Korzystam, ale wyrzucam, czyli podsumowanie sprzątania latami

anulapl.blogspot.com 1 rok temu

Dzień dobry wszystkim. :)

Bardzo dziękuję za zainteresowanie poprzednim wpisem. Jest mi z tego powodu bardzo miło, dlatego z chęcią mam zamiar pochwalić się moimi wnioskami płynącymi z porządkowania / odgracania mieszkania. Od razu dodam na początku, iż wpis będzie mega długi, a więc dla wytrwałych. :)

Sprzątałam latami przybycia danej rzeczy do mnie, a nie kategoriami. Nie będę rozpisywać się skąd taki pomysł, zainteresowanych odsyłam tutaj, a ja od razu przejdę do podsumowania.

Liczby

Na początek liczby, są one tutaj dość istotne. Z poprzedniego wpisu już wiecie, iż chciałam wyrzucić 120 przedmiotów - tę liczbę ustaliłam jako minimalną ilość. Okazało się, iż ta liczba mnie przerosła i trochę też przerosły mnie sentymenty. Chociaż uważam, iż tym razem poczyniłam naprawdę spore postępy, jeżeli chodzi o zaszłości z przeszłości, he, he. :D Ostatecznie pozbyłam się 120 przedmiotów (liczyłam każdą, choćby najmniejszą pierdółkę).

Swoje sprzątanie zaczęłam od pozbierania tych moich sentymentalnych przedmiotów. Jak wspomniałam w poprzednim wpisie, dałam sobie dobry miesiąc na to, by wyzbierać je wszystkie i sprawdzić, czy będzie mi ich brakowało.

By było mi łatwiej wejść w rytm sprzątania, na początek zajęłam się kategoriami niesentymentalnymi, takie wyrzucanie bieżących rzeczy: zużytych przedmiotów oraz przeterminowanych produktów (od razu uprzedzę pytania, nie chomikowałam żywności przez 10 lat, są to produkty zakupione w ostatnim okresie - takie sprzątanie w ramach rozgrzewki):

1. Zużyte przedmioty

Tym razem miałam ten krok pominąć, ale okazało się, iż challenge ubraniowy sprawił, iż musiałam pożegnać się z kilkoma ubraniami. Dlatego też zużytymi przedmiotami u mnie były:

- ubrania,

- buty,

- dodatki,

- drobne przedmioty elektroniczne (jak odłożone - nie wiadomo po co - zużyte żarówki, czy świąteczny księżyc, który w zeszłym roku jeszcze działał, w tym roku odmówił posłuszeństwa),

- poszewki, poduszka - znalazł się punkt dotyczący sentymentalnych przedmiotów :),

- opakowania po biżuterii - podobnie, jak poduszkę, otrzymałam je przed wyprowadzką z domu rodzinnego,

- patelnia i miseczka.

- niepiszące długopisy.

2. Przeterminowane produkty.

Moja teściowa uważa, iż jestem mistrzynią niemarnowania jedzenia i gotowania naprawdę dobrych dań z niczego. Ze względu na to, iż prawie w ogóle nie jadamy słodyczy, z zeszłorocznych świąt zostały nam kolorowe pisaki do dekorowania pierników, z którymi musieliśmy (może bardziej chcieliśmy) się pożegnać. Po roku od otwarcia, bałabym się ich użyć do dekorowania tegorocznych wypieków. Także jedenaście sztuk poszło do kosza.

Przeterminowane produkty to przegląd apteczki i tutaj też nazbierało się kilka opakowań leków. Głównie dlatego, iż do września, ten rok nie był dla nas łaskawy pod względem zdrowia (takie zaszłości ciągnące się jeszcze z ubiegłorocznej, kiepskiej pod względem zdrowia, drugiej połowy roku). Efektem tego było kilka przeterminowanych tabletek / saszetek i maści. Do niszczarki powędrowały również niezrealizowane skierowania do specjalisty, czy na rehabilitację. Wiadomo, jak to jest, jeżeli nie pójdzie się prywatnie, to ciężko o odzyskanie sprawności po kontuzji...

Przeterminowane produkty to u mnie niestety również lakiery. Paznokcie maluję od wielkiego dzwonu (a odkąd pracuję w 100% zdalnie, to naprawdę bardzo rzadko), więc kilka sztuk powędrowało do kosza, razem ze specjalnymi naklejkami / ozdobami na paznokcie.

1. Kiedy kończy się granica sentymentu, a zaczyna bezużytecznego przedmiotu - nienadającego się do niczego śmiecia? Czy przeszłość powinniśmy celebrować przedmiotami, czy pakować w pudła i się ich pozbywać?

Przedmioty niewiadomego pochodzenia / od niechcianych osób.

