Z profesorem Łukaszem Łuczajem z Uniwersytetu Rzeszowskiego rozmawiamy o faktach i mitach związanych z koszeniem trawy, o tym iż zielone nie znaczy równe, oraz o tym, czy zamiast trawników warto zakładać łąki kwietne.

Łukasz Łuczaj
dr hab. Łukasz Łuczaj, profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego. Miłośnik kwiatów i roślin, botanik. Zajmuje się naukowo etnobotaniką – dokumentacją tradycji użytkowania roślin na świecie oraz botaniką użytkową. Autor bestsellerowych książek, m.in. „Dzika kuchnia”, „Dzikie rośliny jadalne Polski” i „Dziki ogród”. Realizował badania terenowe w wielu krajach Europy i Azji, m.in. w Chinach, Laosie i na Bałkanach, dokumentując dzikie rośliny jadalne używane tradycyjnie w kuchni. Ma swój Dziki Ogród na Pogórzy Dynowskim, gdzie prowadzi zajęcia z dzikiej kuchni i komponuje swoje mieszanki nasiona łąk kwietnych.
Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Koszenie trawy – fakty i mity.
Rafał Górski: „Zwracam się z prośbą o ograniczenie koszenia w naszej miejscowości. w tej chwili cały świat odchodzi od zbyt częstego koszenia zieleni miejskiej. Częste koszenie trawników nie ma w większości wypadków funkcji praktycznej”, pisze Pan w proteście przeciw zbyt częstemu koszeniu trawników w miastach. Panie Profesorze, czy można wskazać przykłady miejscowości, gdzie wprowadzono zakaz koszenia trawników?
Prof. Łukasz Łuczaj: Całkowite zakazanie koszenia jest niezgodne z prawem. Natomiast niektóre miasta wprowadziły ograniczenia w koszeniu trawników i robią to rzadziej, a także później. Przykładem takich miast jest np. Warszawa i Kraków.
Czy Pana zdaniem możliwa jest sytuacja, w której na terenie spółdzielni mieszkaniowej całkowicie rezygnuje się z koszenia trawników? W swoim miejscu zamieszkania przekonuję, iż przynajmniej dwa razy w roku powinno odbywać się koszenie, ponieważ działa to korzystnie na porost trawy.
Pewne koszenia w warunkach społeczności miejskiej są potrzebne. Szczególnie mam na myśli jedno koszenie, które powodowało ograniczenie wzrostu drzew.
Jeśli w ogóle by go nie było, to już po roku zaczęłyby się pojawiać młode drzewka, które zamieniłyby teren przy bloku w las.
Można pozwolić drzewom zarastać budynki, jeżeli chcemy mieć obok mieszkania cząstkę lasu, jednak ze względu na utrudniony dostęp do światła takie rozwiązania nie są pożądane.
Z punktu widzenia bioróżnorodności i zagęszczenia gatunków w otoczeniu koszenie raz w roku jest najlepszym rozwiązaniem, natomiast częstsze będzie powodowało zmniejszenie bioróżnorodności. Mimo to, gdybyśmy na terenach miejskich kosili trawę choćby dwa razy w roku również przyniosłoby to pozytywne efekty, ponieważ skutecznie ograniczyłoby rozrost gatunków inwazyjnych.
Jeżeli kosić raz albo dwa razy w roku, to w jakich miesiącach?
Różnorodnie. Z punktu widzenia istnienia wielu gatunków roślin wczesne koszenie jest niekorzystne, dlatego iż w półnaturalnych siedliskach czy środowiskach naturalnych występują tzw. geofity, czyli rośliny, które posiadają organy podziemne takie jak cebule czy kłącza. Ich cechą charakterystyczną jest to, iż zakwitają wczesną wiosną i zasychają latem, a resztę roku przeżywają ukryte w ziemi.
Jeśli skosimy geofity wczesną wiosną, możemy je zabić.
W miastach cykl koszeń zaczyna się pod koniec kwietnia a powinien na przełomie maja i czerwca. Niektóre miejsca powinniśmy jedna kosić w lipcu, a inne w sierpniu.
Ekolog Jacek Baraniak pisał, iż „Runo niskich roślin zielnych z gatunkami traw lub bez często spełnia funkcje antysmogowe, a konkretniej ich liście pochłaniają wiele niebezpiecznych związków chemicznych jak tlenek węgla (CO) czy tlenki azotu (NOx) oraz pył zawieszony (PM) czy też sadza, wydobywających się na ulicach głównie z rur wydechowych spalinowych samochodów oraz ze ścierających się bieżników opon”, wskazując na pozytywne aspekty nieskoszonej roślinności. Co mówią badania naukowe na temat koszenia i niekoszenia trawników w mieście?
Takich badań do niedawna było dość mało, ponieważ dla ekologów pewne fakty były oczywiste. Trawnik jest przestrzenią zubożałą gatunkowo, dlatego nie stanowi interesującego obiektu badań dla naukowców. Dopiero od kilku lat pojawiają się prace na ten temat, np. w Niemczech i Anglii.
W Tybindze przeprowadzono eksperyment, w którym przez kilka lat zmieniono reżim koszenia na części trawników.
Potem porównano różnorodność gatunkową roślin oraz owadów i wykazano, iż przyrost ilości gatunków był znaczny.
Ostatnio pojawiła się także analiza łąki kwietnej założonej w Cambridge w miejscu, gdzie od dziesiątek lat istniał trawnik. Po czasie porównano ilość gatunków fauny i flory. Okazało się, iż to spowodowało niewiarygodny przyrost ilości owadów, a dzięki temu także żywiących się nimi nietoperzy.
Wspomniany przyrost liczby gatunków wynika z kilku powodów. Po pierwsze, więcej owadów pojawia się, gdy zwiększymy różnorodność gatunków roślin — niektóre owady żerują tylko na konkretnym gatunku czy rodzaju rośliny. Po drugie, przyrost ten wynika z większej biomasy owadów, które w wyższym zbiorowisku mają więcej kryjówek i mogą się łatwiej wykarmić.
Jak ruch „zdziczania” miasta wygląda w innych krajach Europy?
Ruch „zdziczania” miasta jest bardzo silny na całym świecie, jednak najbardziej zauważalny jest w krajach takich jak Holandia, Niemcy i Wielka Brytania. Jadąc przez najbardziej zurbanizowaną część Europy często widuję łąki kwietne i miejsca mniej skoszone, co świadczy o większej świadomości w tym zakresie.
Kilka lat temu zachwyciłem się roślinnością na lotnisku w Stanstead w pobliżu Londynu. Idąc tam na parking, widzimy murawę, na której rośnie prawie 100 gatunków kwiatów. Koszenie rozpoczyna się tam dopiero pod koniec czerwca i często spotkać można wysokie łąki kwietne albo zarośla chwastów, na których żeruje wiele gatunków motyli i gąsienic.
Z punktu widzenia użytkowania terenu w mieście trudną sprawą jest tolerowanie roślinności wyższej niż powyżej kolana, bo ciężej jest ją skosić i może powodować pojawienie się gatunków inwazyjnych. Aby zachować kompromis pomiędzy dziką przyrodą i potrzebami miasta, chciałbym zaproponować bardzo prostą regułę – trawę kosimy, jak będzie wyższa niż kolano dorosłego człowieka. Poza tym, większość naszej flory stanowią gatunki osiągające wielkość powyżej kolana, więc naturalnie zwiększa się pula owadów, którym dobrze się żyje w takiej roślinności.
Dziękuję za rozmowę.