W tegorocznym rankingu Onetu dotyczącym najpiękniejszych jarmarków świątecznych w 2024 roku Kraków zajął ostatnie miejsce. Jest to zaskakujący wynik dla miasta, które co roku przyciąga tysiące turystów swoim bożonarodzeniowym klimatem. Dlaczego redakcja Onetu podjęła taką decyzję i co spowodowało, iż krakowski jarmark uznano za największe rozczarowanie roku? Przyjrzyjmy się opiniom dziennikarzy Onetu oraz temu, jak wypadły inne miasta.
Zwycięzcą rankingu został jarmark w Katowicach, który według Onetu oferuje idealne połączenie świątecznej atmosfery, różnorodnych atrakcji i przystępnych cen. Szklane budki, diabelski młyn i koncerty organizowane w weekendy to tylko niektóre z zalet wyróżnionych przez redakcję. Katowice zdobyły uznanie za to, iż są mniej zatłoczone niż inne duże miasta, a ich jarmark przyciąga zarówno mieszkańców, jak i turystów.
Na drugim miejscu znalazł się niewielki jarmark w Słupnie pod Płockiem, który zaskoczył dziennikarzy kameralną, rodzinną atmosferą i bardzo niskimi cenami. „To nie komercja, ale prawdziwe święta” — zauważyła redakcja, podkreślając, iż miejsce to przypomina wigilijne spotkanie z bliskimi.
Kolejne miejsce zajęła Praga, której jarmark na Rynku Starego Miasta uznano za magiczny dzięki imponującej choince, przestronności i wysokiej jakości oferowanych produktów. Tuż za nią uplasowało się Brno, które zdobyło uznanie za kreatywne podejście do tradycji świątecznych, w tym nietypowe atrakcje, jak bitwy w sianie i neonowe smoki.
Gdańsk, choć wyróżniony w europejskim konkursie „Christmas Markets in Europe”, w rankingu Onetu stracił punkty za tłumy turystów, które według redakcji odbierają przyjemność z odwiedzin. Podobnie Wrocław, mimo swojej malowniczej oprawy, spotkał się z krytyką za wysokie ceny i kiczowate atrakcje.
Dalej w zestawieniu znalazły się Lipsk i Dębica. Lipsk chwalono za jakość rękodzieła, ale zabrakło mu wyjątkowości. Z kolei Dębica, choć mała i skromna, zdobyła punkty za nastrojowość i przystępne ceny, ale brakowało tu większej różnorodności gastronomicznej.
Jarmark w Londynie, mimo swojej magii, nie uniknął krytyki ze względu na ogromne kolejki i bardzo wysokie ceny. Warszawa zaś została oceniona jako miejsce wymagające poprawy, z małą skalą wydarzenia i brakiem wyraźnego świątecznego klimatu.
Na końcu rankingu znalazł się Kraków, który według Onetu zawiódł na całej linii. Głównymi problemami były gigantyczne tłumy, które utrudniają swobodne poruszanie się po jarmarku, oraz absurdalnie wysokie ceny. Pajda chleba za 85 zł stała się symbolem tego, co redakcja określiła jako „przesadną komercjalizację”. Dodatkowo zwrócono uwagę na brudne stoliki i brak odpowiedniej organizacji, co skutecznie zniechęcało do dłuższego pobytu na jarmarku.
„Gigantyczne tłumy i kolejki, brudne stoliki oraz absurdalnie wysokie ceny odbierają całą euforia z odwiedzin” — podsumowuje Onet, podkreślając, iż Kraków, mimo swojej popularności, w tym roku nie sprostał oczekiwaniom.
Od lat symbol świątecznego Krakowa, dziś coraz częściej jest krytykowany za wysokie ceny, ograniczoną różnorodność i dominację jednej firmy. Powstała obywatelska inicjatywa, która chce zmienić model organizacji, zarzucając obecnemu wysokie ceny i brak różnorodności. Organizatorzy bronią się, podkreślając wieloletnią tradycję, współpracę z lokalnymi społecznościami oraz międzynarodowe uznanie, jakim cieszy się wydarzenie
Mateusz Jaśko, lider inicjatywy „Co jest nie tak z Krakowem” i radny Krowodrzy, chce zmian. „Jarmarki powinny być świętem dla wszystkich – zarówno mieszkańców, jak i turystów. A dziś? To święto głównie dla tych, którzy mogą sobie pozwolić na drogie zakupy i jedzenie,” mówi dla KRKNews.pl. Proponuje nowy model organizacji: konkursy na operatora jarmarku, które – jego zdaniem – zwiększą różnorodność i obniżą ceny.
W opinii Jaśki, obecny model faworyzuje kilka dużych firm, które monopolizują to wydarzenie, co ma negatywny wpływ na jego jakość, różnorodność i ceny. „To święto nie tylko dla jednodniowych turystów, ale także mieszkańców. Dlatego oddamy Rynek komuś, kto na to zasługuje” – podkreśla Jaśko.
