Książę nie spełnił oczekiwań…

polregion.pl 20 godzin temu

Nie takim księciem on się okazał…

Zosia poznała Jakuba, gdy właśnie wrócił z wojska. Chłopak wyglądał, jakby zszedł z okładki modnego czasopisma — wysoki, umięśniony, z hipnotyzującym spojrzeniem zielonych oczu i czarnymi, kręconymi włosami. Przy nim Zosia wydawała się zwyczajna, choć była ładna: jasne włosy, smukła sylwetka, uroczy uśmiech. Nie mogła uwierzyć w swoje szczęście — z całej paczki wybrał właśnie ją.

— Co on w tobie znalazł? — szeptały koleżanki. — Tacy przystojniacy gwałtownie się nudzą. Pobawią się i porzucą.

Ale Zosia tylko się uśmiechała — wierzyła w ich miłość. Chodzili razem do kina, na tańce, spotykali się ze znajomymi. Jakub nie zasypywał jej komplementami, ale był blisko, a jego dotyk przyprawiał ją o zawrót głowy. Gdy pierwszy raz przyprowadziła go do domu, matka — Krystyna Stanisławówna — zmarszczyła brwi. Później, zostawszy sam na sam z córką, powiedziała cicho:

— Piękny mąż to cudzy mąż, córeczko. Tacy rzadko bywają wierni. Poczekaj ze ślubem, sprawdź go. Za bardzo on… wystawkowy.

Zosia się obraziła. Wierzyła w uczucia Jakuba, nie chciała słuchać wątpliwości. Ale matka zasiała w niej ziarno niepokoju.

Stopniowo Jakub zaczął się zmieniać. Najpierw siłownia, potem basen, a potem nowe znajomości. Zosia, żeby być blisko, też zapisała się na treningi, ale czuła się niepewnie wśród zadbanych, wysportowanych dziewczyn. Jakub z zainteresowaniem na nie zerkał, a Zosia coraz częściej wracała do domu wcześniej, ukrywając łzy.

— Ty to chuchro — zaśmiał się raz, gdy zachorowała po basenie. — Lepiej zostań w domu z książkami.

Słowa zabolały, a Zosia przypomniała sobie słowa matki. Już czuła, iż Jakub się oddala. Coraz częściej wychodził sam, nie dzwoniąc, nie zapraszając, nie tłumacząc. Aż w końcu — po prostu zniknął. Przestał odbierać telefon.

— Nie dzwoni? — spytała matka.

— Nie… — szepnęła Zosia i odwróciła się twarzą do ściany.

— Wstawaj zaraz! Do fryzjera marsz! — rozkazała Krystyna Stanisławówna. — Nowa fryzura to pierwszy krok do nowego życia. Potem uszyjemy sukienkę, masz zdolności.

Kupiły materiał, Zosia szkicowała fasony, starając się odwrócić myśli. Plotki o nowych znajomościach Jakuba do niej docierały, ale trzymała się mocno. Gdy kilka tygodni później pojawiła się na potańcówce — w nowej kreacji, promienna, pełna życia — wszyscy się oglądali. Zauważyli ją.

Jeden chłopak, Maciek, skromny i niepozorny, zaczął się nią opiekować. Nie przystojniak, ale jego oczy patrzyły tylko na Zosię — ciepło i szczerze. Po miesiącu oświadczył się.

— Oto jest mężczyzna! — powiedziała matka. — Zakochał się, to się żeni. A ty?

— Zgadzam się — odpowiedziała cicho Zosia.

— Kochasz go?

— A jak nie kochać? Jest dobry, pracowity, wierny. Potrzebuje tylko mnie.

Wesele było ciepłe, pełne serdeczności. Zosia i Maciek zaczęli od zera: pierwszy stołek, pierwszy talerz. Po roku urodziła się córeczka, po kolejnych trzech — syn. Rodzina, troska, szczęście.

O Jakubie już nie myślała. Czasem tylko słyszała w rozmowach, iż porzucił żonę, uciekł do kochanki, znów hula. Zosia tylko się uśmiechała:

— Czy on w ogóle był mój? Takie młodzieńcze zauroczenie. Niechaj będzie szczęśliwy, jeżeli potrafi.

A w domu czekali na nią dzieci i mąż. I mama — mądra, dobra, najbliższa. Ta, która kiedyś uchroniła ją przed prawdziwym nieszczęściem. Ta, dzięki której Zosia znalazła swoje ciche, prawdziwe szczęście.

Mamo… zostań przy mnie jak najdłużej. Bez ciebie nie jest tak jasno.

Idź do oryginalnego materiału