu?
„Ludzkie zwierzę”
Osobiste spojrzenie Desmonda Morrisa na gatunek ludzki
„Mowa ciała”
Desmond Morris: Pod względem anatomicznym człowiek jest co najmniej niezwykły. Jego brak owłosienia jest wyjątkowy wśród naczelnych. W przeciwieństwie do innych małp człekokształtnych, jego twarz ma wystający nos, białe oczy i usta wywinięte na lewą stronę. Jego nogi są długie i proste, i w przeciwieństwie do innych ssaków, chodzi na dwóch nogach. Piersi samic pozostają nabrzmiałe przez całe dorosłe życie, choćby gdy nie dają mleka. Ponownie jest to wyjątkowa cecha. Istnieje kilka ocalałych plam włosów, w tym na czubkach głów, pod pachami i wokół genitaliów. Samiec ma największego penisa ze wszystkich naczelnych. Człowiek jest jedynym zwierzęciem naczelnym, które posiada zaokrąglone, pełne pośladki.
W sumie te unikalne cechy sprawiają, iż jesteśmy naprawdę bardzo dziwną małpą. A dla studenta zachowań zwierząt, jeszcze bardziej osobliwe niż ich anatomia, są ich działania na wolności. Jestem zoologiem, a ponieważ człowiek jest zwierzęciem, nie widzę powodu, dla którego w mojej pracy, a także w tym cyklu, nie miałbym badać tego konkretnego gatunku w taki sam sposób, w jaki badałem wiele innych zwierząt w przeszłości.
Sekretem jest cierpliwa obserwacja.
Dla mnie idealną metodą jest wyjście w teren i badanie ludzi w ich naturalnym środowisku. Na ulicach i w parkach, w sklepach i biurach, na wsiach i w miastach, aby analizować ich typowe zachowania, tak jak dzieje się to w rzeczywistych sytuacjach na całym świecie. Gdziekolwiek jestem, uderza mnie, jak bardzo wszyscy ludzie są do siebie podobni pod każdym ważnym względem. Oczywiście istnieje wiele powierzchownych różnic, które często są tak imponujące, iż zwracamy na nie zbyt dużą uwagę i zaczynamy traktować się nawzajem, jakbyśmy należeli do różnych gatunków, co ma katastrofalne skutki. Ale pomimo wszystkich naszych różnic w strojach, rytuałach i wierzeniach, pod względem biologicznym wszyscy jesteśmy zdumiewająco blisko siebie.
To fakt, który uważam za bardzo uspokajający. Pod koniec lat 60. siedziałem w tej właśnie restauracji na Malcie i rozmawiałem z moim wydawcą. Zwróciłem jego uwagę na fakt, iż po drugiej stronie drogi było dwóch mężczyzn, którzy gestykulowali w szczególny sposób. Fascynował mnie sposób, w jaki trzymali dłonie po jednej stronie, a on powiedział: „Wiesz, patrzysz na ludzi tak, jak obserwator ptaków patrzy na ptaki“, a ja odpowiedziałem: „Tak, przypuszczam, iż można mnie nazwać obserwatorem ludzi”.
Gdy tylko to powiedziałem, poczułem się tak, jakbym wystrzelił z pistoletu, rozpoczynając nowy, istotny projekt. Taki, który miał mnie pochłonąć na wiele lat i zabrać do ponad 60 różnych krajów. Było to szalenie ambitne, ale postanowiłem dokonać pełnej klasyfikacji wszystkich ludzkich działań, gestów, postaw, min na całym świecie. Miało to zająć bardzo dużo czasu. Zamierzałem zrobić dla działań to, co twórcy słowników zrobili dla słów.
Zacząłem tworzyć ogromne wykresy z nazwami każdego wyrazu twarzy, każdej gestykulacji, każdego ruchu, każdej postawy. Pracowałem nad tym miesiąc po miesiącu, a osiem lat później ukończyłem pracę i mogłem wreszcie przedstawić ludziom fascynujący temat ludzkiej mowy ciała.
Jednym z pierwszych problemów, jakie napotkałem, było to, iż choćby najprostsze ludzkie działanie, takie jak uścisk dłoni, ma niezliczone odmiany. Czasami ogranicza się to do zwykłego dotknięcia dłoni, jak w przypadku tej starszyzny Masajów w Afryce Wschodniej. Ale w innych krajach staje się to bardziej skomplikowane. W Mali, w Afryce Zachodniej, osoba ściskająca dłoń krótko dotyka własnego przedramienia, gdy dłonie się splatają. W Maroku, osoby ściskające dłonie całują swoje dłonie w tym samym czasie, gdy je ściskają. W Turcji ci kurdyjscy rolnicy podjęli tę prostą czynność i przekształcili ją w coś, co sprowadza się do drobnego rytuału. Lokalną zasadą jest, iż nie mogą rozpocząć negocjacji, dopóki nie uścisną sobie dłoni i muszą to robić do momentu zawarcia umowy. Zasadniczą cechą uścisku dłoni jest to, iż jest to akt egalitarny.
