Kupiliście mieszkanko starszej córce? To i tam zamieszkajcie rzucił ojcu, gdy rodzice mieli już dość.
Mamo, mogę? Muszę pogadać Jadwiga stała w progu naszego domu, przyciskając do siebie wielką torbę.
Wejdź, tylko zdejmij obuwie ostrożnie, podłogę właśnie myłam odparła matka, przepuszczając ją dalej. Tata w domu, gazetę czyta.
W mieszkaniu unosił się zapach ziemniaków smażonych i kotletów schabowych. Marek, nasz młodszy brat, miał wrócić z trasy, a mama zawsze szykowała mu ulubione dania.
Jadwiga weszła do pokoju, odetchnęła i usiadła na kanapie. Pod swobodną sukienką jej brzuch już wyraźnie wystawał.
Znów masz opuchnięte nogi? zapytał ojciec, odkładając gazetę. Może wizyta u lekarza?
Wszystko w porządku, tatusiu. To dopiero pierwszy raz? Jadwiga poprawiła poduszkę za plecami. Słuchajcie, mam coś do omówienia zacięła się. Wpadła mi do głowy pewna sprawa o mieszkaniu.
O jakim mieszkaniu? mama właśnie weszła z kubkiem herbaty dla córki.
O waszym Jadwiga wzięła łyk gorącej herbaty. Zobaczcie, wy i Marek macie tu trochę miejsca, prawda? On w jednym pokoju, wy w drugim. A gdyby sprzedać dwupokojowe, wziąć jednopokojowe
A różnicę ci oddać? odezwał się z przedsionka ironiczny głos. Marek stał przy framudze w roboczej kurtce z logiem firmy transportowej. Widzę, iż nie tracisz czasu, siostro.
Marek, już wróciłeś? ożywiła się mama. Zaraz podgrzeję
Najpierw posłuchajmy, co wymyśliłaś odrzucił on, nie odrywając wzroku od siostry. Nie od razu zaczynaj, już?
Marek, od razu zaczynasz? zmarszczyła brwi Jadwiga. Mówię serio. W jednopokojowym na pewno wam się zmieści
Kto będzie z tego miał pożytek? poszedł do pokoju, huknął wielką torbą na podłogę. Ja w jednopokojowym z rodzicami? Czy ty z naszymi pieniędzmi?
Synu, nie krzycz tak wtrącił się ojciec. Porozmawiajmy spokojnie.
Co tu dyskutować? Marek zaczął przechadzać się po pokoju. Pięć lat temu sprzedaliśmy nasz domek na wsi, oddaliśmy go. Teraz co? I mieszkanie też? Wiecie co? Kupiliście starszej córce mieszkanie? To i tam zamieszkajcie dodał.
Mam w końcu trzecie dziecko! podniosła głos Jadwiga. Trzeba nam się powiększyć! Troje już ciasno!
Co mam robić? odwrócił się nagle Marek ku siostrze. Mam trzydzieści dwa lata i wciąż nie mam własnego kąta, bo cała rodzinna kasa poszła na twoją trójkę!
No tak przeraziła się Jadwiga. Bo w końcu coś osiągnęłam. Mam męża, firmę, dzieci, własne mieszkanie
Mąż normalny? rozbawił się Marek. Ten, co zamyka kolejno sklepy? Całe miasto wie, iż Paweł jest po uszy w długach.
Jadwiga zbledła.
Co ty bredzisz? zapytał Marek.
No, nie udawaj, siostro. Ja jestem kierowcą ciężarówek, jeżdżę po całym województwie. Wiesz, jak dużo plotek krąży? W pobliskim mieście dwa sklepy już zamknięte, tutaj jeszcze trzy ledwo trzymają się na nogach. Dostawcy nie płacą, bo stare rachunki nie zostały uregulowane. Dlaczego więc tak naprawdę potrzebujesz pieniędzy od rodziców?
W pokoju zapadła ciężka cisza. Mama przeskakiwała spojrzeniami między synem a córką.
Jadwiga, powiedz, iż to nieprawda. Czyżby nie była prawdą?
Jadwiga opadła na kanapę.
Nie chciałam wam mówić Paweł naprawdę ma problemy. Poważne. Sklepy nie przynoszą zysku, dwa zamknęły się. Dostawcy żądają zwrotu długów. jeżeli nie znajdziemy gwałtownie pieniędzy
I zamierzasz zostawić rodziców bez dachu nad głową? pokręcił głową Marek. Żebyśmy się w jednopokojowym wcisnęli, a ty spłacasz długi męża?