W tej kategorii zaczyna już się wycieczka w przeszłość i sentymenty. Są to głównie przeróżne maskotki, porcelanowe figurki i wszystkie drobiazgi, które dostawałam od znajomych (głównie tych szkolnych) na niemalże każdą okazję. Z wieloma osobami kontakt mi się urwał, z innymi zdążyłam się poróżnić i raczej nie będzie mi już z nimi po drodze, a te przedmioty nie wiedzieć dlaczego, przez cały czas trwały w moim domu rodzinnym. Nie patrzyłam na nie przez pryzmat tego od kogo je dostałam, ale sugerowałam się ich wyglądem oraz tym, iż mi się bardzo podobają. Ale, ale.. Wiecie co zadecydowało, iż się ich pozbywam? Moja wizualizacja! Wyobraziłam sobie moje idealne, minimalistyczne mieszanie, kilka takich ozdobnych drobiazgów z przeszłości oraz wizytę mojej najlepszej kumpeli. Dodam tylko, iż we własnych mieszkaniach to my się odwiedzamy raz na kilka lat (naprawdę nie przesadzam). No więc, moja kumpela wpada do mnie po latach nieobecności, na kawkę, winko, plotki, ogląda moje mieszkanie, przegląda tę moją bardzo minimalistyczną kolekcję drobiazgów, bierze jeden egzemplarz do ręki i mówi: "O ładne to, od kogo dostałaś?".... No właśnie - od kogo? W tym momencie nasuwa mi się pytanie, czy ja w ogóle tę osobę chcę pamiętać? jeżeli nie, to po co mam trzymać jakiekolwiek przedmioty z nią związane, choćby jeżeli są ładne? Zauważcie, iż to trochę, jak z rzeczami od swoich byłych. Myślę, iż nie trzeba dalej rozwijać tej myśli... Zwyczajnie czas zrobić miejsce na nowe. :)

W tej kategorii wyrzuciłam jedną uszkodzoną figurkę, reszta czeka na nowego właściciela - w myśl zasady "zero waste".

Korzystam, ale wyrzucam

Ta kategoria dotyczy głównie ubrań, które noszę od dekady i ciężko jest mi się z nimi rozstać. Nie są to powody sentymentalne, ale bardziej obawa, iż nie znajdę już na przykład tak dobrej jakości płaszcza, jak mój ulubiony szary (nawet nie chodzi mi o skład, ale odpowiednią długość, porządne wykonanie), a później będę żałować tego, iż się go pozbyłam, jak na przykład tej sukienki. Challenge ubraniowy pomaga, ale... Nie wiedzieć dlaczego, zawsze donaszałam stare ubrania, a te nowo kupione czekały. przez cały czas pracuję nad sobą by tak nie było. Jest to bardziej moja świadomość ekologiczna, by dane ubranie znosić aż do zdarcia, ale czasami tak się nie da i trzeba je zwyczajnie pożegnać. Ostatecznie wyobraziłam sobie w tych moich sentymentalnych ubraniach osoby, które cenię za styl i powiem Wam, że.... zabolało!

Mój dylemat w postaci szarego płaszcza, ulubionego paska został zażegnany, pożegnałam się z nimi raz na zawsze. Dorzuciłam jeszcze do tego kilka par spodni i jestem naprawdę z siebie dumna. :)

Sentymentalne przedmioty

Wśród sentymentalnych przedmiotów możemy wyróżnić:

- biżuterię,

- dokumenty (notatki ze szkoły, kursów),

- guziki, zamki, wstążki, naszywki, ozdobne sznurowadła, odkładane, bo ładne (na zasadzie, może kiedyś użyję do czegoś).

- zdjęcia,

- maskotki,

- przedmioty ozdobne takie, jak figurki, koszyczki,

- dawne hobby,

- książki,

- kartki okolicznościowe,

- przedmioty religijne,

- niechciane prezenty od bliskich osób.

Najtrudniejsza dla mnie kategoria, myślę, iż nie tylko dla mnie. Przy sprzątaniu okazało się, iż większy sentyment do maskotek, które pozostały mi z okresu wchodzenia w dorosłość, ma mój partner niż ja. Stoczyliśmy sporą batalię, o to, czy mają zostać, czy też nie. Ostatecznie zostały, ale już wiem, iż przy kolejnych porządkach muszę się ich pozbywać stopniowo, by domownicy niczego nie zauważyli.

W przypadku biżuterii walczyłam z moją mamą, która ma bardzo dobrego jubilera w okolicy. Dałam jej kilka wybrakowanych kompletów srebrnej biżuterii (oraz tej, której nie potrafiłam ocenić czy to srebro, czy jednak nie) z prośbą o sprzedaż u jubilera. Dałam w listopadzie, wróciły do mnie przed świętami, bo mama nie potrafiła zrozumieć dlaczego chcę się tego pozbyć.