Niezależnie od pozycji społecznej, dwie zaangażowane osoby wykonują przez chwilę identyczne czynności. To spotkanie równych sobie, które rozprzestrzeniło się na całym świecie, jest stosunkowo nowe. Wcześniej, podczas powitania, mniej ważne osoby dosłownie schylały się na znak szacunku. W niektórych odległych częściach świata możemy to zaobserwować choćby dzisiaj. Lud Toda z południowych Indii przez cały czas wykonuje ten rytuał obniżania ciała. Osoby o wysokim statusie kładą stopy na głowach osób o niskim statusie. Pomimo różnic, wszystkie te pozdrowienia mają jedną wspólną cechę. Wszystkie są precyzyjnie dostosowane do kontekstu, w którym występują.
Tak wiele gestów ma różne znaczenie w różnych miejscach, iż trzeba być dość ostrożnym w używaniu rąk, gdy jest się na rynku w obcym kraju. Dla mnie gest ten oznacza, iż wszystko jest w porządku. Ale gdybym był na południu Francji, miałoby to zupełnie inne znaczenie. Tam kształt pierścienia utworzony przez dłoń symbolizuje zero. Na południu Francji oznacza to zero lub iż coś jest bezwartościowe. Nie chcesz więc mówić, iż wino było świetne, ponieważ w rzeczywistości mówisz, iż wino było bezwartościowe. pozostało gorzej, jeżeli pojedziesz na Sardynię, ponieważ tam ten sam gest jest nieprzyzwoity, a kształt pierścienia symbolizuje otwór. I jeżeli myślisz, iż powiesz, iż coś jest świetne na Sardynii w ten sposób, uwierz mi, będziesz miał kłopoty.
Jest jeszcze jeden sposób, w jaki można popełniać błędy dzięki gestów, gdy przenosisz się z miejsca na miejsce, ponieważ jedna wiadomość jest przekazywana w inny sposób w różnych krajach. Gest oznaczający, iż ktoś jest szalony. Jak powiedzieć komuś, iż jest szalony? Cóż, tutaj, w Rzymie, robi się to. ale w Anglii prawdopodobnie zrobiłbym to, śrubę wkręcaną w skroń, mówiąc tym samym, iż ma poluzowaną śrubę. Albo powiedziałbym, iż jego mózg kręci się w kółko. Albo postukałbym się w głowę mówiąc co ma w czaszce.
W niektórych krajach robi się to dwiema rękami. Różni się to w zależności od miejsca. A jeżeli pojedziesz do Japonii, musisz być ostrożny, ponieważ jeżeli zrobisz to w ten sposób, oznacza to, iż jest inteligentny. jeżeli chcesz powiedzieć, iż ktoś jest szalony, musisz zrobić to w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara w Japonii. Tak więc na całym świecie ta sama wiadomość jest przekazywana w nieco inny sposób.
Jednym z najbardziej oczywistych przykładów i jednym z najbardziej niebezpiecznych jest gest obelgi. Ten turecki przechodzień pokazuje swój gniew dzięki sztywnego przedramienia, używając ramienia w sposób symboliczny jako agresywnie wyprostowanego penisa. Nieco bardziej niejasną obelgą jest cornuta lub inaczej znak rogu, często spotykany we Włoszech. Sugeruje on, iż ofiara zniewagi jest rogaczem [kukoldem]. Że jego żona jest mu niewierna.
W Ameryce Północnej najczęstszą obelgą jest szarpnięcie środkowym palcem. Wykorzystanie palca wskazującego jako symbolicznego penisa. Jest to starożytny rzymski gest i jest dobrze znany w wielu krajach. Znacznie bardziej lokalny jest grecki muttsir. Pochodzi z czasów bizantyjskich i symbolizuje ekskrementy wpychane w twarz ofiary. W Wielkiej Brytanii główną obelgą jest gest dwoma palcami, który pochodzi z czasów bitwy pod Agincourt [Azincourt]. Jest to gest, który obcokrajowcy czasami mylą ze znakiem V oznaczającym zwycięstwo. Jest on jednak wykonywany dłonią obróconą w drugą stronę.
Większość regionalnego języka ciała ma długą i skomplikowaną historię, której początki są często zapomniane. Jedną ze szczególnych cech gestów regionalnych jest to, iż są one niezwykle konserwatywne. Pozostają one ograniczone do ich własnego obszaru, niezależnie od faktu, iż wokół nich granice państwowe wciąż się zmieniają. W rezultacie, w obrębie danego kraju można dziś znaleźć coś, co moglibyśmy nazwać granicą gestów.
Miejsce, w którym jeden gest się kończy, a inny zaczyna. Za mną znajduje się granica gestów. To pasmo górskie w środkowych Włoszech. Na południe od tego miejsca, w Neapolu, ludzie używają na przykład podrzucania głowy, gdy mówią „nie”. Na północy, w Rzymie, potrząsają głowami na boki, gdy mówią „nie”. Byliśmy zdumieni, gdy odkryliśmy, iż tutaj, w tym paśmie górskim, jest bardzo wąski obszar, zaledwie kilku kilometrów, gdzie następuje przejście od odrzucania głowy do tyłu do potrząsania głową.
