Koleżanki bały się przedstawiać mnie swoim mężom

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Pewnego razu zaprosiła mnie w gości znajoma. Nie zdarzało się to często, bo większość kobiet w moim otoczeniu unikała pokazywania mnie swoim mężom. Podejrzewałam, iż tym razem chce mnie z kimś poznać, ale nie interesowało mnie to. Poszłam po prostu, żeby się oderwać od codzienności i porozmawiać.

No i tak. On przyszedł ostatni. Zapoznaliśmy się i udawaliśmy, iż nie mamy pojęcia, dlaczego to nas, dwie samotne dusze, zaproszono na to rodzinne spotkanie.

Wojtek był zakłopotany i czerwienił się. Był mężczyzną o pełniejszej sylwetce, a jego niewyprasowana koszula jasno wskazywała na status kawalera. Co więcej, zdecydowanie przesadził z ilością perfum.

Obok nas siedziała jeszcze jedna para, która niedawno się poznała. Najwidoczniej również zostali ze sobą skojarzeni przez znajomych. Oboje ubrani byli elegancko, ale kobieta była zaniedbana. Chwaliła się swoim materialnym statusem, zachowywała się arogancko, a wyglądała jak starsza pani. Jej wybranek był równie zarozumiały, a jego sarkazm i samochwalstwo mocno mnie irytowały.

Jego wyniosłość była jednak w pewnym stopniu uzasadniona – był w świetnej formie fizycznej, przystojny i efektowny. Drogi garnitur leżał na nim doskonale. Wiedział, iż swoją osobą przyćmi wszystkich mężczyzn na przyjęciu.

I tak się stało. Mówił płynnie, komplementował, adorował inne kobiety, co wywoływało niezadowolenie u jego partnerki.

Po zakończonej kolacji wszyscy pomagali gospodyni sprzątać ze stołu, a ja przygotowywałam kawę dla gości. W pewnym momencie zostaliśmy sami w kuchni, ja i ten zarozumiały mężczyzna. Podał mi swoją wizytówkę i powiedział, iż mogę dzwonić o każdej porze.

Doskonale wiedziałam, co ma na myśli. Podziękowałam, zostawiłam wizytówkę na stole i wróciłam do reszty gości. Wtedy do kuchni wbiegła jego partnerka. Zobaczyła wizytówkę i od razu wszystko zrozumiała. Tak oto zyskałam status „złodziejki cudzych mężów”.

Żeby nieco rozładować sytuację, pozwoliłam niezdarnemu, przy kości Wojtkowi, odprowadzić mnie do domu. Zrobiłam to bardziej z litości niż z potrzeby towarzystwa.

Gdy wróciłam do domu, zadzwonił telefon. To był mąż mojej znajomej:

– Wiem, iż to nie twój typ. Mogę przyjechać? Jesteś sama?

Rozłączyłam się. No co za faceci teraz są?

Idź do oryginalnego materiału