Jak w takim razie poradzić sobie z takimi sentymentalnymi drobiazgami, czy się ich w ogóle pozbywać?

Ta kategoria jest tak indywidualna i zarazem osobista, iż ciężko jest mi tutaj dawać jakiekolwiek rady. Ja przy sprzątaniu moich sentymentów kierowałam się odczuciami. Pomógł też czas. Na początku pakowania wszystkiego w kartony, wiedziałam, iż będzie mi ciężko. Po miesiącu, gdy wyjęłam moje sentymenty, przez tydzień nie potrafiłam jeszcze nic wyrzucić. Sama nie wiem, co zadziałało, iż jednak udało mi się pozbyć sporej ilości przedmiotów. Myślę też, iż to bardziej wpływ słonecznej pogody. Przy takim pogodnym dniu, jak w tej chwili teraz mamy, zawsze uwielbiałam sprzątać, więc wstałam pewnego ranka i zabrałam się za te porządki.

U mnie sentymenty to również rysunki, szkice, zeszyty z wierszami. To zegarek z pierwszej komunii, to karki okolicznościowe i jedyny plakat zachowany z czasopisma dla młodzieży Bravo (scena z filmu "Titanic"). I wiecie co? Pozbyłam się prawie wszystkich tych sentymentów. Zostawiłam tylko kartki okolicznościowe od bliskich mi osób i cztery rysunki, które zachowały się w bardzo dobrym stanie i są naprawdę bardzo dobre.

Rób zdjęcia wyrzucanych przedmiotów

Czego nauczyły mnie takie porządki? A no tego, iż z czasem to ja choćby nie będę pamiętać tych moich porcelanowych figurek, czy innych ozdobnych bibelotów. Pierwszy raz zabierałam się za nie przecież dwa lata temu i po tych dwóch latach zostały mi tylko ich zdjęcia. Dlaczego zdjęcia? Ponieważ, gdy naprawdę jest mi ciężko coś wyrzucić, a wiem, iż muszę, bo już jest tak zniszczone, iż nie nadaje się do postawienia na regale, to robię zdjęcie na pamiątkę. Po tych dwóch latach otworzyłam sobie tę galerię sentymentów, by wrzucić nowe zdjęcia z nowych porządków i wiece co? Sama zaczęłam się z siebie śmiać, iż dwa lata temu miałam problem, by wyrzucić podniszczonego gipsowego aniołka od mojego chrześniaka. Wyglądał on tragicznie, sypał się niesamowicie, brudząc regał, ale walczyłam ze sobą wtedy, by wyszukać argumenty na jego pozostanie.

Podsumowanie

Ostatecznie rok kończę z lżejszym bagażem o 120 przedmiotów. Większa ich część trafiła do mnie jeszcze przed wyprowadzką z domu rodzinnego, więc można powiedzieć, iż plan został zrealizowany w 80%. Gdybym się uparła, to pewnie dalej bym walczyła z tym całym odgracaniem, by było jednak te 100%. Powiem Wam szczerze, iż w pewnym momencie poczułam już takie "rzeczozmęczenie" (na marginesie, wiem, iż jest książka o takim tytule, której nie czytałam, ale jej tytuł tak do mnie przemawia po tych ostatnich porządkach, iż chętnie po nią sięgnę). Takie zmęczenie psychiczne podziałało na mnie tak, iż pewnego ranka po prostu wstałam z nastawieniem: "to jest ten dzień na sprzątanie". Były momenty, iż byłam naprawdę zmęczona tymi porządkami, zastanawianiem się: "czy wyrzucić?", "gdzie ma trafić, by się nie zmarnować?", "czy nie będzie mi żal po czasie, iż tego nie mam?", iż obiecałam sobie rozpocząć Nowy Rok nie myśląc o porządkach, odgracaniu, zero waste i wszystkim tym, co ostatnio tak bardzo zaprzątało mi głowę w kwestii utrzymania mieszkania w idealnym minimalizmie. Ostatecznie są to tylko przedmioty, a przez dobry miesiąc zawładnęły moim wolnym czasem na tyle, iż myślałam tylko o nich!

Życzenia noworoczne :)

Ze względu na to, iż jest to ostatni dzień roku i mój ostatni wpis, chciałabym Wam życzyć dzisiaj udanego sylwestra, a w 2023 roku jak najwięcej zdrowia i uśmiechu. :)

2. Sylwester i koniec roku, to czas, który pomaga domknąć sprawy niezamknięte, a także zamknąć za sobą drzwi, które niepotrzebnie są przez cały czas otwarte. Czy to właśnie nie tak powinniśmy postępować z przeszłością, zamykając drzwi na klucz?


Do Siego Roku!

Idź do oryginalnego materiału