Zbiórka trwa już kilka lat. Jak podkreśla łodzianin, potrzebuje wsparcia, bo koszty leczenia przekraczają jego możliwości finansowe.
Na liczniku 185 tys. zł, cel to 200 tys. zł.
- Od momentu rozpoczęcia zbiórki spora część środków została już przeznaczona na leczenie prywatne, specjalistyczne badania oraz intensywną rehabilitację. Dzięki temu udało się zrobić wiele, ale moja walka wciąż trwa
- przyznaje Przemek Ledzian.
Pomaganie innym nadaje sens jego życiu
Łodzianin znany jest z tego, iż angażuje się m.in. w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, bierze też w kweście na rzecz Starego Cmentarza przy Ogrodowej. Choć sam potrzebuje wsparcia, myśli o innych.
"Przemek, życzę Ci dużo zdrowia, Jesteś wspaniały, sam cierpisz, a myślisz o innych. Niech Cię otaczają życzliwi ludzie"
- napisał jeden z darczyńców.
Przemek Ledzian pomaga, bo jak mówi, to nadaje sens jego życiu.
Łodzianin musi być pod stałą opieką lekarzy specjalistów, a jest ich niemało, to m.in. genetyk, neurolog, endokrynolog, diabetolog, ortopeda, kardiolog czy pulmonolog.
Lista leków, które przyjmuje, jest naprawdę pokaźna. Miesięcznie Przemek wydaje na nie około 2 tysięcy złotych, a bywa, iż więcej. Mężczyzna utrzymuje się z renty socjalnej i zasiłku pielęgnacyjnego. Pracować nie może z uwagi na znaczny stopień niepełnosprawności.
Łodzianin cierpi m.in. na chorobę Gauchera i dysplazję kory mózgowej. Ta pierwsza to rzadko choroba metaboliczna. Powoduje, iż organizm nie usuwa toksycznych substancji. Zamiast tego odkładają się one w narządach i kościach.
- Do tego ponad 30 innych chorób, które współistnieją, pogłębiają się i wyniszczają mój organizm z każdym miesiącem
- przyznaje 33-latek.
https://tulodz.pl/wiadomosci-lodz/lodzianin-przemyslaw-ledzian-od-lat-angazuje-sie-w-rozne-akcje-pomocowe-dzis-sam-potrzebuje-naszego-wsparcia-zdjecia/OlAf2KPBUHGe9ktxQw2rCoraz częściej mierzy się z hejtem
Codzienność Przemka to silny ból, którego choćby najsilniejsze leki nie mogą pokonać.
- Nie śpię po nocach, kręcę się z boku na bok, a ból jest nie do wytrzymania. Nierzadko wymiotuję z bólu. Teraz już wiem, iż to pokłosie choroby genetycznej
- mówi łodzianin i dodaje, iż coraz częściej spotyka się z hejtem, który trudno zrozumieć.
- Ludzie, którzy mnie nie znają, mówią: „Symuluje”, „Niech idzie do pracy”, „Nie wygląda na chorego”. Albo jeszcze gorzej: „Po co żyć w takim stanie?”... Tylko ja wiem, ile kosztuje mnie każdy dzień. Tylko ja wiem, ile razy płakałem po cichu, żeby nikt nie widział. Tylko ja wiem, iż bez Waszej pomocy to wszystko runie
- przyznaje.
Przemka można wesprzeć poprzez wpłaty na pomagam.pl.