W marcowy, piątkowy wieczór spełniło się jedno z moich największych marzeń. Zajęłam miejsce na trybunach krakowskiej hali Tauron Arena i usłyszałam pierwsze dźwięki utworu "Going Out With A Bang" legendarnej grupy Scorpions. To niesamowite przeżycie - usłyszeć na żywo głos Klaus'a Meine. Czysty, barwny, o ogromnej mocy mimo upływu tylu lat. Poczuć w kościach drżenie perkusji, nie tylko widzieć, ale też odczuć show James'a Kottak'a. Wsłuchać się w solówki gitarowe Rudolfa Schenker'a, Matthias'a Jabs'a i naszego rodaka, Pawła Mąciwody. Nie tylko muzycy zapadną mi na długo w pamięć; całe wydarzenie, perfekcyjnie zorganizowane, nie tylko ze strony Prestige MJM, ale też przede wszystkim fanów. Bo oni również tworzą historię niemieckiej legendy rock'a. Tym, co mnie wręcz zadziwiło i wzruszyło na koncercie był widok wielu pokoleń - całych rodzin; rówieśników rockman'ów, równolatków moich rodziców i młodzież w moim wieku. Sama przecież byłam z moją mamą, która również darzy uwielbieniem grupę Scorpions; to ona wciągnęła mnie do grona fanów. U wszystkich widziałam tę euforia w oczach - u niektórych nie po raz pierwszy. To był mój pierwszy taki koncert, pierwszy też jednego z moich ukochanych zespołów. Scorpionsi perfekcyjnie czują się na scenie i mimo upływu pięćdziesięciu lat ich działalności dalej potrafią porwać publiczność. Mam nadzieję, iż uda mi się przeżyć jeszcze niejeden koncert grupy z Hanoweru. A choćby jeżeli nie - moje marzenie zostało spełnione i nie zapomnę tego do końca życia.
Przepraszam za dość słabą jakość zdjęć, niestety Organizator nie wyraża zgody na wnoszenie aparatów na teren koncertu ;)