Wyjaśnienie tego przejścia jest zdumiewające.
Z pochodzenia, potrząsanie głową jest greckim gestem i wiele wieków temu starożytni Grecy skolonizowali południowe Włochy i zaczęli przemieszczać się na północ, i to właśnie w tym miejscu wstrzymali swoje natarcie dwa i pół tysiąca lat temu. I do dziś na północy ludzie przez cały czas potrząsają typowo europejską głową, gdy mówią „nie”.
Podczas gdy na południu przez cały czas wykonują starożytny grecki podrzut głową i ta różnica przetrwała pomimo całej mobilności współczesnego życia oraz rozprzestrzeniania się filmów i programów telewizyjnych. Stara granica gestów pozostaje nienaruszona.
Sygnały oznaczające „tak” wykonywane głową są tak samo skomplikowane, jak sygnały oznaczające „nie”. W większości części świata ludzie kiwają głową w górę i w dół, mówiąc „tak”. Wiele osób błędnie zakłada, iż to działanie jest całkowicie globalne, ale tak nie jest. Istnieją dwa obszary, w których dzieje się coś innego.
Jednym z nich są Indie, gdzie zamiast kiwania głową, głowa chwieje się na boki podczas mówienia „tak”. Dla odwiedzających wygląda to jak „być może”, ale tak nie jest. To znak zdecydowanej zgody. Kiedy taksówkarz zgadza się z Tobą, możesz zobaczyć, jak kręci głową z boku na bok. Można odnieść wrażenie, iż jest niezdecydowany. Ale każde drgnięcie jego głowy oznacza „tak”. W innym regionie nie tylko odwiedzający są zdezorientowani, choćby mieszkańcy nie zawsze są pewni, co się dzieje.
Tutaj, w Bułgarii, używają zarówno kiwania głową, jak i kręcenia głową, gdy mówią „tak”, co powoduje totalne zamieszanie. Dlaczego, u licha, mieliby to robić, pozostaje tajemnicą, choćby dla nich samych. Chociaż gesty często utrzymują się przez setki, a choćby tysiące lat, czasami mogą zmieniać swoje znaczenie, gdy są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wszyscy myślimy, iż wiemy, co oznaczają popularne gesty kciuka w górę i kciuka w dół.
Jeśli pójdziemy do kina, nie będziemy mieli wątpliwości co do znaczenia tych gestów. Kciuk w górę na dobre i kciuk w dół na złe to bardzo dobrze znane gesty i wiele osób może powiedzieć, w jaki sposób zostały zapoczątkowane. Miało to miejsce w Koloseum w Rzymie.
Jeśli gladiator pod koniec walki miał zostać oszczędzony, tłum dawał mu znak kciuka w górę. jeżeli miał zostać zabity, był to znak kciuka w dół. Taka jest popularna historia tego gestu. Jest tylko jeden haczyk. Jest całkowicie fałszywa. Nigdy tak nie było.
W starożytności, jeżeli gladiator miał zostać oszczędzony, pokazywano mu gest zakrytego kciuka. Pollice/compresso. Gest ściśniętego lub zgniecionego kciuka. Chowali swoje kciuki. jeżeli miał zostać zabity, naśladowali dźganie go mieczem w ten sposób. A ponieważ byli wysoko, oczywiście dźgali w dół w ten sposób. Taka jest prawda na temat tych gestów. I następnym razem, gdy pójdziesz do kina, jeżeli zdarzy Ci się zobaczyć kciuki w górę, będziesz musiał przyjąć to z przymrużeniem oka. Jest niemal pewne, iż nasi przodkowie używali gestów do przekazywania konkretnych informacji na długo przed tym, jak posługiwali się językiem mówionym.
Nawet dzisiaj, gdy słowa są naszą główną formą komunikacji, przez cały czas istnieją sytuacje, w których gesty mają zdecydowaną przewagę. Na przykład, mogą one przekazywać informacje na znacznie większą odległość niż byłoby to możliwe dzięki krzyku. Na torach wyścigowych w Anglii pomocnicy bukmacherów w białych rękawiczkach sygnalizują bukmacherom zmiany w kursach bukmacherskich, dzięki czemu mogą oni nadążyć za zmianami dokonywanymi przez rywali. Migające ruchy białych rękawiczek można zobaczyć choćby w nocy i z dużej odległości.
W niektórych sportach gestykulacyjny język migowy nie tylko przekazuje informacje na dużą odległość, ale także pozwala na utrzymanie wiadomości w tajemnicy. Trener drużyny futbolu amerykańskiego przekazuje złożone sygnały swojemu rozgrywającemu dzięki zakodowanych sygnałów ręcznych, które ukrywają jego intencje przed drużyną przeciwną.
