Komunikacja nie działa…. A może…
Poniżej przedstawiam pomysł, z którym podzieliłem się z kilkoma osobami, ale myślę, iż MRP musi się o nim dowiedzieć. Sprowadza się on do pierwszej lekcji, której nauczyliśmy się, gdy tu przybyliśmy. I nie zdziwiłbym się, gdyby zadziałało to co niektórym na nerwy. Ale jestem przekonany i przygotowany, by stać za tym przesłaniem. Dla tych, którzy są nowi, jest to duże podsumowanie całej podróży i uzbroi cię w wiele lasek dynamitu. Używaj na własne ryzyko. Bardziej doświadczonym radziłbym zacząć od części 2.
Część 1: Twoja żona – czarna skrzynka
Zacznijmy więc gdzieś na początku twojej podróży. Obejrzałeś Keanu Reevesa w Matrixie. I dowiedziałeś się, iż idee i rzeczy, których cię nauczono i które sam stworzyłeś w swojej głowie do tego momentu, mogą nie być dokładnie tym, jak naprawdę wygląda życie.
Niebieska Pigułka vs Czerwona Pigułka
Spoglądasz wstecz na swoje życie i widzisz, iż idee, które doprowadziły cię do punktu, w którym byłeś, zanim znalazłeś Małżeńską Czerwoną Pigułkę [MRP], pochodziły z modeli mentalnych, które rozwinąłeś od swoich rodziców, opiekunek do dzieci, szkoły i wszystkich przywódców, na których wydawałeś się patrzeć naturalnie, gdy dorastałeś. I wydaje się, iż właśnie przeniosłeś te czyjeś oczekiwania bycia odpowiedzialnym (na tym piedestale) na kobietę, którą poślubiłeś.
Wszystkie te fałszywe oczekiwania, takie jak małżeństwo z bajki Disneya, nieograniczone możliwości, moralność albo przyjazne twarze wokół ciebie, co do których teraz zdajesz sobie sprawę, były tylko pomysłami [ideami] włożonymi do twojej głowy, aby kontrolować twoje zachowanie, kierować twoimi decyzjami, a następnie sprawić, byś działał w najlepszym interesie społeczeństwa, gdy dorośniesz. A jako rodzic (jeśli masz dzieci) jestem pewien, iż widziałeś i racjonalizowałeś konieczność stosowania tych narzędzi, aby utrzymać rosnący umysł na adekwatnym torze. Mam nadzieję, iż pewnego dnia twoje dziecko również będzie w stanie zobaczyć światło tak jak ty i wyrwać się z tych modeli mentalnych.
Człowiek jako istota pojęciowa – Mike Mentzer
Organizowanie Chaosu – Edward Bernays (Propaganda, 1928)
A teraz powiedz mi, jaka jest różnica między płciami, gdzie kobiety również nie podlegają temu samemu rodzajowi kontroli behawioralnej i społecznej podczas dorastania. Pokaż mi, w jaki sposób prawdopodobnie nie doszłyby do tego samego miejsca, co ty, gdyby nie modele mentalne jako elementy składowe tego jak powinny postępować i prowadzić swoje życie, które są złudzeniami opartymi na tym, co im powiedziano i obiecano w okresie dorastania. To jest:
Kobiety utknęły we własnym matrixie
Ale jesteś w tym już od dłuższego czasu. Szlifowałeś. Stajesz się lepszy. Uzyskanie nowych perspektyw z nowych książek na temat życia, jak postępować, jak radzić sobie z sytuacjami, emocjami i innymi. “Odłączyłeś się” od tej matrycy [matrixa]. Założę się, iż gdybyś miał porównać to, kim jesteś i co wiesz teraz, z tym, kim byłeś i co wiedziałeś przed Małżeńską Czerwoną Pigułką [MRP], byłbyś zdumiony zmianą.
Musiałbyś też być bardzo wdzięczny za to, iż miałeś kontakt z tymi myślami, koncepcjami, książkami i ideami. Ponieważ bez względu na to, jak pewne wydawało ci się wcześniej twoje życie… wciąż napotykałeś na mur między tym, czym byłeś, a tym, jak chciałeś, aby wyglądało twoje życie. I to właśnie skłoniło cię do znalezienia Małżeńskiej Czerwonej Pigułki i odłączenia się od matrixa.
