Lekarz kazał jej czekać na śmierć, choć nie miała choćby 30 lat. "Przyszła do nas wybrać swoją urnę"
            
                        Zdjęcie: Przyszła do nas wybrać swoją urnę. Tak wygląda praca w zakładzie pogrzebowym (zdjęcie ilustracyjne)            
            
            
            
            
                            
                        — Ludzie rezygnują, po jakimś czasie przychodzą do mnie i mówią, iż mają koszmary w nocy. Wchodzą w skórę rodzin, które płaczą przy nich i po prostu nie są w stanie tego udźwignąć — mówi Izabela Zdziebko, współwłaścicielka domu pogrzebowego. Niekiedy trudno jest powstrzymać wzruszenie. — Niektórzy proszą, żeby do grobu włożyć telefon, żeby w razie czego zmarły mógł się skontaktować z bliskimi — opowiada rozmówczyni Onetu.                                
                    
        
    















