Ludzie rozumieją rzeczy tak, jak chcą je rozumieć. choćby jeżeli je wyjaśnisz. Najlepszym tego przykładem jest znany z manosfery termin “miły facet”. Mimo iż swego czasu napisałem dłuższy tekst wyjaśniający zagadnienie (przeczytasz go tutaj), wciąż pojawiają się osoby, które ewidentnie “nie rozumieju”
Dlatego wyjaśniam łopatologicznie (a tym, którzy już wiedzą, przypominam):
Kiedy mówię, iż mężczyzna nie powinien być miłym facetem, nie mam na myśli rezygnacji z uprzejmości czy cywilizowanego zachowania.
Problem miłego faceta nie leży w tym, iż jest miły, tylko w tym, iż jest fałszywy (i słaby). Czy to takie skomplikowane?
Sam jestem uprzejmy dla ludzi. Ba! Dla kobiet też (wolę doprecyzować, gdyby ktoś, idąc za popularnym żartem, nie wliczał kobiet w poczet ludzi). choćby rozmawiając z jakąś ultra lewaczką, nie będę jej przecież mieszał z błotem, jeżeli normalnie się zachowuje.
Oczywiście nie będę też przytakiwał jej odchyłom, ale nie muszę być przy tym chamski. No chyba iż ostro by przesadzała. Wtedy mógłbym ją utemperować.
Mimo to mam czasem wrażenie, iż niektórzy ludzie żyją w swoich bańkach internetowych i wyobrażają sobie interakcje w realnym świecie podobnie do interakcji w sieci. Naczyta się jeden z drugim redpillowych forów (gwoli ścisłości: nie twierdzę, iż nie da się tam znaleźć niczego wartościowego, ale trzeba uważać, żeby przypadkiem nie zrobić sobie prania mózgu) albo wzajemnych wyzwisk maskulinistów i feministek na X (dawnym Twitterze), a potem tak sobie wyobrażają rzeczywistość.
No nie. Ludzie w realnym świecie zachowują się o wiele bardziej zachowawczo.
I całe szczęście.
“Bad boye” zdobywają dziewczyny?
Do tego, co napisałem powyżej, dochodzi popularne przekonanie, iż trzeba być “bad boyem” (draniem/dupkiem), żeby podobać się dziewczynom. Czy to prawda?
Zacznijmy od jednej prostej kwestii. choćby jeżeli ktoś jest bandytą dla całego świata, przynajmniej dla swojej wybranki musi być stosunkowo “miły”. Przecież żadna zdrowa psychicznie kobieta nie umówiłaby się z facetem, który na dzień dobry ją obraża. Co prawda na późniejszym etapie związku może przestać mu się chcieć udawać miłego, ale przynajmniej na początku, żeby “zastawić pułapkę na łanię”, musi ją adorować.
Nie znaczy to jednak, iż pod żadnym pozorem nie możesz powiedzieć dziewczynie niczego złego na etapie randkowania. Wtrącenie tu i tam jakiejś krytycznej uwagi w formie droczenia się (dla zabawy) jest jak najbardziej w porządku.
Problem wielu facetów polega na tym, iż mylą siłę z chamstwem. Myślą, iż bycie stanowczym to to samo co bycie głośnym, agresywnym i nieuprzejmym. Bzdura. Silny mężczyzna nie musi nikomu niczego udowadniać. Nie potrzebuje teatru. Po prostu jest obecny, zdecydowany, pewny. I właśnie to przyciąga.
Druga kwestia jest taka, iż “bad boy” podoba się dziewczynom niekoniecznie dlatego, iż uchodzi za bandziora czy dupka. Bardziej chodzi o pewne cechy, które wiążą się z byciem “na bakier” ze społeczeństwem.
Jakie to cechy?
- Odwaga,
- Siła,
- Niezależność,
- Własne zdanie,
- Ciekawe życie (tutaj należy zaznaczyć, iż “ciekawe” niekoniecznie znaczy lepsze, ale na pewno dostarczające emocji).
