Komu taka jak ty jest potrzebna?
Iza, nie fotografuj mnie z profilu. Nie trzeba rzuciła gniewnym spojrzeniem Olga na fotografkę z ich działu PR. Po co robisz zdjęcia z tej strony?
Pani Olgo, fotografuję wszystkich zmieszała się Iza, która kręciła się wokół okrągłego stołu z honorowymi gośćmi, pstrykając aparatem. Chcę, żeby wszyscy byli na zdjęciach.
Mnie fotografuj tylko en face i stamtąd. Zrozumiałaś? Proszę. Tylko prosto, z tego miejsca. Dziękuję odcięła ostro Olga. Koledzy, wróćmy do omawiania kontraktu.
Goście spoglądali na Olgę ze zdumieniem, ale nikt się nie odezwał. Była szefową i mogła sobie na wszystko pozwolić choćby pouczać fotografkę podczas podpisywania wielomilionowej umowy.
Iza teraz celowała ostrożniej, pilnując, by Olga zawsze patrzyła w obiektyw i pod żadnym pozorem nie wpadła w kadr bokiem. Koledzy dawno ją o tym ostrzegali, ale zapomniała i teraz dostała burę. Choć szczerze nie rozumiała, co jest złego w zdjęciach z profilu. Przecież wyglądała na nich całkiem dobrze.
Ale dla Olgi nie mogło być całkiem dobrze ani wystarczająco. Wszystko musiało być idealne. Tak zawsze powtarzała jej mama:
Ola, musisz być idealna. Idealna dla męża, dla dzieci, dla kolegów i dla tego świata. Ludzie mają na ciebie patrzeć i mówić: ona jest doskonała.
Mamo, bardzo się staram.
Wiem, córeczko. Starasz się, ale za mało. Poszłaś do szkoły w źle wyprasowanej bluzce. Jak można? Dlaczego nie wyprasowałaś, jak kazałam?
Prasowałam, ale i tak zostały zagniecenia. Myślałam, iż nie będzie widać opuściła głowę Ola.
jeżeli coś jest dobrze wyprasowane, nikt nie zauważy. jeżeli źle zauważy każdy. Zapamiętaj to.
Dobrze, mamo Ola pociągnęła nosem. Strasznie było jej przykro i bała się zawieść mamę.
I nie trzyj tego nosa, Ola. I tak masz go duży, a jak się mazgajesz, to zajmuje pół twarzy. No i ta garbata górka Kiedy macie zdjęcia do szkolnego albumu?
We wtorek.
No to poćwicz przed lustrem, jak usiąść i patrzeć w obiektyw, żeby nos nie wyglądał jak sopel lodowca.
Dobrze, poćwiczę.
Patrz prosto i lekko przechyl głowę. Tak będzie lepiej. No, spróbuj teraz. Tak, właśnie tak.
Ola, ze łzami w oczach, kręciła głową przed lustrem, ale nos z garbem i tak wydawał jej się ogromny. Choć gdyby mama nie wspominała o nim tak często, może choćby by go nie zauważyła.
Podczas takich rozmów mama powtarzała: Nie będziesz idealna nikt cię za żonę nie weźmie. Zostaniesz sama do końca życia.
Tego Ola bała się najbardziej. Więc pracowała nad sobą, by stać się tą wymarzoną idealną kobietą. Ciało, skłonne do tycia, katowała dietami i bieganiem. Zero pączków, lodów czy pizzy. Tylko znienawidzona kasza gryczana, pierś z kurczaka, sałatka z zielonych warzyw i herbata. Była idealna w nauce, wkuwała wszystko od deski do deski. Bo porządny mężczyzna nie zechce grubej i głupiej. Musiała być więc piękna, mądra, wykształcona i dobrze zarabiająca. Komu potrzebna utrzymanka?
Ola skończyła ekonomię, potem kursy marketingu i ciągle się dokształcała. Znała dwa języki, orientowała się nie tylko w zdrowym odżywianiu, ale też w sztuce, literaturze, malarstwie. Chciała być idealną profesjonalistką i idealną żoną.
Z Tomkiem poznała się już po studiach. Był sympatyczny, ona doskonała: wysoka, szczupła, zadbana, perfekcyjny manicure, włosy ułożone pasmo na pasmo, wyprasowana koszula, eleganckie spodnie, stylowa biżuteria. Do tego świetnie gotowała, bo wiedziała: droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek.
Tomek pochodził z przeciętnej rodziny, bez specjalnych talentów ani perspektyw. Pracował jako prawnik, grzebał w nudnych dokumentach i nie sięgał gwiazd. Ale przystojny: wysoki blondyn z niebieskimi oczami i zgrabnymi palcami. Obok idealnej kobiety powinien stać idealny mężczyzna, prawda? Zauważył ją, a Ola, która bała się samotności, od razu wzięła go w karby. Tomek zresztą nie protestował: żona pracowała, utrzymywała dom w czystości, świetnie gotowała i dbała o niego. Zawsze był najedzony, nosił wyprasowane ubrania i wypastowane buty. Razem wyglądali jak z okładki kolorowego pisma.
Dwa lata po ślubie urodził im się syn. Tu też Ola wzięła sprawy w swoje ręce. Kupiła choćby książkę: Jak wychować idealne dziecko i trzymała się jej kurczowo. Układała jadłospis, kupowała edukacyjne zabawki, dobierała modne ubranka i najdroższe akcesoria żeby ludzie nie pomyśleli, iż nie stać ich na dziecko!
Dla Olgi niezwykle ważna była opinia kolegów, przyjaciół, sąsiadów i przypadkowych ludzi. Jakby potrzebowała potwierdzenia, iż jest idealna taka, jaką kazała jej być mama. Olga kupiła dobry telefon i zaczęła prowadzić social media. Nie było tam żadnych przypadkowych fotek ani porannych filmików bez makijażu. Nie, by opublikować jedno zdjęcie, robiła milion ujęć, a potem jeszcze retuszowała je w programie. Często urządzała rodzinne sesje fotograficzne. W sieci pojawiały się szczęśliwe zdjęcia: ona, ukochany mąż i zdolny synek.
Tomek nienawidził tych sesji