Ludzie nie chcą widzieć, jak się robi kiełbasę
Wśród czytelników bloga Dad Starting Over [DSO] i członków Bractwa istnieje zjawisko, z którym osobiście nie mogę się utożsamić. Trochę je rozumiem… ale wciąż jest mi obce. Jest to koncepcja nadmiernego dzielenia się [sobą] ze współmałżonkiem. Być może to dlatego, iż byłem jedynakiem… a dokładniej, jedynakiem z kluczem na szyi… ale cenię sobie niezależność. Wszystko, co zmierza w kierunku zależności od drugiej osoby, nie jest dla mnie dobre. Odkąd byłem małym dzieckiem, nauczyłem się gotować, sprzątać, składać pranie, zmieniać oponę, wieszać płyty gipsowo-kartonowe itp. Moi rodzice, świadomie lub nie, zaszczepili we mnie poczucie: “Lepiej naucz się dbać o siebie i nie polegaj na innych”.
Ten odosobniony sposób myślenia przełożył się na inne obszary mojego życia, zwłaszcza w romantycznych związkach. Kiedy mówię o znaczeniu “niedoboru”, czyli niezależności w swojej książkę “The Dead Bedroom Fix”, wynika to z bardzo osobistego doświadczenia. Nie jest dla mnie niczym niezwykłym angażowanie się w coś, milczenie, nieangażowanie innych… i często zapominam o możliwym niepokoju lub zranionych uczuciach, które mogą pojawić się u innych. Nie jestem też osobą, która przychodzi do żony ze wszystkimi swoimi osiągnięciami, nie mówiąc już o codziennych zmartwieniach. Szczerze mówiąc, kilka można na tym zyskać, a ja nie potrzebuję jej wkładu ani “pochwałek”, aby stłumić mój niepokój.
O tym właśnie mówimy, gdy słyszymy historie o mężczyznach nadmiernie dzielących się ze swoimi żonami: Niepokój. Albo potrzebuje jej aprobaty, aby zdobyć punkty u mamusi (nie jest to dobre), albo musi wyrzucić z siebie pewne uczucia niepewności, aby upewnić się, iż nie zrani jej uczuć lub nie wkurzy jej w jakiś sposób (również nie jest to dobre).
Mężczyzna mówi swojej żonie, aby nim manipulowała!
Większość ludzi, zwłaszcza kobiet w związkach, “nie chce widzieć, jak robi się kiełbasę“. Czy kiedykolwiek słyszałeś to stwierdzenie? Oznacza to, iż ludzie nie chcą widzieć tych wszystkich obrzydliwych rzeczy, które dzieją się za kulisami. Nie chcą widzieć walki. Nie chcą widzieć pracy. Nie chcą widzieć wszystkiego tego co składa się na kiełbasę, która jest na ich talerzu (zabijanie świni, ubój, mielenie, wkładanie do jelit… to wszystko jest obrzydliwe). Chcą po prostu cieszyć się efektem końcowym. Wolą myśleć, iż kiełbasa po prostu magicznie się pojawiła i smakuje wyśmienicie, nie wiedząc JAK i DLACZEGO. Ten sentyment odnosi się do wielu aspektów życia.
Kilka lat temu moja żona i ja siedzieliśmy przy “stole szefów kuchni” w kilku różnych restauracjach. Był to wówczas stosunkowo nowy trend. Można było dostać stolik, który znajdował się tuż obok, a może choćby bezpośrednio w kuchni restauracji. Można było obserwować, jak szef kuchni i jego załoga przygotowują posiłek tuż przed tobą. Jak fajnie!
Cóż… nie było tak fajnie jak mogło się początkowo wydawać. Po pierwsze, niezręcznie było siedzieć i gapić się na grupę dorosłych mężczyzn pocących się i gotujących, podczas gdy my popijaliśmy wino. Czułem się, jakbym był w zoo, a oni byli małpami. Po drugie, widok przygotowywanego fantazyjnego posiłku odebrał DUŻO tajemniczości. Widok kucharza, który patrzy na twój bilet, chrząka, sięga pod ladę do lodówki, wyciąga wyciskaną butelkę sosu, spryskuje nią mojego łososia (wraz z odpowiednim odgłosem pierdzenia butelki), a następnie popycha ten talerz do następnego gościa, aby nałożył na niego ryż… cóż, to po prostu sprawiło, iż całe doświadczenie było o wiele mniej apetyczne.
Powiedziałem sobie: “Taak… mogłem to zrobić sam i zaoszczędzić 50 dolarów”.
Zdecydowanie bardziej wolę przebywać w ciemnej jadalni, będąc pod opieką obsługi, obserwując ludzi wokół mnie, czekając na ten ekscytujący moment, gdy obsługa wychodzi z tacą pełną naszego jedzenia, którego nie widzieliśmy aż do tego momentu. Gdy jesteśmy już najedzeni, obsługa proponuje nam kawę i deser. Nie widzimy, jak jakiś koleś w kuchni sięga do lodówki i odcina kawałek sernika, który kupił od swojego dostawcy… a potem patrzy, jak chwyta poplamioną butelkę do wyciskania i spryskuje ją sosem malinowym. Nie… po prostu widzimy, jak niesamowity schłodzony talerz trafia na stół z kilkoma łyżkami i bardzo szczęśliwym serwerem mówiącym: “To moja ulubiona rzecz w menu. Smacznego!”