Nawet jeżeli drużyna przeciwna zdoła złamać kod gestów w danym momencie, jest on stale zmieniany, aby ich zmylić. Na terenie Bombajskiej Giełdy Papierów Wartościowych gesty rąk stanowią potężne narzędzie w rywalizacji o uwagę. Gorączkowe sygnały sprzedaży i kupna wskazywane przez ułożenie rąk mogą być podstawą transakcji opiewających na ogromne kwoty. Natarczywe pstryknięcie palcami jest jedynym sposobem na przyciągnięcie uwagi ponad rykiem tłumu.
W niesamowitej ciszy australijskiego odludzia te dwie kobiety z plemienia Warlpiri rozmawiają całkiem dobrze dzięki samych gestów. Nie są głuche i doskonale potrafią mówić.
Jednak lokalny zwyczaj wymaga, by w akcie żałoby nie wypowiadały ani słowa przez miesiące po śmierci członka plemienia. To ich wersja noszenia czerni. Najwyraźniej gesty są dla nas ważne.
Ale dlaczego jesteśmy o wiele lepsi w sygnalizowaniu rękami niż inne zwierzęta? Odpowiedź jest oczywiście taka, iż jesteśmy jedynymi ssakami, które są dwunożne. Wszystkie inne są czworonożne. Chodzą na czworakach. Ale kiedy wstaliśmy na tylne nogi miliony lat temu tutaj, w Afryce, uwolniliśmy nasze ręce od chodzenia. Uwolniliśmy je od obowiązku poruszania się i to pozwoliło im stać się elastycznymi, gestykulującymi rękami, które mamy dzisiaj.
Aby docenić, jak ogromny wpływ na naszych pierwotnych przodków miała prosta czynność wstawania, wystarczy przyjrzeć się naszym najbliższym żyjącym krewnym, szympansom. Kiedy poruszają się w swoim naturalnym środowisku, ich ręce przez cały czas muszą funkcjonować przez większość czasu jako drętwe przednie łapy, co uniemożliwia im rozwinięcie się jako ekspresyjne narządy służące do wykonywania gestów. Przednie łapy mogą z powodzeniem działać jako chwytne dłonie, na przykład podczas trzymania dziecka, ale nigdy nie rozwijają subtelności ruchu, którą widzimy u naszego gatunku.
Elegancka gestykulacja pozostaje przywilejem wyjątkowo dwunożnej nagiej małpy. Jak dotąd wszystkie gesty, które opisałem, miały charakter regionalny i były używane świadomie w celu zastąpienia mowy, tak jak celowe wskazówki tego policjanta, ale istnieje jeszcze jeden rodzaj gestów. Nieświadome ruchy rąk, zwykle określane jako gestykulacja. Zamiast zastępować mowę, towarzyszą jej.
Ten rodzaj sygnału manualnego został ochrzczony gestem batuty, ponieważ wybija rytm do naszych słów i podkreśla opinie, które wyrażamy. Jednak gesty batuty robią znacznie więcej niż tylko wybijają rytm. Wskazują również na nasze zmieniające się nastroje. Pozycja dłoni, która uderza w powietrze, ujawnia stan emocjonalny mówcy.
W Speakers’ Corner w londyńskim Hyde Parku znajduje się prawdziwa galeria ludzkich gestów batuty. Przyjrzyjmy się im przez chwilę.
– Proszę, proszę cię. O tym właśnie mówię.
Proszę cię, człowieku. Mówię do ciebie. Co w rzeczywistości, jako, iż mówiłeś o psychologicznym oddziaływaniu, jest…
– Teraz przyjrzyjmy się bliżej dwóm z jego gestów. Kiedy spowolnimy nagranie okazuje się, iż jego pierwszym gestem jest odpychanie dzięki dłoni, tak jakby odpychał intruza, ale bez fizycznego kontaktu. To dość oczywiste. Ale co robi dalej? Gdy intruz odchodzi, przyciąga wybraną publiczność z powrotem do siebie dzięki gestu chwytania powietrza. O, tutaj.
Inny mówca ma zamiar wspomnieć o dokładnej dacie i nieświadomie towarzyszy temu precyzyjnym gestem, jakby trzymał mały przedmiot z wielką delikatnością między kciukiem a palcem wskazującym. Trzeci mówca jest w bardziej agresywnym nastroju. Nie używa precyzyjnego chwytu, ale chwytu kojarzącego się z siłą, rzucając zaciśniętą pięścią w publiczność. Siła jego pięści odzwierciedla siłę jego argumentacji. Ale teraz przełącza się na podniesiony palec wskazujący. Bije słuchaczy po głowie swoją małą symboliczną pałką.
Wreszcie wyciąga ręce w górę w błagalnym geście, błagając ich, by się z nim zgodzili. Dla kontrastu, ten mówca używa gestu wnętrza dłoni skierowanego w dół. Bardziej dominujący czyn, dzięki którego próbuje uspokoić publiczność, symbolicznie poklepując ich po głowie, jakby byli niesfornymi dziećmi. Na koniec mężczyzna wprowadza gest siekającej dłoni. Stanowczy gest, z pomocą którego symbolicznie próbuje przeciąć kłótnię, jak gdyby ostrym ostrzem.