Matryca [matrix] to projekt modelu roboczego, który masz w głowie na temat tego, czym jest życie, co się w nim dzieje oraz co robisz i czujesz w związku z tym. Ten model roboczy zmienia się z czasem. W pewnym momencie swojego życia przeszedłeś od bycia niemowlęciem do bycia dzieckiem. Innym razem przeszedłeś od bycia dzieckiem do bycia nastolatkiem. A potem znowu przeszedłeś od bycia nastolatkiem do bycia dorosłym. Ale jeżeli zapytam cię, kiedy pomyślałeś, iż przeszedłeś z jednej kategorii do drugiej… założę się, iż nie potrafiłbyś tego określić. To po prostu… stało się to z czasem. Ale te obszary twojego życia są jasno określone, ponieważ musisz przyjąć szersze i obszerniejsze nastawienie, aby pomyślnie przez nie przejść.
Teraz twierdzę, iż osiągnąłeś punkt, w którym rozwinąłeś się z tego, kim byłeś przed przyjęciem Małżeńskiej Czerwonej Pigułki, do tego, kim jesteś teraz po przyjęciu MRP. I pytam cię, przy całym wzroście, jaki osiągnąłeś dzięki zasobom, które miałeś do dyspozycji, wszystkim książkom na pasku bocznym, wszystkim notatkom, którymi się tutaj dzielimy, wszystkim opiniom, które otrzymujesz… jak to jest, iż oczekujesz, iż twoja żona osiągnie taki sam poziom wzrostu bez tych zasobów? To jest:
Twoja żona nie otrzymała takiej samej pomocy i wskazówek, jak ty, aby zbudować sobie działający model mentalny w dorosłym życiu i małżeństwie.
W Małżeńskiej Czerwonej Pigułce często rozmawiamy o przywództwie i prowadzeniu naszych żon oraz o koncepcji 300 metrowej liny holowniczej [opóźnienie reakcji w przypadku holowania statku]. Staramy się rozwiązywać problemy w naszym małżeństwie przy użyciu rzeczy, których się nauczyliśmy, takich jak zgoda i wzmocnienie, negatywne zapytanie i przerażenie. Stosujemy je w odpowiedzi na zachowania naszych żon i w odpowiedzi na ich podążanie za nami (z powodu naszego przywództwa) lub niepodążanie za nami (z powodu 300 metrowej liny holowniczej).
Jednak kiedy patrzę na te zachowania i Małżeńską Czerwoną Pigułkę oraz notatki z wielu bardziej popularnych książek i mantr, wydaje się, iż budujemy nasze działania i reakcje tak, jakby nasze żony były tylko czarną skrzynką niepoznawalnych emocji i pomysłów, które mają konkretną, nieelastyczną strukturę. Wspomniałem o tym kilka razy w moich postach, ale jeżeli nie jesteś zaznajomiony z tym, czym jest czarna skrzynka w kategoriach technologicznych… czarna skrzynka to oprogramowanie, system lub coś, do czego możesz wprowadzać dane wejściowe i obserwować reakcje, które wychodzą, ale nie jesteś wtajemniczony w nic, co dzieje się w tym pudełku.
Wiele treści w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki opisuje żonę jako prowadzoną wyłącznie przez uczucia i ewolucyjne popędy. Prawie tak, jakby w jej głowie nie było pilota za kierownicą. (Brzmi znajomo, kapitanie?) Jakby była czarną skrzynką, do której tylko wkładasz działania i patrzysz na wyniki.
I nie wiem jak twoja żona… ale moja… moja żona przeszła przez życie i udowodniła, iż ma kogoś za kierownicą. Poszła do studia, zdobyła dyplom pielęgniarki, ma stabilną pracę, próbuje wychowywać nasze dzieci, żonglować harmonogramami i od czasu do czasu dobrze się bawić. Rozmawiamy na poważne tematy. Widzę, jak stara się podążać moim śladem. I to jest naprawdę ważna część.
Widzimy kobiety na ulicy, realizujące swoje kariery, uprawiające sport lub uczestniczące w spotkaniach biznesowych i szokuje nas, gdy dowiadujemy się, iż w rzeczywistości mają one pełnoprawne życie, bagaż, emocje i motywację do życia. Absolutnie mają zdolność podążania za wskazówkami, ale mają też zdolność podejmowania decyzji.
Czy uważasz, iż twoja żona ma kogoś za kierownicą, kto podejmuje decyzje w jej głowie? Czy widziałeś swoją żonę próbującą podążać za twoimi wskazówkami? Kiedy pojawiają się małe rzeczy, na przykład mówi ze złością do ciebie i dzieci, a ty mówisz jej, iż nie pochwalasz jej mówienia do dzieci w ten sposób i chcesz, żeby mówiła inaczej. Naprawdę? Pytam więc, jak i dlaczego zdajemy się traktować je w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki jak czarne skrzynki, skoro wiemy, iż w rzeczywistości są kimś z życiem, pasjami i powodami (choć być może błędnymi) dla swoich działań. To jest:
Twoja żona nie jest czarną skrzynką, możesz zobaczyć i zapytać o jej wewnętrzne działanie.