Co mam zrobić? wstała Jadwiga, oczy spłonęły łzami. Mam dwoje małych, trzecie już w drodze! Możemy wszystko stracić!
Rozwiąż swoje problemy sama! wykrzyknął Marek. Przestań siedzieć na szyi rodziców! Wszystko wam oddawali dom, oszczędności a teraz chcesz wziąć ostatnie?
Zazdrościsz! wstała Jadwiga, ledwo nie przewróciła kubka. Zazdrościsz, iż mi się udało wyjść za mąż za przyzwoitego człowieka, a nie takiego jak ty Co ty jesteś? Kierowcą!
No tak, ci się udało zamruczał Marek. Teraz chcesz podkraść rodzicom pieniądze. A może weź je do siebie? Niech mieszkają u ciebie, skoro ci wszystko dali dom i kasę!
Co? wycofała się Jadwiga. Nie! Mam własną rodzinę, małe dzieci
A więc pożyczać ich możesz, a pomóc nie potrafisz? Tylko ciągnąć się?
Nic nie rozumiesz! Jadwiga chwyciła torbę, ręce drżały. Mamy takie kłopoty Paweł może wszystko stracić!
Czy mamy więc zostać bez dachu? podszedł Marek bliżej. Odejdziesz stąd. Dość karmić rodziców. Rozwiąż swoje sprawy sam.
Jadwiga wybiegła, zamykając drzwi tak mocno, iż szklanka w szafce pożałowała. Mama usiadła na krześle, zasłaniając twarz rękoma.
Po co tak z siostrą? Przecież jest w ciąży
A co z nią? usiadł Marek naprzeciw, zmęczony, masując szyję po długiej trasie. Widzicie, jej nie obchodzi nic. Najważniejsze, żeby pieniądze wyciągnąć.
Ale jej sytuacja jest naprawdę trudna
A nasza? rozejrzał się po starym mieszkaniu, gdzie tapety odklejały się, a farba pękała. Tato, za rok emerytura. Mamo, ciśnienie w górę. A ona chce, żebyśmy się w jednopokojowym przeprowadzili, w nowej dzielnicy, daleko od przychodni
Może się namyśli wyszeptał ojciec.
Jednak Jadwiga nie odwróciła się. Tydzień minął, nie było od niej żadnych wiadomości. Mama dzwoniła córka odbijała telefony. Potem nadszedł nieoczekiwany gość Paweł.
Marek właśnie miał wyjechać w nową trasę, gdy usłyszał dzwonek. Na progu stał mąż siostry, w pomarszczonym garniturze, z pustymi oczami.
Czy mogę wejść? chrapliwy, zmęczony głos. Muszę pogadać.
Mama w ciszy wprowadziła zięcia do kuchni. Marek chciał wyjść, ale ojciec go powstrzymał:
Usiądź, synu. Posłuchaj, to dotyczy nas wszystkich.
Paweł długo milczał, obracając w rękach szklankę z zimną herbatą. W końcu odezwał się:
Przyszedłem przeprosić. Za siebie i za Jadwigę. Nie powinniśmy was wciągać w to wszystko.
Co się stało? zapytała cicho matka.
Wszystko. Mój biznes się rozsypał wymamrotał. Wczoraj zamknęli ostatni sklep. Dłużnicy przyszli, zabrali towar, sprzęt, samochód. Myślałem, iż dam radę. Zaciągałem pożyczki, pożyczki… Jadwiga we mnie wierzyła, dlatego przyszła do was. Myślała, iż sprzedacie mieszkanie
A rodziców? Czy pomyśleliście, iż zabieracie ostatnie oszczędności emerytów? nie wytrzymał Marek.
Masz rację podniósł wzrok Paweł. Zawiodłem się, chciałem grać w dużego przedsiębiorcę, brałem kredyty. Gdy wszystko runęło, już nie wiedziałem, co robić. Wstyd mi się patrzeć w oczy.
A Jadwiga? dopytała matka, zaniepokojona.
Płacze cały czas. Mówi, iż nie wie, jak dalej żyć. Wstyd jej przychodzić do was po takim upadku. Wiecie, jaka jest dumna
Ale radzicie sobie? Dzieci małe
Staramy się skinął głową Paweł. Zostałem spedytorem w hurtowni. Jadwiga znalazła pracę będzie administratorką w centrum handlowym, jak tylko po porodzie wróci. Będziemy żyć jak zwykli ludzie. Tylko zawahał się wybaczcie nam, naprawdę. Nie powinniśmy was w to wciągać.