W spełnieniu postulatów mieszkańców ma pomóc Obywatelska Inicjatywa Uchwałodawcza (OIU) – narzędzie, które umożliwia wniesienie projektu uchwały pod obrady Rady Miasta. Aby tego dokonać, inicjatorzy muszą zebrać określoną liczbę podpisów poparcia, co stanowi wyraz społecznego zainteresowania danym projektem. Następnie projekt jest rozpatrywany przez Radę Miasta, która podejmuje decyzję o jego przyjęciu lub odrzuceniu. Więcej o tym jak działa OIU pisaliśmy tutaj:
Drewnicki: „To nie jest wizytówka, jaką powinno być”
Na problem zwrócił też uwagę Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa. W swojej interpelacji wskazał, iż obecny model organizacji jarmarków opiera się na współpracy z kilkoma dużymi firmami. „Jarmark powinien promować lokalną kulturę i tradycję. Zamiast tego widzimy dominację komercji, monotonię i ceny, które odstraszają mieszkańców,” podkreśla radny.
Drewnicki proponuje większy udział lokalnych społeczności: szkół, stowarzyszeń i klubów. „To mogłoby zmienić charakter jarmarku, uczynić go bardziej autentycznym i przystępnym,” dodaje. Podkreśla jednak, iż obecna umowa obowiązuje do 2025 roku. „Mamy czas, by przygotować nowy model – lepszy dla miasta i jego mieszkańców.”
Kongregacja Kupiecka odpowiada: „Robimy to od 1989 roku”
Leszek Lejkowski, Zastępca Prezesa Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej, broni dotychczasowej formuły organizacji jarmarków. „Organizujemy je od 1989 roku. Od tego czasu wydarzenie zdobyło międzynarodowe uznanie – CNN wielokrotnie wymieniało nasz jarmark jako jeden z najpiękniejszych na świecie,” mówi w rozmowie z KRKNews.pl.
Lejkowski podkreśla, iż jarmark od początku promuje tradycję i kulturę. „Zapraszamy do współpracy harcerzy, Koła Gospodyń Wiejskich, a także lokalne instytucje. Udostępniamy darmowe stoiska dla organizacji charytatywnych, miast zaprzyjaźnionych i gospodarstw agroturystycznych. To nie jest komercja bez wartości – to tradycja, którą pielęgnujemy od lat” – tłumaczy.
Co z cenami?
Kwestia cen budzi największe emocje. „Nie mamy wpływu na ceny. To decyzja poszczególnych kupców,” wyjaśnia Lejkowski. Dodaje, iż problem ten dotyczy wszystkich jarmarków – w kraju i za granicą. „Kiedyś próbowaliśmy porozmawiać z kupcami o cenach, ale zgłosili sprawę do Inspekcji Handlowej” – przyznaje.
Organizatorzy podkreślają, iż od początku istnienia Jarmarków udostępniają cztery bezpłatne stanowiska dla instytucji charytatywnych, a od wielu lat przekazują również trzy kioski handlowe dla Miast Partnerskich
– Wielokrotnie obniżamy ceny dla różnych instytucji np. Poczty Polskiej czy Stowarzyszenia Twórców Ludowych. W tym roku udostępniliśmy trzy stoiska dla Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (opłacają tylko dzierżawę dla Urzędu Miasta), w których sprzedawane są produkty w ramach programu #KupujŚwiadomie. Bezpłatnie udostępniamy naszą estradę wraz z nagłośnieniem gdzie występowało szereg zespołów promujących folklor regionalny oraz organizowana przez Centrum Młodzieży im. dr. H. Jordana w Krakowie impreza pn. Międzynarodowy projekt „Mosty Między Miastami”. Również bezpłatnie udostępniamy estradę wraz z nagłośnieniem zespołom szkolnym czy też Chórom skierowanym poprzez Wydział Kultury Urzędu Miasta. – wylicza Leszek Lejkowski.
Międzynarodowe uznanie kontra lokalna krytyka
Kongregacja podkreśla, iż krakowskie jarmarki od lat cieszą się międzynarodowym uznaniem. „Włoska książka opisywała nasze jarmarki jako must-see już w 2007 roku. Od tego czasu publikacje w zagranicznych mediach regularnie zachęcają do odwiedzenia Krakowa w okresie świątecznym,” mówi Lejkowski.
Dodaje, iż na Facebooku i Instagramie wydarzenie ma dziesiątki tysięcy obserwatorów. „To dowód, iż jarmarki są uwielbiane. Nie trzeba przywracać autentycznego klimatu – on zawsze tu był,” podkreśla.
Czy zmiany są możliwe?
Projekt zmiany organizacji jarmarków, zaproponowany przez inicjatywę obywatelską, ma być niedługo przedmiotem debaty publicznej. Czy mieszkańcy poprą propozycję? „Chcemy otwartej, uczciwej dyskusji. To wydarzenie powinno być dumą Krakowa, nie powodem do narzekań,” apeluje Mateusz Jaśko.
Patrycja Bliska