Część 2: Uczucia i działania
Jednak wiele z tego, czego uczą treści w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki, kiedy mówi się, iż nie możesz jej zmienić, więc po prostu martw się o siebie, to prawie przyjęcie podejścia do rozwiązywania jej problemów. To coś w rodzaju “ona jest taka, jaka jest i robi to, co robi… więc poradzę sobie ze sobą, a moimi wskazówkami będą po prostu moje działania”. Wierzymy więc, iż zmiana, którą wywołujemy, opiera się na działaniu.
I wierzę, iż naszymi działaniami mówimy dużo, ale tak naprawdę nie mówimy zbyt wiele. Wierzę, iż w naszych działaniach wciąż potajemnie mamy nadzieję wpłynąć na zmianę we wszystkich warstwach jej emocjonalnego paradygmatu. Uważam, iż ten paradygmat emocjonalny składa się z czterech poziomów i czerpie z podstawowych emocji w tylnej części mózgu do społecznych i społecznościowych sposobów radzenia sobie z tymi emocjami. Uważam, iż zarówno mężczyźni, jak i kobiety mają do czynienia z bardzo podobnymi poziomami tego paradygmatu:
Poziom 1) TO, CO CZUJEMY: Jest to podstawowa, naturalna rzecz. Przechodziłem przez większą liczbę scenariuszy, niż jestem w stanie zliczyć, w których coś sprawia, iż się czuję (zły, zdenerwowany, szczęśliwy, zgorzkniały, cokolwiek) i nie mogę zmienić tego uczucia we mnie. Widziałem też, jak moja żona budzi się zła, zdenerwowana lub szczęśliwa, a kiedy pytam, dlaczego tak się czuje, odpowiada: “Nie wiem, po prostu tak mam“. Czasami mam zły dzień i nie mam pojęcia dlaczego, ale wiem, iż to czuję i nie mogę tego zmienić. To prawie jak ten zestaw warunków początkowych, na które nie masz wpływu, które daje ci życie (lub twój mózg). “To jest twój problem/emocja. Zajmij się tym.”
Poziom 2) To, co MYŚLIMY o tych uczuciach: Tworzymy modele mentalne, aby radzić sobie z tymi uczuciami. Chronimy się przed nimi. Przekształcamy je w przekonania na temat tego, co oznaczają lub w co możemy wierzyć w odniesieniu do tego, jak lub dlaczego myślimy w ten sposób. Wyjaśniamy je. Albo “ignorujemy” je… ignorujemy, co oznacza, iż nie pozwalamy sobie na ich odczuwanie, ale zamiast tego zamykamy je w butelce. Albo wręcz przeciwnie, pozwalamy, by problemy wpłynęły na nas wewnętrznie. Pływamy w tych problemach w naszej głowie.
Poziom 3) Co robimy z tymi uczuciami: Ten poziom, w przeciwieństwie do poziomu 2, jest bardziej zorientowany na działanie. Kiedy jesteśmy źli, zaczynamy działać. Kiedy się boimy, wycofujemy się w strachu. Kiedy coś nas pociąga, otwieramy się i zbliżamy. Jest to w rzeczywistości podjęcie kroku w celu wykonania reakcji zorientowanej na działanie, aby poradzić sobie z problemem/emocją. Komunikujemy, iż jesteśmy poruszeni… ale nie wiemy dokładnie dlaczego i co z tym zrobić. To w zasadzie krzyczenie do świata “CZUJĘ COŚ”, ale nie wiem co i dlaczego.
Poziom 4) Jak KOMUNIKUJEMY te uczucia: Jest to bardziej zbliżone do komunikacji. Nie odgrywanie uczuć, ale wyrażanie ich otwarcie i szczerze lub otwarcie, ale nieszczerze. To jest, “Mam problem i chcę, żebyś o tym wiedział” vs. “Mam problem i powinieneś coś z tym zrobić“. Jest to nadzieja, iż ujawniając problem i przedstawiając go w całości, świat pomoże się nim zająć, zamiast zmuszać Cię do samodzielnego dźwigania ciężaru.
Te 4 kategorie są wymienione w kolejności rosnącej otwartości na temat problemu. Na poziomie 1 zachowujemy go całkowicie dla siebie. Po prostu jest. Na poziomie 2 postanawiamy zająć się nim wewnątrz siebie, używając naszych myśli. Na poziomie 3 wyrażamy na zewnątrz WYNIK (działanie) problemu. W 4 komunikujemy na zewnątrz same uczucia. 1 jest najmniej narażony. 4 jest najbardziej wrażliwy [bezbronny].