Chęć wyrażania emocji dzięki rąk jest tak silna, iż gestykulujemy choćby wtedy, gdy osoba, z którą rozmawiamy, znajduje się wiele kilometrów od nas, na drugim końcu linii telefonicznej. Chęć komunikowania się dzięki języka ciała jest tak głęboko zakorzeniona, iż jeżeli jesteśmy Japończykami, to choćby kłaniamy się z szacunkiem naszemu odległemu, niewidzialnemu towarzyszowi. Ale pozostało jeden aspekt mowy ciała, który przekazuje nasze emocje z jeszcze większą subtelnością.
My, ludzie, mamy najbardziej wyraziste twarze w całym królestwie zwierząt. Nie doceniamy naszej mimiki. ale jeżeli prześledzimy pochodzenie naszych min, interesujące jest to, jak ewoluowały. Pysk szympansa jest prawie tak ekspresyjny jak ludzka twarz. A jeżeli obserwujemy te małpy na wolności, możemy zacząć dostrzegać, w jaki sposób nabyliśmy nasze własne, wysoce ruchome twarze.
Pierwotnie mięśnie twarzy nie były potrzebne do komunikacji, ale do innych, bardziej podstawowych funkcji. Na przykład, aby poruszać wargami, poprawiając ich rolę w piciu i karmieniu. Gdy małpy ssą, żują i gryzą, ich potężne, wrażliwe wargi badają każdy obiekt, gdy wchodzi on w kontakt z ustami. Wiąże się to z dużą ilością ciągnięcia i rozciągania. A gdy są młode, niemowlęta małp wykorzystują swoje długie wargi jako cenne narządy ssące, wyciskając mleko z sutków matki. Ale choćby szympans nie może się równać z człowiekiem o gumowej twarzy.
– Pokażę wam najpierw jak całuję moją dziewczynę.
– Ignorują zagraniczną konkurencję i wybierają Alberta Venisona, którego nazywają najbrzydszym człowiekiem na świecie.
– Gdybyśmy mogli zajrzeć pod powierzchnię ludzkiej twarzy, odkrylibyśmy najbardziej skomplikowany zestaw mięśni twarzy na świecie.
Desmond Morris: Mięśnie te dają nam ogromny zakres min. Niektóre dojrzałe i odważne. Inne niezwykle subtelne. ale ludzie i szympansy dzielą nie tylko elastyczną twarz. Mamy również wiele takich samych wyrazów twarzy. Nie jest nam trudno zdać sobie sprawę, po prostu patrząc na ich pyski, iż te młode małpy są w zabawnym nastroju. A jeżeli obserwujemy sposób, w jaki szympansy wprawiają się w agresywny nastrój, łatwo jest nam zrozumieć, co się dzieje.
Za każdym razem, gdy zwierzę atakuje, zawsze obawia się odwetu. W rezultacie widzimy pysk wyrażający konflikt. Zaciśnięcie warg wokół ust jest pewną oznaką agresji naczelnych. Z kolei opuszczone brwi wskazują, iż atakujący chroni swoje oczy na wypadek walki. Ten sam zaciśnięty wyraz twarzy jest również widoczny u naszego gatunku w chwilach wielkiej ekstazy emocjonalnej.
– Pozwólcie nam wykonywać naszą pracę.
– Odsunąć się! Natychmiast! Chyba, iż ktoś chce zostać ukaranym. Cofnąć się!
– Puszczaj!
– Cofnąć się!
– Wszystko w porządku. Sytuacja jest w tej chwili pod kontrolą.
– Oto ona.
Desmond Morris: Zaciśnięte usta wyrażające gniew.
– Rzucili mnie na cholerną ziemię jak śmiecia!
Desmond Morris: Nie pozostawia to wątpliwości co do nastroju tych kobiet, zwłaszcza w połączeniu z przeszywającym spojrzeniem. Jednym z najbardziej pierwotnych wyrazów twarzy jest gapiące się oko. Jest to coś, co dzielimy z innymi zwierzętami i zawsze stanowi zagrożenie. Z tego powodu we wcześniejszych stuleciach ludzie uważali, iż istnieje coś, co nazywali złym okiem.
Mistyczna siła, która wpatrując się w nich, mogła wyrządzić im krzywdę. Aby chronić się przed tym złym okiem, często próbowali wprawić je w zakłopotanie. Żeby to zrobić, robili podobizny oczu, które nie mrugały i mogły utrzymywać stałe spojrzenie, aby odstraszyć złe duchy.
Rybacy, gdy wypływali w morze, chcieli chronić swoje łodzie i robili to, dając swoim łodziom gapiące się oko. A na całym Morzu Śródziemnym łodzie rybackie są chronione misternie pomalowanymi i wiecznie niemrugającymi oczami. Ponieważ twarde spojrzenia są tak asertywne, niektóre rytuały wojskowe i więzienne wykorzystują je w szczególny sposób. W tym zakładzie karnym w Maryland więźniom zabrania się spoglądania, a choćby rzucania okiem, na funkcjonariuszy więziennych. Funkcjonariusze, którym nie wolno podnosić ręki na więźniów, dają odczuć swoją dominację poprzez najbardziej bezpośrednie intensywne wpatrywanie się w nich. Skutkiem tego jest ostre zastraszenie i niemal bolesne upokorzenie.
