REKLAMA
Uczennica "zadłużyła się" na około 700 złAnglistka zaznaczyła, iż początkowo odwoływanie zajęć na ostatnią chwilę wcale jej nie drażniło. - Miałam świetnych stałych uczniów i udawało mi się choćby w 10 minut znaleźć osobę na zastępstwo - wyjaśniła. Największy problem związany z udzielaniem korepetycji dotyczył jednak płatności. TikTokerka twierdziła, iż jedna z uczennic "zadłużyła się" u niej na około 700 zł. Jak do tego doszło? Nie opłaciła kilkunastu lekcji twierdząc, iż gdy tylko mama dostanie wypłatę, wszystko pokryje.Ja naprawdę jestem bardzo wyrozumiałą osobą- podkreśla.
Zobacz wideo
Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica"
Pieniądze wydała na kosmetykiNależy zaznaczyć, iż była to stała uczennica korepetytorki, która zdążyła zdobyć jej zaufanie. Gdy jednak tygodnie mijały, dziewczyna nagle przestała odpisywać, a anglistka wciąż nie dostała środków, postanowiła działać. - Znalazłam numer do jej mamy. Okazało się, iż ma salon kosmetyczny. Zadzwoniłam tam i powiedziałam, iż jej córka nie zapłaciła za lekcje angielskiego - wyjaśniła.Mama uczennicy była zaskoczona. Niezwłocznie skontaktowała się z córką i wyszło na jaw, iż pieniądze, które dawała jej na korepetycje, ta ostatecznie wydała na kosmetyki.
"Płatności z góry to świetne wyjście"Pod nagranie anglistki pojawiła się masa komentarzy od innych korepetytorów, którzy również chętnie podzielili się swoimi doświadczeniami. Niektórzy, aby uniknąć problemów z płatnościami, zaczęli wymagać zapłaty z góry."Miałam podobnie. Maturzystka pod koniec przestała płacić. Też uzbierało się kilkaset złotych i powiedziałam, iż niestety, jeżeli się nie rozliczy, nie poprowadzę tych ostatnich zajęć przed ustnym egzaminem. Bardzo jej na nim zależało, no i ostatecznie zaległe lekcje opłaciła, ale tych ostatnich już nie. Pisałam, dzwoniłam, ale niestety nieskutecznie. W końcu odpuściłam, ale teraz przyjmuję tylko płatności z góry", "Płatności z góry to świetne wyjście. Ja pobieram płatność albo w pakiecie czterech, albo ośmiu lekcji. Ewentualnie miesięcznie. jeżeli uczeń już na wstępie ma z tym problem, trafił od zły adres" - pisali. Zmorą wielu osób jest także odwoływanie zajęć na ostatnią chwilę lub stopniowe tracenie zapału i chęci do nauki. "Prowadzę korki z angielskiego już czwarty rok. Moim red flagiem są rodzice i uczniowie którym na początku mega zależy i najchętniej spotykaliby się trzy razy w tygodniu przed każdym sprawdzianem, a potem odwołują tydzień w tydzień i zawsze robią to na ostatnią chwilę" - czytamy w komentarzu.A czy Twoje dziecko chodzi na korepetycje? Ile płaci za dodatkowe lekcje? Napisz na [email protected]. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.