Kolesie w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki wydaje się radzić sobie z pierwszymi trzema. Sprawiają, iż odkrywasz siebie i zdajesz sobie sprawę, iż tak, odczuwasz emocje. Dają ci ramy do myślenia o tym, co te emocje oznaczają w tobie. I dają ci sposoby na pokazanie światu poprzez swoje działania, iż czujesz. Po wejściu głęboko w drabinę przerażenia, MRP odnosi się choćby do niektórych kwestii z poziomu 4, “Mam problem i jeżeli wiesz, co jest dla ciebie dobre, to go rozwiążesz“. Ale kolesie w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki prawie unikają otwartej i szczerej komunikacji problemu. Myślę, iż dzieje się tak dlatego, iż w głębi duszy kolesie boją się potencjalnego odrzucenia tego problemu, gdy zostanie on ujawniony. Chodzi o to:
Mówimy dużo poprzez nasze działania, ale tak naprawdę nie mówimy nic.
Chcę więc, abyś zastanowił się przez chwilę… i będzie to sprzeczne z każdym elementem tego, czego nauczyłeś się do tej pory, ale jeżeli to, co powiedziałem, jest prawdą, iż kobiety mają własną matrycę, iż nie otrzymały wskazówek, aby poprawić się tak jak my, iż nie są czarną skrzynką, a zatem mogą dowiedzieć się o tych wskazówkach (i my możemy się o nich dowiedzieć), ale także, iż jeżeli po prostu polegamy na naszych działaniach, aby mówić o naszych intencjach. …że wiadomość staje się zamglona… Myślę, iż musisz dojść do wniosku, iż miara tego, co nazywam otwartą i uczciwą komunikacją, jest niezbędna dla związku.
Huśtawki i Piaskownice – zasady w Kobiecej Matrycy Społecznej – Ian Ironwood
Męska matryca społeczna: powrót do piaskownicy – Ian Ironwood
I wiem, co sobie myślisz: …., iż jest to sprzeczne ze wszystkim, co do tej pory powiedzieliśmy tutaj w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki. I zgadzam się z tobą w doświadczeniu, iż rozmawiałem z żoną o tym, czego potrzebuję i pozostały one bez odpowiedzi. Myślę, iż to bardzo zniuansowane kwestia odnośnie tego, co musisz powiedzieć, jak musisz to powiedzieć i kiedy musisz to powiedzieć.
Na przykład odbyłem kilka rozmów z żoną na temat tego, iż potrzebuję fizycznej czułości. Nie tylko seksu, ale także trzymania się za ręce, przytulania, całowania, dotykania i tego typu rzeczy. Mówiłem jej o tym bardzo otwarcie i nie otrzymałem żadnej zmiany w zachowaniu. I to właśnie prowadzi nas do wniosku, iż rozmowa nie działa.
Ale muszę też powiedzieć, iż w każdym przypadku, gdy próbujesz zmienić czyjś umysł w kwestii zachowania, a dana osoba nie jest gotowa lub nie ma struktur mentalnych, aby przyjąć tę zmianę, zmiana ta spotka się z biernością lub oporem. Pomyślmy na przykład o czerwono rycerstwie. jeżeli robisz to z facetami, którzy nie są gotowi usłyszeć tego, co masz do powiedzenia, to oni również się nie zmienią, a choćby mogą się temu solidnie opierać, utwardzić się w swojej postawie i przybrać wrogie nastawienie do Ciebie. Dlaczego twoja żona miałaby być inna?
„Mówimy, iż nauczać można każdego, kto jest wybrany. Nie chodzi tu jednak o żaden test ani o próbę narzucenia jakichś norm tym, którzy chcieliby pobierać owe nauki. W istocie to uczeń sam czyni siebie wybranym. Kiedy już wyruszysz w tę podróż i doświadczysz jej cudów, zapragniesz dzielić się nimi ze wszystkimi.