– Osadzony Williams.
– Tak, proszę Pana?
– Słyszysz mnie, osadzony Williams?
– Tak, proszę Pana.
– Zamknąć się, osadzony Williams!
– Tak, proszę Pana!
– Stoję na palcach! Zamknij się!
– Tak, proszę Pana!
– Nie chcę was w pobliżu. jeżeli się nie podniesiesz, umieszczę cię tam! Nie patrz się na mnie! Nie igraj ze mną! To ja wydaję tutaj dzisiaj rozkazy! W dół, w górę! Liczyć do dwudziestu dwóch! Ty tam, czemu chcesz ze mną zadrzeć, co?! Powinieneś wiedzieć jak robi się to pieprzone ćwiczenie!
– To wszystko co masz robić! Siedź cicho! Nie zapraszałem cię tu i nie będę błagał, żebyś tu został!
– Położyć nogi na ziemi!
– Marsz!
Desmond Morris: Jeśli myślałeś, iż gapienie się jest dość zastraszające, istnieje jedna kultura, która posuwa się jeszcze dalej. Oto maoryskie Haka. Agresywne wyzwanie rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii. Starożytna demonstracja groźby, przez cały czas stosowana w nowoczesnym kontekście. Patrząc jeszcze raz na te agresywne szympansy, co się stanie, jeżeli zaczną się niepokoić i bać, jeżeli odwaga zacznie je opuszczać? Gdy stają się coraz bardziej przestraszone, wyraz ich pyska ulega istotnej zmianie. Kąciki ich ust cofają się coraz bardziej. Jest to typowa mina wszystkich naczelnych, w tym naszego gatunku, wyrażająca strach.
Najlepszym sposobem na udowodnienie, jak bardzo podzielamy ten wyraz twarzy, jest przyjrzenie się twarzom spanikowanych klientów na najnowszej kolejce w wesołym miasteczku, spiralnej Nemesis. Podobnie jak u przerażonych szympansów, kąciki ust są odciągnięte do tyłu, odsłaniając wszystkie zęby. Dziwną cechą tej miny jest to, iż pod pewnymi względami przypomina ona ludzki uśmiech.
Uśmiech jest unikalną ludzką miną, która wyewoluowała ze starożytnej twarzy wyrażającej strach. Może to brzmieć dziwnie, ponieważ uśmiech kojarzy nam się z czymś przyjaznym, a nie strachem. Ale istnieje między nimi najważniejszy związek. Twarz wyrażająca strach jest czasami używana jako uległy sygnał mówiący w praktyce: „Boję się, więc nie jestem dla ciebie zagrożeniem”. Innymi słowy, jest to działanie zapobiegające agresji.
To tylko mały krok od „nie jestem agresywny” do „jestem przyjazny”. W ten sposób wyewoluował ludzki uśmiech. Ze względu na zapobiegające agresji pochodzenie uśmiechu, obserwowanie go sprawia, iż widzowie czują się swobodnie i reagują na uśmiechającego się. Z tego powodu od wielu lat jest on podstawą reklamy handlowej.
– To cukierek o smaku mięty.
– To miętówka.
– Przestańcie! Obie macie rację. To dwie miętówki w jednym. Powstrzymuje nieświeży oddech w kilka sekund. Najsmaczniejsza miętówka ze wszystkich.
– Rok po roku, Lucky…
– Problemem dla tych profesjonalnych uśmiechaczy jest jednak to, iż trudno jest perfekcyjnie podrobić ten wyraz twarzy. Sztywny uśmiech wszystko zdradza.
Desmond Morris: W przypadku pływaczek synchronicznych wysiłek fizyczny związany z ich sportem sprawia, iż jeszcze trudniej jest udawać przekonujący uśmiech. Muszą ciągle się uśmiechać, aby zaimponować sędziom, ale nie jest to łatwe. Jednym z najlepszych miejsc do zaobserwowania fałszywego uśmiechu są twarze klientów fotografów na plaży.
– Pięknie. Wysuńcie się trochę bardziej do przodu. Pięknie. Uśmiech! No dalej, uśmiechnijcie się.
Ale skąd dokładnie wiemy, iż ten uśmiech nie jest przekonujący? Zasadniczą cechą jest to, iż wyspecjalizowane mięśnie, które podciągają kąciki ust do góry, oraz te wokół oczu, które tworzą uśmiechnięte oczy, są znacznie trudniejsze do świadomego kontrolowania niż te bardziej wiekowe, które po prostu odciągają kąciki ust do tyłu. Bez względu na to, jak bardzo się staramy, nie możemy sfabrykować idealnego uśmiechu.
Ten niezwykle silny związek między naszą mimiką twarzy a wewnętrznym funkcjonowaniem naszego ciała został bardzo dobrze wykorzystany przez pomysłowych lekarzy w Ameryce, którzy podjęli radykalny krok błazenady na oddziałach szpitalnych.
