To już pewne, jestem największym madjołkiem na naszym kursie. Koziołkiem-matołkiem, wujciem wariatuńciem. No i co ja zrobię, iż mi się wszystko kojarzy, nie z dupą Maryni, ale z wieloma rzeczami, zaczyna mi się przypominać sto przykładów i sytuacji i muszę, po prostu muszę coś powiedzieć. (Staram się tego nie robić za często, oczywiście.
Ale co to znaczy ‘za często’??)
Dziś mieliśmy wykłady o stanach psychotycznych. Były tak niesamowicie ciekawe, iż wszystko we mnie w środku podskakiwało z ekstytacji, iż oto jest ktoś, kto potrafi o tych stanach MYŚLEĆ. Psychika ludzka jest tak potwornie skomplikowana i naprawdę fascynujące jest to, iż niektórzy starają się zrozumieć człowieka, który jest w oku cyklonu, w stanie psychotycznego załamania wszystkich struktur. I co to w ogóle znaczy, jak to się w ogóle dzieje, iż człowiek zaczyna na przykład halucynować? DLACZEGO tak się dzieje?
Cała ta dyskusja opiera się o to, w jaki sposób wiemy to, co wiemy. Jak sobie pomyślimy, iż nigdy nie znamy świata jako takiego, bo nasz wgląd zawsze jest spaczony przez zmysły i dalej aparat przetwarzania danych zmysłowych, otwiera sie wtedy perspektywa myślenia o halucynacjach. Bo tak naprawdę cały czas ‘halucynujemy’ świat, tworzymy naszą rzeczywistość, tylko te nasze wytwory są ‘dość’ bliskie rzeczywistości, a przynajmniej do tego stopnia, iż możemy w miarę funkcjonować w świecie z tymi błędami poznawczymi, które popełniamy. A popełniamy te błędy poznawcze – i tutaj różni się to, czego my się uczymy od klasycznych teorii – ponieważ pierwsze przetworzenie odbywa się na poziomie emocji, nie intelektu.
Ale klu jest takie, iż wszyscy, cały czas, nieustannie opowiadają sobie (i innym) częściowo nieprawdziwe historie, jedyną różnicą jest, co robią z informacją o błędzie – czy są w stanie (mają dość psychicznych zasobów), żeby przebudować swój model, czy przebudowa jest tak bolesna i wyczerpująca, iż zamiast zakwestionować model, zaczynają kwestionować informację zwrotną.
Jakby ktoś był interesujący Mark Solms próbuje połączyć bajanie psychoanalityków z neuroscience, posiłkując się teorią Jaaka Pankseppa.
Dobra, nic więcej nie piszę, jak wejdę w szczegóły to nie wyjdę do rana.
Głowa mówi lubię kiedy mówię
Lubię głowić się i lubię lubić
Lubię łudzić się i łudzę ludzi
Że odcinam się by ich nie nudzić
I tym optymistycznym akcentem kończę. Idę odmoczyć mózg w wannie.