– Ty jesteś Ewa? Żona Sławka?
– Tak… A ty kim jesteś?
– To nie ma znaczenia, ważne, po co tu przyszłam! Pakuj się i wynoś z tego mieszkania. Ja i Sławek kochamy się, on się do mnie wyprowadza. Sam tak postanowił!
Ewa oniemiała, patrząc na kobietę, która pojawiła się w progu jej mieszkania w sobotni poranek. Wysoka brunetka po trzydziestce emanowała agresywną pewnością siebie. Drogie paznokcie, krzykliwy makijaż, skórzana kurtka z ćwiekami – wszystko krzyczało o chęci zrobienia wrażenia.
– Przepraszam, co?..
– Nie udawaj głupiej! – nieznajoma postąpiła krok do przodu. – Sławek ma dość twojego despotyzmu. Codziennie mówi, jak go nie rozumiesz, jak dusisz wszystkie jego pomysły na biznes! Już dawno podjął decyzję.
Mówiła coś jeszcze, ale Ewa już tego nie słyszała. W uszach szumiało. Sławek? Ten sam, który wczoraj jadł z nią kolację w tej kuchni, prosił o pieniądze na nowy projekt i całował na dobranoc, mówiąc, jaka jest wspaniała?
– Wejdź – powiedziała, a jej własny głos wydał się obcy. – Chyba mamy coś do omówienia.
Jej świat właśnie się zawalił i złożył na nowo. Było niewyobrażalnie boleśnie, ale… to było adekwatne.
– Nazywam się Kasia – wyzywająco oznajmiła brunetka, przekraczając próg. – I nie przyszłam dyskutować, tylko cię stąd wyrzucić.
Ewa w milczeniu podeszła do kuchni. Po raz pierwszy w pięciu latach małżeństwa czuła tak przerażająco jasną myśl. *Jak mogłam być tak ślepa?* A może wcale nie była. Po prostu nosiła różowe okulary, a przez nie wszystko wygląda inaczej. Tyle iż różowe okulary rozbijają się szkłem do środka.
W pamięci wyłoniły się fragmenty przeszłości. Oto ona, świetna agentka nieruchomości z własnym mieszkaniem. Oto on, Sławek, z kubkiem kawy i rozbrajającym uśmiechem w kawiarni. Wytarta teczka, tani garnitur, ale wielkie plany: *”Teraz to tylko przejściowe trudności, ale niedługo się to zmieni. Zobaczysz, ja jeszcze dojdę do czegoś!”*
Oto ona topnieje pod wpływem jego zalotów. Kwiaty, może i skromne, ale codziennie. Romantyczne spacery. Oświadczyny po trzech miesiącach. A oto on, zaraz po ślubie: *”Kochanie, pożyczysz mi pięć tysięcy? Muszę pilnie zainwestować w pewną sprawę, to nasza szansa!”* Pożyczyła. Potem jeszcze raz. I jeszcze. Przez te wszystkie lata wierzyła w jego „wielkie plany”, sama wirując jak wiewiórka w kołowrotku. A on, okazuje się, planował z inną.
W kuchni zapadła cisza.
– Niezły układ – zauważyła Kasia, właścicielskim tonem lustrując wnętrze. – Sławek mówił, iż sam wybierał mieszkanie. Ma nienaganny gust.
– Poczekaj chwilę – Ewa wyszła do przedpokoju i wróciła ze skórzaną teczką. – Chcę ci coś pokazać. Umowę kupna-sprzedaży, akt własności. Zwróć uwagę na datę. Trzy lata przed poznaniem Sławka. I na nazwisko właściciela.
Kasia nerwowo oblizała usta. Jej pewność siebie topniała.
– Ale on mówił… iż ma swoją agencję nieruchomości…
Ewa otworzyła laptop i zalogowała się do banku:
– A to moje dochody. Jestem główną specjalistką w dużej agencji.
Na ekranie pojawiły się wpływy – znaczne sumy regularnych przelewów. Kasia osunęła się na krzesło.
– Niech zgadnę, z ciebie też ciągnął pieniądze? Opowiadał o superdochodowych inwestycjach?
– Wpłaciłam prawie dwieście tysięcy – powiedziała głucho Kasia. – Obiecał, iż za miesiąc będzie pierwszy zysk…
– Będzie! – rozległ się głos Sławka od drzwi. – Pieniądze wrócą z nawiązką, obiecałem!
Do kuchni wszedł Sławek w drogim kaszmirowym swetrze – prezent od Ewy.
– Sławek? – Kasia zerwała się. – Miałeś być na spotkania z inwestorami!
– Wczoraj jeszcze prosił mnie o gotówkę na jakąś pilną „sprawę” – cicho powiedziała Ewa. – Widać ja jestem tym inwestorem.
Sławek zastygł, patrząc to na jedną, to na drugą. W końcu rozjaśnił mu się wyraz twarzy:
– Dziewczyny, zaraz wszystko wytłumaczę. Kasieńko, twoje pieniądze są w bezpiecznym miejscu…
– Gdzie? – Kasia podeszła do niego. – Sprzedałam samochód, pożyczyłam od rodziców! Gdzie są moje pieniądze?!
– Wszystko jest pod kontrolą! – w jego głosie pojawiła się histeria. – Za miesiąc…
– Wszystkim? – Ewa powoli wstała. – Ile jeszcze kobiet sponsoruje twoje „projekty”?
Sławek oblizał spierzchnięte wargi, próbując wmówić, iż z Kasią to tylko „interesy”.
– Interesy? – Kasia zaśmiała się gorzko. – A randki? A wyznania miłości? Przecież przysięgałeś, iż nie wyobrażasz sobie życia beze mnie!
Pod presją wreszcie się przyznał:
– Słuchaj, był jeden projekt… online… prawie pewna wygrana…
– Przegrałeś je? – Kasia złapała się za głowę. – Boże, przepuściłeś wszystkie moje pieniądze na zakłady?
– Nie wszystkie! – podniósł ręce. – Zostało trochę! Oddam! Mam system…
– System? – Ewa skrzywiła się gorzko. – Pożyczać od żony, żeby spłacić kochankę? Czy na odwrót?
Kasia chwyciła torbę:
– Koniec. Mam dość. Złoże na ciebie donos. Na policję.
Drzwi wejściowe zatrzasnęły się. Sławek bezradnie spojrzał na Ewę:
– Kochanie, wybacz… To przez te pieniądze, pogubiłem się… Kocham tylko ciebie!
– Wiesz, co jest najstraszniejsze? Nie to, iż znalazłeś sobie inną. Tylko to, iż sam wierzysz w swoje kłamstwa.
– Zmienię się! Daj mi ostatnią szansę!
– Przenocujesz w salonie. A jutro spakujesz się i wyjdziesz.
– Ale dokąd mam iść?
– To już nie mój problem – wzruszyła ramionami. – Masz przecież system! Sprawdzisz, jak działa.
Ranek był słoneczny. Sławek zakradł się do kuchni.
– Ewa… wszystko zrozumiałem. Możemy zacząć od nowa! Znajdę pracę, oddam długi…
– Rozwodzę się z tobą.
Sławek zdrętwiał:
– Nie możesz… A co ze mTego samego dnia Ewa zamieniła zamki w drzwiach, a Sławek zrozumiał, iż jego „system” zawiódł po raz ostatni.