– O, i to tyle?
– Myślę, iż za dobrze się tu bawisz. Za dobrze się tu bawisz, więc może niedługo cię stąd wykopiemy. A co to za rzeczy, które unoszą się w powietrzu? To mnóstwo świetnych rzeczy.
Desmond Morris: Chociaż może się to wydawać dziwaczną formą opieki medycznej, jej wpływ jest niezwykły. Sprawiając, iż pacjenci uśmiechają się i śmieją, zmniejsza się ich poziom bólu. Radosny wyraz twarzy w rzeczywistości uwalnia endorfiny, naturalne środki przeciwbólowe w organizmie.
– Zabierzcie go stąd! Zabierzcie!
– Poczekam. Później się tym zajmę.
– Proszę, wróć tu.
– Jasne. Wrócę później, dobrze?
– Rozwaliłeś mu głowę.
– Nic nie szkodzi. Wydaje mi się, iż chce być lekarzem tak jak ja.
Desmond Morris: O dziwo, śmiech wywołany przez tę błazenadę działa równie dobrze, jak każdy lek przeciwbólowy. Taka jest siła ludzkiej mowy ciała.
– Smoczek!
Desmond Morris: Ponieważ nasz język ciała ujawnia nasze prawdziwe uczucia, często staramy się go stłumić, aby ukryć nasze lęki i niepokoje, nasze tęsknoty i naszą wrogość. ale jest to tak skuteczny system komunikacji, iż zwykle zdradzamy kilka wymownych sygnałów. Dla większości z nas jest to codzienne wyzwanie społeczne. Dla niektórych ludzi to znacznie więcej.
Dla profesjonalnych pokerzystów tłumienie mowy ciała jest sposobem na życie. W ich przypadku choćby najmniejsza krztyna emocji może ich kosztować fortunę. Podczas corocznego konkursu World Poker w Las Vegas na stole leży milion dolarów w gotówce, który można wygrać lub przegrać podczas ostatniego rozdania kart. Finaliści przy stole to najlepsi gracze na świecie i nie trzeba dodawać, iż są mistrzami kontroli mowy ciała. Uosabiają tak zwaną pokerową twarz. Jednak choćby oni nie są całkowicie odporni na aluzyjną ludzką mowę ciała.
Dokładne badania znaków rozpoznawczych pokerzystów ujawniły, iż istnieje kilka istotnych wskazówek, które mogą powiedzieć Ci, kiedy masz dobrą lub kiepską kartę i kiedy gracz blefuje. Gdy gracz ma kiepską kartę, wpatruje się w swoje karty nieco dłużej. Gdy gracz ma dobrą kartę, jego częstotliwość mrugania nieznacznie wzrasta. Kiedy ma dobrą kartę, odwraca wzrok na ułamek sekundy. Kiedy ma kiepską kartę, obstawia z rozmachem.
Ale ci konkretni gracze, mistrzowie świata, oprócz tego, iż są w stanie stłumić własną mimikę i wymowne gesty, są także mistrzami odczytywania mowy ciała swoich konkurentów. Oto zwycięzca. Ale spójrz tylko na jego twarz. Ten człowiek właśnie wygrał milion dolarów, ale jego mimika jest tak ściśle kontrolowana, iż choćby teraz nie może pokazać żadnych emocji. Nie uśmiecha się. Nie krzyczy z radości. Jego pokerowa twarz jest niczym maska. Jedyne, na co sobie w końcu pozwala, to lekkie muśnięcie powietrza triumfującym palcem wskazującym.
Większość z nas byłaby kiepskimi pokerzystami, ponieważ jesteśmy naprawdę kiepscy w kłamaniu. Zdradzamy nasze prawdziwe uczucia pomimo wszystkich naszych wysiłków, aby je ukryć.
– Masz mój portfel.
– Twój portfel?
– Znalazłam notes z adresami. Myślałam, iż to mój.
Desmond Morris: Ta kobieta została właśnie oskarżona o kradzież czyjejś torebki, a patrząc na jej mowę ciała, można zauważyć pewne wskazówki, które sugerują, iż jej zaprzeczenia są fałszywe.
– Mam taki sam.
– Tak, to mój.
– Proszę pokazać mi swój dowód osobisty.
Desmond Morris: Podnosi rękę do ust, jakby chciała ukryć kłamstwo, które wypowiada. Dotykanie twarzy jest często oznaką próby oszustwa.
– Jak weszła Pani w posiadanie tej torebki?
– Podwiozła mnie.
– Gdzie ją Pani znalazła?
– Leżała na podłodze i automatycznie pomyślałam, iż jest moja, bo…
Desmond Morris: Używa gestu wzruszenia ramionami. Nieświadome wypieranie się odpowiedzialności, które zwykle zwiększa swoją częstotliwość, gdy ktoś kłamie.
– Cóż, jeżeli myślała Pani, iż to Pani torebka to po prostu musi mi Pani powiedzieć…
Desmond Morris: A jej oczy mrugają i zamykają się częściej niż zwykle, w nieświadomej próbie odcięcia się od świata zewnętrznego. By odciąć się od napięcia związanego z kłamstwem.