Po wyjściu Paweł zostawił w kuchni ciężką ciszę. Marek patrzył na szare podwórko za oknem, myśląc o siostrze. Jak bardzo zmieniła się przez lata z wesołej dziewczyny w zarozumiałą żonę z długami. A teraz
Wiesz, synu nagle powiedział ojciec. Dobrze, iż nie sprzedałeś nam mieszkania. Zawsze rozpieszczaliśmy Jadwigę, wszystko jej wybaczaliśmy. A ona
Miesiąc później znów pojawiła się Jadwiga. Chudnąca, brzuch wciąż wystający, w prostym stroju, bez makijażu i biżuterii. Usiadła w korytarzu i rozpłakała się:
Przepraszam was. Jestem taka Zrobiliście dla mnie tak wiele, a ja
Matka rzuciła się do niej:
Dość, przeżyjesz to. Wszystko się ułoży.
Marek patrzył na siostrę, nie poznawał już dawnej dumy. Siedziała zmęczona, w podniszczonych butach.
Dobra odparł w końcu. Przejdziemy przez to. Teraz będziesz żyła jak reszta, bez ściemy.
Dziękuję Jadwiga podniosła łzy. Za to, iż nie pozwoliłeś sprzedać mieszkania. Miałeś rację sami musimy sobie radzić.
Wieczorem siedzieli przy kuchennym stole. Jadwiga opowiadała, jak wszystko runęło najpierw zamknięto jeden sklep, potem drugi. Paweł biegał po mieście, szukając pieniędzy. Nie spała nocami, zastanawiając się, co dalej.
Wiesz powiedziała bratu myślałam, iż jesteśmy lepsi od innych. Że gdy mamy pieniądze, jesteśmy wyjątkowi. A teraz Paweł rozwozi ładunki, ja niedługo zacznę pracę w centrum handlowym, jak każdy normalny człowiek.
I to dobrze skinął głową Marek. Nic w tym strasznego. Ja też kręcę koła i nie żałuję.
Minął rok. Jadwiga urodziła trzeciego synka. Paweł pracował jako spedytor, znikał na dni, ale zawsze wracał z zakupami. Jadwiga podjęła pracę zdalną jako copywriter, gwałtownie się rozwinęła i dostała premię za pierwszy kwartał.
Pewnego wieczoru Marek wpadł do siostry po trasie. Jadwiga kręciła się w kuchni z dziećmi:
Och, bracie! Wejdź, naleję ci zupy.
Tylko chwilę powiedział, wyciągając z torby cukierki i zabawki.
Starsze dzieci rzuciły się na wujka. Jadwiga uśmiechnęła się:
Zawsze ich rozpiekasz.
A po co nie rozpiekać? podrzucił małego siostrzeńca w powietrze. Wy rośniecie wspaniali chłopcy.
Gdy dzieci poszły do swojego pokoju, Jadwiga nalała mu herbaty:
Słuchaj, chciałam cię zapytać. Znasz firmę TransOil? Paweł ma dostać tam ofertę, wyższe wynagrodzenie.
Normalna firma odpowiedział Marek. Często z nią współpracuję. Płacą terminowo.
Mówię mu, żeby się zgodził. A on się boi zmian.
Po tym, co miał w swoim biznesie, rozumiem. Ale naprawdę dobrze płacą.
Jadwiga zamyśliła się, po chwili rzekła:
Widzisz, ostatnio przeszłam obok naszych dawnych sklepów. Teraz tam apteka. Trochę smutno, jakby to było w innym życiu.
No i dobrze mruknął Marek, popijając herbatę. Żyjecie normalnie. Praca, dzieci rosną.
Następnego dnia Marek odwiedził rodziców. Ojciec czytał gazetę, matka pielęgnowała rośliny na parapecie.
Ferdek, usiądź odłożył ojciec gazetę. Zdecydowaliśmy się dać ci pieniądze na wkład własny do kredytu hipotecznego. Mamy trochę oszczędności.
Co? podniósł brwi Marek. Jakie pieniądze? Od nas
Nie kłóć się z ojcem wtrąciła matka. Widzimy, ile odkładasz. A emeryA emerytura już niedługo się zbliża, więc zdecydowaliśmy, iż niezwłocznie przekażemy ci środki, byś mógł sfinalizować zakup własnego mieszkania.