Twój entuzjazm będzie jednak odstręczał większość ludzi. Wtedy zaczniesz staranniej dobierać tych, z którymi zechcesz podzielić się sekretem zdrowia i długiego życia, czy też tych, przed którymi ujawnisz fakt posiadania jakiejś wiedzy na ten temat – po co zwykli śmiertelnicy mają myśleć, iż jesteś dziwakiem albo kimś niespełna rozumu? Oni nie chcą wiedzieć. Jeszcze nie.” – chyba Ashida Kim
W jaki sposób ktoś staje się gotowy, by usłyszeć tę zmianę? Istnieją dwa sposoby. Pierwszy to sposób, to coś z czym się rodzimy i w oparciu o co działamy przez większość naszego życia. Wierzę, iż nasze wewnętrzne modele mentalne są w nas tak zakorzenione, iż tak naprawdę nie podejmujemy wysiłku, aby je zmienić, dopóki nie zderzymy się z trudną rzeczywistością, gdy on po prostu nie działają. To rzeczywistość, którą poczułeś, gdy musiałeś szukać wskazówek, porad, nowych koncepcji czy wymiany doświadczeń w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki. To dlatego, gdy nieustannie pozwalasz i umożliwiasz swojej żonie robić to co robi i jej życie jest w porządku, podczas gdy ty pragniesz zmian, i zastanawiasz się dlaczego ona się nie zmienia. I tak, to dlatego, jeżeli twoja żona nie myśli, iż istnieje możliwość, iż ją zostawisz, to ona też się nie zmieni. Bycie gotowym na zmiany ma miejsce tylko wtedy, gdy zdecydujemy się ich szukać. I właśnie dlatego dzielę się tym wszystkim z wieloma z was, ponieważ wierzę, iż wasze przeczucie szuka tej zmiany.
Kobiety zachowują się tak gównianie, jak im na to pozwolisz
Drugi sposób to wyuczone doświadczenie. Mówiłem już o tym kilka razy w moich postach. Drugi sposób polega na tym, iż można uzyskać zmianę poprzez otwartą i szczerą komunikację, gdy dowiadują się, iż ich obecne modele mentalne, które mają w życiu, mogą być BŁĘDNE. Wcześniej, przed Małżeńską Czerwoną Pigułką, przed buntowniczymi nastolatkami, a choćby przed dzieciństwem, kiedy wierzyłeś, iż wiesz, jak postępować. Przez cały ten czas choćby przez myśl ci nie przeszło, iż możesz się mylić. Że mogą istnieć inne sposoby. Ale kiedy dojdziesz do wniosku, iż możesz się mylić co do swoich sposobów patrzenia na świat i postępowania… tylko wtedy będziesz gotowy usłyszeć i zaakceptować zmianę poprzez samą sugestię, iż zmiana może być potrzebna.
Nasza publiczność musi być gotowa usłyszeć to, co mówimy, aby wywołać zmianę.
Niektóre Zasady Historii – Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość – Ted Kaczyński
Chciałbym więc poświęcić chwilę na omówienie kluczowych aspektów otwartej i szczerej komunikacji. Ponieważ odnosi się to do części uczucia, które miałem i które wydaje się, iż możesz mieć, pozostawiając coś na stole.
Myślę, iż to, co czułem, iż zostawiłem na stole, to umiejętność rozmawiania z kimś w sposób, w którym, tak jak nauczyłem się w ramach MRP podczas flirtowania z kobietami, aby być otwartym na odrzucenie, aby nie pozwolić, by to na ciebie wpłynęło, aby poczuć, iż jesteś nagrodą… otwarta i szczera komunikacja bierze te uczucia, które masz w sobie, które czynią cię tobą, które twoje ego nieustannie próbuje chronić, i przekazuje je komukolwiek, z kim rozmawiasz i mówi: “Oto kim jestem. Oto czego chcę. Rób, co chcesz”.
To dosłownie tak, jakbyś wziął swoje serce i wręczył je swojej żonie i pozwolił jej albo je rozbić, albo wziąć i uznać jakie jest. Jej wybór. A potem pogodzenie się z jej wyborem. To nie w porządku w tym sensie, iż akceptujesz wszystko, co ona zdecyduje się zrobić z twoim prawdziwym ja, które jej przekazałeś, ale w porządku, iż ona DOSTAJE wybór, co z tym zrobić. To bycie na tyle pewnym siebie, iż stawiasz się tam jako samodzielna jednostka i pozwalasz światu wpływać na ciebie. To bycie w porządku, iż mają taki wybór.
Gry o władzę: przewodnik terenowy – Rian Stone
Sztuka życia według stoików – Piotr Stankiewicz
Czytałem wiele postów, w których ludzie mówili o tym, jak czytali o stoikach. Jak nie pozwalają, by życie miało na nich wpływ. Są skałą. Wydaje mi się, iż to łatwa pułapka, w którą można wpaść, próbując być stoikiem. Bycie stoikiem nie oznacza zamknięcia się w sobie tak bardzo, iż nie pozwala się życiu na siebie wpływać. To bycie na tyle wrażliwym, by pozwolić życiu wpływać na ciebie z pełną siłą, odczuwać wynikające z tego emocje, do odczuwania których jesteś zaprogramowany biologicznie, a następnie posiadanie modelu mentalnego, za pomocą którego przez cały czas masz kontrolę i możesz radzić sobie z życiem pomimo tych emocji. Nie chcę nie czuć. Chcę czuć wszystko i być w stanie sobie z tym poradzić. Jestem pewien, iż widziałeś to kilka razy w moich postach:
Otwarta i szczera komunikacja to możliwość swobodnego dawania i otrzymywania tego, co myślisz i czujesz, a także tego, co myślą i czują inni.