– Chwyciłam ją. Włożyłam do mojej torby. Moja torba była otwarta, więc myślałam, iż jest moja. Podniosłam to i to też z automatu. To też moje. Portfel leżał na podłodze i byłam zdezorientowana. On nie chce dziecka, ja chcę. Po prostu zaczęłam zbierać rzeczy, które leżały na podłodze. Przepraszam.
Desmond Morris: Niektórym wydaje się, iż mowa ciała jest trywialna, ale powinno być już jasne, iż tak nie jest. W chwilach desperacji zwracamy się nie tylko w kierunku języka mówionego, ale także w kierunku bardziej pierwotnego języka ciała.
Systemu sygnalizacji, który był używany przez naszych przodków przez miliony lat przed wypowiedzeniem pierwszych ludzkich słów. I który przez cały czas może odgrywać kluczową rolę w zapewnieniu przetrwania jednostki. Ale jeszcze bardziej dalekosiężne jest to, iż mowa ciała jest tak potężna, iż może zmienić bieg historii i wpłynąć na zachowanie dosłownie milionów ludzi. To fakt, którego nie przeoczyli tyrani.
Dla mnie mowa ciała to znacznie więcej niż tylko fascynujący obszar ludzkiej biologii. To sedno zupełnie nowej nauki. Badanie ludzkich zachowań z perspektywy zoologicznej. Również w przypadku tego cyklu obserwacja ciała to dopiero początek. Spoglądając zoologicznym okiem na nasz własny gatunek, przyjrzę się powszechnym, a także bardziej niezwykłym działaniom ludzkiego zwierzęcia.
Dlaczego na przykład u gatunku, który tak często żyje w stanie skrajnego przeludnienia, agresywne zachowanie jest raczej wyjątkiem niż regułą? W rzeczywistości, przez zdecydowaną większość czasu, ludzkie zwierzę zajmuje się swoimi sprawami w niesamowicie uporządkowany sposób. Każda jednostka, choćby w rozległym systemie społecznym miasta, jest świadoma, iż pasuje do bardzo precyzyjnej pozycji we wzorcu społecznym.
Przyjrzę się zachowaniom seksualnym ludzkich zwierząt. Jakie biologiczne mechanizmy działają, gdy wybieramy partnera? I co wpływa na to, dlaczego pewne osoby uważamy za atrakcyjne, a inne nie. jeżeli chodzi o rytuał zalotów, jakie są typowe wzorce zachowań naszego gatunku? I dlaczego w tym czasie tak często wykazujemy cechy młodzieńcze, takie jak potrzeba bycia karmionym łyżeczką? Zachowanie rodziców. Więź między ludzkim rodzicem a jego młodymi jest prawdopodobnie najsilniejsza ze wszystkich gatunków na świecie. A efekt separacji może być dość niszczycielski, szczególnie dla rodzica.
– Wszystko jest w porządku.
Wszystko jest w porządku, okej?
Wszystko jest w porządku.
Desmond Morris: Jaka jest biologiczna funkcja rytuałów przejścia? Ceremonii, które oznaczają nadejście dojrzałości płciowej. I dlaczego jednostki ludzkie pozostają żywe długo po tym, jak przestają być zdolne do rodzenia dzieci? Wreszcie w tym cyklu przyjrzę się tym aspektom naszego zachowania, które wydają się nie mieć odpowiedników w pozostałej części królestwa zwierząt. Czy swawolne zachowanie naszego gatunku naprawdę różni się od tego obserwowanego u innych zwierząt? Czy dekoracja ciała różni się od wyszukanego i kolorowego upierzenia ptaków? Co skłania nas do podejmowania poważnego ryzyka dla samego dreszczyku emocji.
Lecz zanim to nastąpi, w następnym odcinku zwrócę uwagę na jedną z naszych najbardziej podstawowych czynności. Jest nią poszukiwanie pożywienia. Nie ma innego gatunku, który konsumowałby tak niesamowitą różnorodność pożywienia. W rzeczywistości jesteśmy tak dobrzy w wydobywaniu składników odżywczych z naszego środowiska, iż jesteśmy w stanie dostosować się i wykorzystać praktycznie każdy rodzaj siedliska na tej planecie. A biorąc pod uwagę nasz nowoczesny styl życia, powinniśmy się zastanowić co stało się z potrzebą polowania naszych przodków.
Czasami jestem oskarżany o poniżanie ludzkości. O znieważanie ludzkiej godności, o czynienie człowieka bestią. Zaskakuje mnie to, ponieważ lubię zwierzęta i jestem dumny, iż mogę się do nich zaliczać. Nigdy nie patrzyłem na nie z góry. Tak więc nazywanie istot ludzkich zwierzętami nie jest dla mnie poniżające. To po prostu bycie uczciwym i stawianie nas na naszym miejscu jako części schematu natury na planecie Ziemia.
Zobacz na: Mowa ciała – Rollo Tomassi