Wszystko zależy od prezentacji. Ten sam cholerny rezultat… ale jeden prowadzi do uczucia “Ew… Ja płacę za to?!”… a drugi sprawia, iż czujesz się jak król przez cały dzień i wywołuje uśmiech na twojej twarzy.
Myślę, iż zbyt wielu z was dzieli się [sobą] trooooochę za dużo. Chcesz, aby twoja żona słuchała audiobooków samopomocowych, audycji, czytała artykuły… i to jest za dużo. Szczególnie, gdy te książki i artykuły dotyczą seksu w małżeństwie lub ogólnej poprawy małżeństwa. “Wkładanie pracy” jest godne podziwu, ale ciągłe zwracanie się do żony może gwałtownie przejść od “partnerstwa” do “szukania potwierdzenia [walidacji] i pocieszenia”. Dla mnie bezpieczniejszym rozwiązaniem jest praca w ciszy.
Jest jeszcze jedno powiedzenie, które uwielbiam: Dotrzymujący słowa i nie sprawiający zawodu.
Powiedz klientowi, iż zrobisz to do piątku, ale dostarcz to w środę. Wiedziałeś, iż ogarniesz się do środy, ale zachowałeś to dla siebie… i dałeś sobie dodatkowe kilka dni na wszelki wypadek. Rezultat? Zadowolony klient.
Dajesz klientowi wycenę na 10.000 dolarów, ale ostatecznie wręczasz mu rachunek na 8.500 dolców. Nie mówisz klientowi, iż w rzeczywistości ostateczny budżet wynosił 7000… ale dodałeś trochę dodatkowej wyściółki, aby zabezpieczyć się na wypadek, gdyby sprawy potoczyły się dziwnie. Jak myślisz, co brzmi lepiej? “Mam nadzieję, iż uda mi się to zrobić za $7,000… ale na wszelki wypadek podam cenę 10.000 dolarów… i prawdopodobnie całość wyjdzie gdzieś pośrodku. Miejmy nadzieję. Może. Musisz po prostu poczekać i zobaczyć.” lub… “Praca będzie kosztować 10.000 dolarów. Bierz albo nie. Dobra, robota skończona. Niespodzianka… Właśnie zaoszczędziłem ci 1500 dolarów. Wesołych Świąt.” Ten sam cholerny rezultat. Zupełnie inny ton. Jednym z nich jest klient, który nie jest do ciebie przekonany… drugim jest klient, który prawdopodobnie oddzwoni do ciebie z większą ilością zleceń.
Wyobraź sobie ładną dziewczynę podrywaną przez przystojnego, pewnego siebie faceta. Natychmiast ocenia go i w ciągu kilku milisekund mówi: “Ten facet jest wart mojego czasu“. Kręci włosami, uśmiecha się i zaczyna grę. Rozmawiają przez 30 minut, a ona gwałtownie przechodzi do “Ten facet może być materiałem na chłopaka“. Teraz weźmy tę samą sytuację, ale niech Pan Przystojny wyjmie laptopa i powie: “Ok, pozwól, iż pokażę ci kompilację wideo wszystkich razy, kiedy spieprzyłem coś w swoim życiu. Pokażę ci czasy, kiedy chodziłem na siłownię. Spójrz, oto montaż kobiet, które mnie odrzucają”. Kobieta wzięła by swojego drinka i powoli się wycofywała.
Myślę, iż wielu z was właśnie to robi. Liczysz na empatię, a zamiast tego dostajesz klienta, który jest oburzony, gdy widzi, jak powstaje kiełbasa. Dla ciebie może to być interesujący i satysfakcjonujący proces, ale nie dla osoby, która umiera z głodu i po prostu potrzebuje czegoś do jedzenia. Zamiast tego wybierze sałatkę.
Słyszałem wielu niezadowolonych mężczyzn, którzy mówili: “Kobiety nie chcą kręcić się koło ciebie gdy zmagasz się z trudnościami. Po prostu czekają na zwycięzców na mecie”…. lub coś w tym stylu. Dotyczy to całego społeczeństwa. Ludzie KOCHAJĄ zwycięzców. Ludzie KOCHAJĄ sukces. Często marzą o tym, by samemu go osiągnąć. Dzieje się tak, dopóki nie zobaczą poświęcenia i pracy, które składają się na ten poziom hiper-sukcesu. Widzą, jak powstaje kiełbasa. Wtedy nagle nie czują się tak źle w swojej normalnej pracy od 7 do 15… ale na pewno nie odmówią spędzania czasu ze swoim bogatym kumplem w jego sportowej furze lub powstrzymania go przed płaceniem za te miejsca przy korcie.
Źródło: People Don’t Want To See How The Sausage Is Made
Źródło: Prawdziwy powód, dla którego twój mąż nie chce się przed tobą otworzyć
Gry o władzę: przewodnik terenowy – Rian Stone
Dlaczego współczesne kobiety są nierandkowalne – dr Mark McDonald
Pomogłam mojemu bratu z aplikacjami randkowymi. Teraz mam depresję.
Problemy, z którymi mężczyźni i kobiety mogą się zmagać w trakcie randkowania! Stephan Speaks & Lewis Howes
Dlaczego tak wielu ludzi jest neurotycznych – Carl Jung jako terapeuta