Część 3: Komunikacja nie działa… lub… po prostu nie byliśmy gotowi na odpowiedź.
Zatem najważniejsze pytanie brzmi: dlaczego kolesie w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki objaśniają, iż otwarta i szczera komunikacja nie jest drogą do tego, czego chcesz? Bo to jest negocjowanie pragnienia. Że pragniemy naturalnego pragnienia jako wartości od naszych żon. Myślę, iż to naturalne pragnienie jest sednem problemu.
GENUINE DESIRE – DODAĆ JAK BĘDZIE GOTOWE
Przypomnij sobie początek swojego związku, w którym poznałeś kogoś i wyrobiłeś sobie o nim opinię wyłącznie na podstawie wyglądu i może kilku słów. A ona zrobiła to samo w stosunku do Ciebie. Kiedy to się stało, każdy z was miał w głowie idealną osobę, której szukał. Ta osoba uosabia wiele interesujących i unikalnych cech. A ponieważ wiedziałeś tak kilka o tej osobie (lub ona o tobie), to to co miało miejsce i się stało, to wypełnienie reszty brakującej całości idealizacją najlepszego możliwego scenariusza dla wszystkich tych nieznanych atrybutów.
Po pierwszej randce, drugiej i trzeciej, na których byłeś podekscytowany poznaniem tych wszystkich nowych i interesujących rzeczy o tej osobie, jednak wciąż było w niej wiele tajemnicy. Chodzi mi o to, iż masz całe ich życie, które przeżyli do tej pory, aby je rozgryźć [rozpracować].
Jednak w miarę jak tygodnie zamieniają się w miesiące, a miesiące w lata, zaczynasz wypełniać wszystkie te tajemnicze części, których nie znałeś, faktami o tym, kim naprawdę są. Niektóre z tych faktów pasują do tego, kim chciałeś, aby byli, a niektóre nie (i to samo stało się z jej tajemnicą, którą byłeś ty). W pewnym momencie pobieramy się i ustalamy funkcjonalny wzorzec ról, biorąc pod uwagę naszą pracę, hobby, dzieci, potrzeby snu, potrzeby seksualne itp.
A potem spoglądamy wstecz i przypominamy sobie tę gorączkę, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy i ten potencjał. Albo patrzymy na inne pary osobiście lub pokazujące swoje najlepsze strony online, albo oglądamy film Disneya, w którym para spotyka się, żyje w tym momencie, w którym tajemnica wciąż istnieje, a film się kończy. A my, ponownie jako obserwator z trzeciej osoby, wypełniamy wszystko, czego nie wiemy o dynamice związku tej pary, najlepszym możliwym scenariuszem tego, jak mógłby wyglądać ich związek.
Nazywa się to stronniczością [błędem]obserwatora… i robimy to na Facebooku, Instagramie i Snapchacie przez cały czas. Widzimy tylko najlepsze chwile i myśli, które ludzie opublikowali na swoim profilu w mediach społecznościowych. Więc (w naszych własnych głowach) ekstrapolujemy, iż tak musi wyglądać ich życie przez cały czas. Zabawa, słońce, ekscytacja i rodzina. Ale tak nie jest.
[Błąd [stronniczość] obserwatora jest jednym z rodzajów błędu w wykrywaniu i jest definiowany jako wszelkiego rodzaju systematyczne odstępstwa od dokładnych faktów podczas obserwacji oraz rejestrowania danych i informacji w badaniach. Definicję można dalej rozszerzyć, aby uwzględnić systematyczną różnicę między tym, co obserwuje się w wyniku zróżnicowania obserwatorów, a prawdziwą wartością.]
Pytam więc, dlaczego tak łatwo jest zaakceptować, gdy przychodzimy do MRP, iż bzdety w bajkach Disneya, którymi nas karmiono przez całe życie, nie są prawdą… którymi, jeżeli się nad tym zastanowić, nigdy nie byliśmy karmieni… ale MY je wymyśliliśmy, ponieważ wypełniliśmy puste miejsca naszymi idealnymi myślami o związku, jaki mieliby mieć w przyszłości (cała historia mówiła o “szczęśliwie na zawsze”… wymyśliliśmy, co to znaczy)… dlaczego możemy zaakceptować to jako prawdę, ale nie pomysł, że:
Naturalne pożądanie jest jedynie wyidealizowaną wersją, którą rzutujemy [projektujemy] na tajemnicę, jaką jest ktoś inny.
