Teraz to dopiero czuję wiosnę, kiedy mam ją na sobie! Choć nie jestem miłośniczką owadów wszelakiej maści i włosia, czuję odrazę widząc wielkie, błyszczące ślepia i włochate skrzydła i odwłoki, to postanowiłam sprawić sobie taką część garderoby. Pomyślałam, iż może to pierwszy krok terapii mającej na celu wyeliminowanie lęku przed owadami. Bluza całkiem przyjemna w dotyku, nie wyczuwam żadnych włosków i pancerzyków.
Na temat robali to byłoby na tyle, bo mam już dreszcze. Jutro za to wyjeżdżam z moją klasą na czterodniową wycieczkę do Zakopanego. Kiedy my będziemy zbijać bąki i bzikować w sercu Tatr, maturzyści będą wylewać siódme poty nad arkuszami. Co nie znaczy, iż źle życzę starszym kolegom. Powodzenia, za trzy lata czeka mnie to samo. Ech.
Kurtka - Bershka
Bluza - hand-made
Dżinsy - Lee Cooper
Okulary - Zara
Półbuty - Ryłko