Poszliśmy. Zabyśko powspinał się tu i tam, po czym zebrało mu się na refleksje.
Usadowił
swoją osobistość wygodnie na sęku i zapytał:
- Przypomnij proszę, jak
to ten twój Einstein mówił o czarowaniu dnia?
- Czasem
wyczarowanie niezwykłego dnia wymaga jedynie drobnej zmiany w odbiorze – odpowiedziałem. Zabyśko milczał długą chwilę, podsumowując:
- Ładnie powiedziane. Ten
Einstein to niegłupi facet był, a jego teksty coraz bardziej podobają mi się
– wyjaśnił, po czym
zaordynował powrót.
Ułożył się na namiocie i poprosił, żebym go przykrył kordełką (tak śmiesznie przekręca niektóre słowa, iż stają się one wzruszająco piękne, zapadając w pamięć) po czym, zmęczony treningiem zaraz usnął okryty kołderką - kordełką ze skarpetki, a ja poszedłem włóczyć się po zielonych pastwiskach.