A co z całym tym gadaniem o ewolucyjnie wrodzonym pożądaniu? Co z poczuciem, iż emocjonalne wewnętrzne funkcjonowanie kobiet można wykorzystać do wywołania naturalnego pożądania, jeżeli nie powiemy im o sekretnym składniku? Ponieważ “Nie mów o klubie walki” zawsze było tutaj powiedzeniem. I twierdzę dwie rzeczy:
1) Naturalne pożądanie, które może zostać przywrócone w naszych małżonkach, opiera się na tym, iż zmieniasz siebie na tyle, iż tajemnica, którą widziała w tobie na początku, zaczyna się ponownie pojawiać. Że zadaje sobie pytanie “z kim ja się ożeniłam? Myślałam, iż go rozgryzłam. Ale teraz już sama nie wiem”. A ta tajemnica pojawia się po części dlatego, iż działamy zgodnie z #3 w paradygmacie emocjonalnym, o którym wspomniałem wcześniej: Działania bez jasnych komunikatów. Ona to widzi i wie, iż coś mówimy… ale nie wie co. A ta niepewność rodzi tajemnicę.
2) Założę się, iż większość bardziej doświadczonych facetów na tym forum w pewnym momencie znalazła Małżeńską Czerwoną Pigułkę i dostrzegła sekretny składnik. Że dzięki czasowi i wysiłkowi, działaniom i komunikacji, ujawniono wystarczająco dużo, aby ich żony zrozumiały, iż istnieje dążenie nas, facetów, do odnalezienia naszego prawdziwego ja i jak najlepszego wykorzystania naszego życia… i iż w rzeczywistości jest to dobry model do naśladowania (stąd też istnienie subredditów żon MRP, Married Red Pill).
Wierzę więc, iż przez cały czas mogą istnieć scenariusze, w których jeżeli naprawdę tego chcemy, my, mężczyźni, moglibyśmy prowadzić życie, w którym kobiety przez cały czas kierują się tym naturalnym pragnieniem, które wywodzi się z tajemnicy nieznanego, które tworzysz i utrzymujesz. Możesz to zrobić albo poprzez ciągłe utrzymywanie jednej kobiety w niewiedzy na temat tego, kim jesteś, albo możesz z czasem utrzymywać wiele kobiet w niewiedzy, zmieniając się, gdy sprawy zaczynają być zbyt znajome.
I wiesz co? W zależności od tego, kim jesteś i czego chcesz… te metody mogą po prostu pasować dokładnie do tego, czego potrzebujesz, do czego jesteś zdolny, czego chcesz od związku itp. I zdecydowanie widzę urok hodowania takiego uczucia w związku. Każdy jest inny i ma inne potrzeby. Ale czuję, iż to uczucie w szczególności neguje zdolność do prawdziwej więzi z kimś… Z POWODU faktu, iż zawsze musisz się od niego zdystansować.
Dla mnie, szczerze mówiąc, naprawdę myślę, iż w mojej głowie istnieje pomysł, iż istnieje jakaś forma magicznej surowej miłości /pożądania. Ale nie tak dawno usiadłem i porozmawiałem z kimś o tej koncepcji. Zapytał mnie, co konkretnie definiuję jako miłość i jak moja żona może wywołać to uczucie. Wyjaśnianie tego wydawało się wręcz śmieszne i dziecinne… Moja idea miłości polegała na tym, iż moja żona intuicyjnie wiedziała, co robić i co sprawiało, iż czułem się kochany, i działała w taki sposób, aby wywołać we mnie te uczucia, BEZ konieczności wyraźnego mówienia jej, co powinna zrobić. Innymi słowy:
Czujemy, iż prawdziwe pożądanie to popęd i zdolność do czytania w naszych umysłach i odpowiadania na nasze potrzeby, bez konieczności ich komunikowania.
I myślę, iż powyższe wyraźnie akcentuje, iż nasz opór przed koniecznością komunikowania naszych potrzeb jest buforem, ponieważ boimy się komunikować nasze potrzeby, w przekonaniu, iż zmniejsza to “magiczne” naturalne pragnienie zaspokojenia ich bez komunikacji, ORAZ dlatego, iż boimy się, iż mogą zostać odrzucone. W większości przypadków zostaną one odrzucone, ponieważ ci, którym je przekazujemy, nie są gotowi lub nie są w stanie sami się zmienić. To powolny, metodyczny proces, nad którym z nimi pracujemy. Tym właśnie jest małżeństwo. To ona podąża za twoimi wskazówkami. Ale doprowadzenie jej do punktu, w którym możliwa jest otwarta i szczera komunikacja, chociaż wymaga zabicia w jakiejś formie magicznego tajemniczego naturalnego pragnienia, stawia w jego miejsce WYBRANE pragnienie… decyzję, aby twoja żona zrozumiała, czego chcesz i WYBRAŁA to spełnić [dla Ciebie]. Co moim zdaniem jest całkiem w porządku. Negocjacje to ugoda i niechciana zgodność. Ale wybrane pragnienie to inna bestia.
