Krewni pojawili się, gdy wybudowałem dom nad Bałtykiem.

newsempire24.com 8 godzin temu

Urodziłem się w małej miejscowości na Lubelszczyźnie. Mam teraz trzydzieści dwa lata. Moi rodzice odeszli kilka lat temu, więc nie było mi trudno pożegnać się z rodzinnym domem. Pogrzeby były ciche i skromne, bo z całej rodziny prawie nikt nie przyjechał, mimo iż moi rodzice mieli wielu krewnych.

Po pogrzebie wszyscy wrócili do swoich spraw, jakby nic się nie stało. Postanowiłem, iż nie chcę żyć w miejscu, które kojarzyło mi się z bólem i samotnością.

Lubelszczyzna nie dawała mi wielu perspektyw. W szkole często byłem wyśmiewany, a w pracy traktowano mnie jak kogoś nieważnego. Po długich przemyśleniach sprzedałem rodzinny dom, przeniosłem się na Pomorze i kupiłem działkę nad Bałtykiem. Wybudowałem tam niewielki, ale przytulny dom o powierzchni 120 metrów kwadratowych.

Gdy zakończyłem budowę, podzieliłem się zdjęciami w mediach społecznościowych. W trakcie budowy próbowałem konsultować różne kwestie z rodziną, ale zawsze słyszałem, iż nie mają czasu albo nic nie wiedzą. Nikt nie zaoferował pomocy, ani choćby słowa wsparcia.

Latem nagle zaczęły dzwonić telefony. Krewni przypomnieli sobie o moim istnieniu i zapraszali się na wakacje do mojego domu. Tłumaczyli, iż zawsze marzyli o wizycie nad morzem i prosili o gościnę.

Przypomniałem sobie, jak nie było ich przy pogrzebach moich rodziców, jak nie pomogli mi ani finansowo, ani psychicznie w najtrudniejszych momentach. Teraz, gdy mieli okazję spędzić darmowe wakacje, nagle “wszystkich mnie kochali” i “bardzo tęsknili”.

Napisałem na moim profilu w mediach społecznościowych, iż mój piękny dom to tylko fotomontaż, a w rzeczywistości kupiłem starą, rozwalającą się chatę. Dodałem zdjęcie ruder, które znalazłem w internecie, i zaprosiłem rodzinę do pomocy w jej remoncie. Wtedy znowu wszyscy zniknęli. “Nagłe problemy”, “brak pieniędzy” – takie były ich wymówki.

Dziś leżę na plaży, patrzę na morze i myślę, jak wiele hipokryzji kryje się w ludziach. Nie będę jednak wrzucał zdjęć mojego prawdziwego domu, żeby nie wzbudzać zazdrości. Może za rok sprawdzę, czy rodzina znów się odezwie, gdy zobaczy zdjęcia “domu nad Bałtykiem”.

Idź do oryginalnego materiału