Po wizycie nieocenionej Belit, spryskaniu wnętrza ucha płynem odkażającym i dokładnym oczyszczeniu rozmiękczonych strupków, wzmocnionych próbą przespania na prawym boku choć kawałka nocy – z ucha coś wypłynęło.
Nie podejmuję się i nie mam zbytnio ochoty dywagować, co to było, nie wyglądało na pozostałości opatrunku.
Jestem pewna, iż nie był to też obcy, żadna z wcześniejszych form ksenomorfa, prędzej rozcieńczone tym płynem skrzepy krwi.
Wszyscy p.o. lekarze, z Ewusią-sąsiadką na czele twierdzą teraz, iż w kanale usznym już żadnego obcego ciała nie widzą i to koniec dobrych wiadomości, ponieważ uczucie zatkania ucha i znaczny niedosłuch pozostały bez zmian.
Powiedzmy to wyraźnie – słyszę na to ucho znacznie, wyraźnie gorzej, niż przed operacją.
Niestety, jak wyczytałam, pogorszenie słuchu w wyniku myringoplastyki jest możliwe.
Zdarza się to rzadko, ale się zdarza i to z różnych powodów, póki co nie będę się w to zagłębiać, tylko na tyle spokojnie, na ile potrafię, poczekam na wizytę kontrolną 16tego kwietnia.
A iż nie jestem spokojna, a wkurwiona na maksa, to wie każdy, kto zna mnie choć trochę, próbuje leczyć tego wkurwa słodyczami, co zaczęła pokazywać już waga, więc niech mi się ten słuch polepszy albo coś, kurwa!
Obrzęk ręki niestety postępuje mimo usilnych zabiegów moich osobistych, Elutki i pana Marcina z Poradni Leczenia Obrzęku Limfatycznego na Piastów, na razie czekam na ten zamówiony rękaw, bo z mocniejszą rehabilitacją w tejże Poradni muszę się wstrzymać do zupełnego wygojenia ucha.
Jedyne co mnie pociesza w tym moim nawale nieszczęść to porcelana, nowe nabytki fajansowe, porcelanowe śledztwa i ich wyniki, całe to nakręcenie, emocje, gdy powoli, ale z uporem robię krok za krokiem w odkrywaniu prawdy…
I kilka wiosennych zakupów z zupełnie innej beczki, takich bardzo Drzoannowych.
Jak tylko trafi się okazja – zaprezentuję je z chwilową, ale dziką euforią 🙂
więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/blog-spis-tresci/