To było wiele przemyśleń do obróbki i przemielenia. Jestem pewien, iż niekoniecznie się z nimi zgadzasz. Zwłaszcza dlatego, iż wylazłem jak filip z konopi, podczas gdy ty od jakiegoś czasu maszerujesz w rytm Małżeńskiej Czerwonej Pigułki. Nie mówię, iż jest coś złego w tym, czego nas nauczono. Mówię jednak, iż jeżeli wprowadzimy do tego mały zwrot, możemy odkryć, iż czujemy się tak samo zadowoleni, gdy nasze żony ZROZUMIEJĄ nasze potrzeby i WYBIERAJĄ je spełniać, zamiast grać w gry, próbując zmusić je do “naturalnego” ich spełnienia.
Rzucę tutaj młotkiem. W moim małżeństwie jest teraz tak: Używam komunikacji na co dzień i jest to jeden z najważniejszych aspektów mojego małżeństwa. Co z pozoru wydaje się niezwykle niebieską pigułką. Ale z tym wszystkim, co powiedziałem wcześniej, elementem, który sprawia, iż komunikacja jest niebieską pigułką, jest to, iż komunikacja jest ukryta, jest strzeżona, wiąże się z oczekiwaniami, które nie są podawane w komunikacji.
Komunikacja, tak jak ją rozumieliśmy i używaliśmy wcześniej, była po prostu jednym wielkim ukrytym kontraktem [umową], ponieważ “chcę” oznaczało “oczekuję” i zawsze potajemnie następowało po nim “a jeżeli tego nie zrobisz”. Zakładaliśmy, iż zakomunikowaliśmy nasz pomysł i zostanie on zrealizowany, tak jakby samo stwierdzenie czegoś oznaczało, iż inni muszą to rozważyć i działać zgodnie z nim. Tak jakby nasza komunikacja wyznaczała oczekiwania, które za sprawą jakiejś niewidzialnej siły musiały zostać spełnione… tylko dlatego, iż jesteśmy tym, kim jesteśmy… jesteśmy wyjątkowi. Ale wtedy zaprzeczalibyśmy własnej wyjątkowości w naszej głowie. Niemal natychmiast opracowalibyśmy scenariusz tego, co zrobimy, jeżeli ta potrzeba lub pragnienie, które zostało zakomunikowane, nie zostanie spełnione, jak zareagujemy w ramach kary lub nagrody za podążanie [wykonanie] za naszą komunikacją.
Komunikacja w moim małżeństwie jest jednak bezpośrednią linią do i od mojej wizji. I ten kierunek jest podawany swobodnie, z opcją swobodnego podążania lub ignorowania.
Czy jest to tryb, w którym chcesz działać? Jak już powiedziałem, to twój wybór. A ja otwarcie i szczerze przekazuję ci moje myśli i pozwalam ci samemu dokonać tego wyboru. Mogłem w tajemniczy sposób wskazać ci ten kierunek poprzez zakodowane wiadomości i sugestii w twoim systemie operacyjnym umysłu. Albo mogę po prostu wziąć i powiedzieć to, ponieważ myślę, iż jesteś w miejscu, w którym możesz to zaakceptować.
Myślenie o innych ludziach jako potencjalnie operujących w miejscu, w którym cenią sobie inne rzeczy niż ja, to daje zupełnie nową perspektywę na dynamikę między społeczną i międzypłciową, której nauczyłem się dzięki mojemu doświadczeniu w ramach Małżeńskiej Czerwonej Pigułki. Nie neguje to również tego, czego nauczyłem się do tej pory. Po prostu patrzę na to w inny sposób.
Koniec końców twoja żona przez cały czas może zdecydować się nie słuchać lub nie podążać za Toba. A tak czy inaczej być może będziesz musiał wybrać drogę rozwodu lub romansu, aby znaleźć to, czego potrzebujesz w swoim życiu. Ale myślę, iż wszyscy staramy się upewnić, iż zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, zanim się poddamy. I myślę, iż dla mnie to uczucie pozostawienia czegoś na stole, ponownie, obejmowało możliwość komunikowania tego, co czuję, bez żadnych zobowiązań, a także wysłuchania i uznania tych uczuć.
Źródło: Communication Doesn’t Work….or Maybe…