Witajcie!
Dwa materiały, które ułatwiają życie przy ostatnich upałach - len i wiskoza! Nie widzę sensu rozpisywać się o ich cudownych adekwatnościach, bo całkiem fajne opisy możecie znaleźć na innych blogach. Dziś w głównej roli występuje jasna lniana koszula, wyłowiona w zeszłym roku w lumpeksie. Lubię ją nosić na dwa sposoby: jako luźną narzutkę, najczęściej rozpiętą albo zawiązaną w pasie (jak możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu). Do tego zielone szerokie spodenki typu paperbag, biała koszulka i plecione dodatki: kapelusz oraz torebka. Jestem typem, który nie cierpi upałów i ogranicza swoje stylizacje do absolutnego minimum. Taki zestaw jest idealny na obecne temperatury, dlatego często mnie w nim spotkacie na mieście (a także w towarzystwie butelki z filtrem, z którą się ostatnio nie rozstaję).
Koszula: SH | Bluzka, spodenki, torebka: Sinsay | Sandały: Deichamnn | Kapelusz: Reserved
Zdjęcia: Asio