Rozumiesz, o co chodzi?
Jeśli tak, powinieneś też zrozumieć, iż nie musisz być dupkiem, żeby posiadać te cechy. Wystarczy być mężczyzną z krwi i kości. Oczywiście w normalnym znaczeniu słowa “mężczyzna”, a nie w nowoczesnej, feministycznej redefinicji męskości.
Wracając do miłych facetów
Jak już wspomniałem, prawdziwym problemem miłych facetów nie jest to, iż są mili. Bolączka ich egzystencji polega na braku kręgosłupa. A jeżeli już jakiś mają, jest on gumowy.
Co to mam na myśli?
Mili faceci naginają lub wprost zmieniają swoje poglądy, żeby tylko przypodobać się kobietom. Są po prostu oślizgli, bo wydaje im się, iż w ten sposób zdobędą zainteresowanie płci przeciwnej. Co więcej, w wielu przypadkach boją się choćby zrobić krok w stronę bardziej romantycznej relacji.
Zamiast tego grają rolę “kolegi” w nadziei, iż pewnego dnia kobieta sama im zaproponuje coś więcej.
Sorry, ale nie. Mogę z doświadczenia powiedzieć, iż jedynie niezbyt urodziwe kobiety same proponują coś więcej (a i to rzadko). Bez urazy, ale taka jest prawda. Ładna dziewczyna co najwyżej ci się wystawi, żebyś mógł ją łatwiej “upolować”.
Są pewne wyjątki od tej reguły (np. efekt ulubionego idola), ale nie będziemy się w nie teraz zagłębiać.
Bez aprobaty innych (a zwłaszcza kobiet) „miły facet” nie wie, kim jest. Buduje swoje poczucie wartości nie na tym, co reprezentuje sobą, tylko na tym, jak zostanie oceniony. To nie jest życzliwość – to strategia przetrwania. A kobiety czują ten brak spójności jak wilk krew.
Inna kwestia. Kobiety nie są pod tym względem głupie. Większość doskonale zdaje sobie sprawę, iż jak facet “przykleja” się do nich w taki sposób, prawdopodobnie nie robi tego z dobroci serca. Co więcej, niektóre w wyrachowany sposób wykorzystują tę męską słabość dla własnej wygody i (czasem) zysku.
No i dla większości kobiet nie jest to szczególnie atrakcyjne. Będąc takim “przydupasem przytakiwaczem” wysyłasz sygnał, iż uważasz się za gorszego od niej. A kobiety wolą się umawiać się z mężczyznami, których uznają za lepszych od siebie.
Podsumowanie
Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, zajrzyj do artykułu, o którym wspomniałem we wstępie (dla wygody linkuję go też tutaj). Poza tym niżej znajdziesz dwa inne teksty poruszające podobne kwestie.
Na koniec krótka anegdotka.
Niedługo po zakończeniu studiów poznawałem się z dziewczyną, która wyraźnie była mną zainteresowana. Jednak z naszych rozmów dało się wywnioskować, iż mam prawicowe poglądy (wtedy jeszcze nie aż tak ugruntowane, ale fakt faktem). Chciała się upewnić, więc zapytała mnie wprost. Potwierdziłem. W efekcie dziewczyna wpadła w ciężką konsternację, bo z jednej strony podobałem jej się, a z drugiej nie potrafiła przegryźć mojej prawicowości.
Finalnie nic z tego nie wyszło, ale jej dylemat był mega zabawny. Do dzisiaj wspominam to z uśmiechem.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeżeli uznaliście tekst za interesujący i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Zdjęcie wpisu autorstwa Tsvetoslav Hristov z Unsplash
Dowiedz się więcej:



Zajrzyj też na:
- Facebooka (gdzie najszybciej pojawia się info odnośnie artykułów lub ich braku)
- Twittera (gdzie wrzucam luźniejsze i nieraz zabawne komentarze polityczno-społeczne)