Losy rozdane z rozmysłem

polregion.pl 2 miesięcy temu

Przeznaczenie nie daje nam więcej, niż potrzebujemy

Wracając z województwa, Marek jechał drogą krajową z umiarkowaną prędkością, rozmyślając o swoim życiu. Pogoda była pochmurna, już zaczynało kropić, a przednia szyba w mgnieniu oka pokryła się kroplami deszczu. Samochody z przeciwka mijały go jeden za drugim.

Pojechał w delegację służbową był komornikiem w dużym miasteczku, wyjechał na trzy dni, ale udało się załatwić sprawy szybciej i wrócili już po jednym dniu. Nie chciał zostawać w hotelu, postanowił wracać do domu. Tym bardziej iż jego żona, Ewa, miała urodziny. Kupił jej nowe ubrania, trochę kosmetyków oczywiście w sklepie doradzili mu, co wybrać, bo sam nie miał o tym pojęcia.

Jechał całą noc, był śpiący, a do tego ten deszcz.

Skrócę drogę przemknęło mu przez myśl. Pojadę przez sąsiednią wieś, będzie bliżej, a krajówka to zbędna pętla. Prawda, iż droga tu jest polna, ale nic już poranek.

Tak też zrobił. Z Ewą byli razem od dziesięciu lat, ich synek też miał dziesięć lat żona zaszła w ciążę od razu, choć urodził się przed czasem, ale nie szkodzi. A jaki z niego chłopak wyrósł Jasiek, kawał zucha, bystry jak iskra.

Marek czuł zmęczenie, ale do domu było jeszcze kilkanaście kilometrów. Już się rozwidniało, ale deszcz tylko przybierał na sile. Nagle poczuł głuchy uderzenie w maskę i gwałtownie zahamował. Przemknęła mu przez głowę myśl:

Dobrze, iż nie pędziłem zbyt szybko. Chyba kogoś potrąciłem. Pobocze jest zaraz obok, może jakieś zwierzę Natychmiast wyskoczył z samochodu.

Na drodze leżała kobieta, parasolka leżała opodal. Ogarnęła go panika i strach. Potrącił człowieka. Może jeszcze żyje? Pochylił się, podniósł ją i zaniósł do samochodu, sadzając na tylne siedzenie. Znów przemknęło mu przez myśl:

Żyje, na szczęście jechałem wolno. Zwrócił się do kobiety: Jak się pani czuje? Zawiozę panią do szpitala, tuż obok jest wieś. Wskazał ręką na widoczne w oddali domy.

Kobieta złapała się za nogę.

Nie trzeba szpitala, czuję się dobrze, tylko trochę boli noga, pewnie tylko stłuczenie.

A kim pani jest? zapytała, podnosząc głowę.

Marek spojrzał jej w oczy i oniemiał, ale ona też była w szoku podwójnym szoku.

Patrzyli na siebie w milczeniu, aż w końcu oboje otrząsnęli się.

Luba? wykrzyknął.

Marek? zdziwiła się równie mocno.

No proszę, jakie spotkanie odezwał się. Więc tu się ukrywałaś? A ja cię szukałem. A ty jesteś tylko piętnaście kilometrów ode mnie.

Sam

Idź do oryginalnego materiału