Kochał, ale nie mnie
Kasia stała przy oknie i patrzyła na podwórko, gdzie jej mąż Marek rozmawiał z sąsiadką Moniką. Znowu. Już który dzień z rzędu. Stali koło jej samochodu, a Monika żywo coś opowiadała, wymachując rękami. Marek słuchał uważnie, przytakiwał, czasem się śmiał.
Kasia odsunęła się od okna, żeby jej nie zauważyli. W piersi zagościło znajome uczucie – nie zazdrość, nie. Coś innego, bardziej ciężkiego. Zrozumienie.
„Mamo, a gdzie tata?” – zapytała córka Zosia, zaglądając do kuchni. – Obiecał pomóc mi z matematyką.
„Na podwórku” – odpowiedziała Kasia, starając się, by głos brzmiał normalnie. – Zaraz wróci.
Zosia skinęła głową i pobiegła do swojego pokoju. Kasia włączyła czajnik i wyjęła ze szafki słoik z ciasteczkami. Ręce poruszały się automatycznie, a myśli były gdzie indziej.
Gdy Marek wszedł do mieszkania, na jego twarzy był ten szczególny uśmiech – zadowolony, trochę nieobecny. Pojawiał się tylko po rozmowach z Moniką.
„Cześć” – powiedział, przechodząc do kuchni. – Herbata jest?
„Właśnie zaparzyłam” – Kasia postawiła przed mężem filiżankę. – Długo rozmawiałeś z Moniką?
„Nie bardzo. Opowiadała o nowej pracy. Wyobrażasz sobie, dostała się do agencji reklamowej. W jej wieku znaleźć takie miejsce!”
Marek mówił z podziwem. W głosie słychać było dumę, jakby to było jego własne osiągnięcie. Kasia milczała, mieszając cukier w herbacie.
„A co tam będzie robić?” – zapytała.
„Menadżerką ds. klientów. Ma odpowiednie wykształcenie, duże doświadczenie. Monika w ogóle jest zaradna, po rozwodzie tak gwałtownie się pozbierała.”
Monika. Zawsze Monika. Ich sąsiadka, która wprowadziła się do bloku naprzeciwko pół roku temu. Piękna kobieta po czterdziestce, niedawno rozwiedziona, bez dzieci. Sukcesywna, niezależna, interesująca.
Wszystko to, czym Kasia kiedyś była, zanim została żoną i matką. Nie żałowała swojego wyboru, ale czasem…
„Zosia czeka na ciebie z matematyką” – przypomniała mężowi.
„Ach, no tak, zupełnie zapomniałem. Zaraz do niej pójdę.”
Marek dopił herbatę i poszedł do córki. Kasia została sama w kuchni. Wzięła jego filiżankę i zobaczyła na dnie kilka fusów. Babcia uczyła ją kiedyś wróżyć z nich, ale teraz Kasia nie chciała znać przyszłości. Teraźniejszość była już wystarczająco jasna.
Marek zakochał się. Nie w nią, swoją żonę od siedemnastu lat, ale w sąsiadkę Monikę. Jeszcze sam tego nie rozumiał albo nie chciał przyznać, ale Kasia widziała wszystkie oznaki. Jak zaczął bardziej dbać o siebie, kupił nową koszulę, częściej się golił. Jak szukał pretekstów, by wyjść na podwórko, gdy Monika wracała z pracy. Jak błyszczały mu oczy, gdy o niej mówił.
Kiedyś tak samo błyszczały, gdy patrzył na Kasię.
„Mamo, tata powiedział, iż ty też masz wyższe wykształcenie” – Zosia wróciła do kuchni z podręcznikiem w ręku. – „A dlaczego nie pracujesz?”
Pytanie zaskoczyło Kasię. Córka patrzyła na nią z dziecięcą ciekawością.
„Pracowałam, gdy byłaś mała” – odpowiedziała. – „A potem postanowiłam zająć się domem i rodziną.”
„A nie nudno?”
Czy nudno? Kasia nigdy nie zadawała sobie tego pytania. Po urodzeniu Zosi przeszła na urlop macierzyński i już nie wróciła do pracy. Marek dobrze zarabiał, rodzinie niczego nie brakowało. Wydawało jej się, iż to adekwatne – być w domu, dbać o męża i dziecko.
„Nie, nie nudno” – powiedziała córce. – „Mam pełno zajęć.”
„Rozumiem. A ciocia Monika mówi, iż kobieta powinna być niezależna. Że nie wolno się całkowicie poświęcać rodzinie.”
Kasia drgnęła. Kiedy Zosia zdążyła rozmawiać z Moniką o takich rzeczach?
„Kiedy ci to powiedziała?”
„Wczoraj spotkałyśmy się koło klatki. Zapytała o szkołę, zaczęłyśmy rozmawiać. Ona jest bardzo ciekawa, prawda? Tyle rzeczy wie, wszędzie była.”
„Tak” – zgodziła się Kasia. – „Ciekawa.”
Wieczorem, gdy Zosia odrabiała lekcje, Kasia i Marek siedzieli w salonie. Mąż czytał coś na tablecie, ona przeglądała czasopismo. Zwyczajna rodzinna idylla, gdyby nie ciężka cisza.
„Marek” – Kasia w końcu się odważyła. – „Chyba musimy porozmawiać.”
Podniósł wzrok znad ekranu.
„O czym?”
„O nas. O naszej rodzinie.”
„A co z nami nie tak?”
Kasia milczała, dobierając słowa. Jak powiedzieć mężowi, iż widzi, jak zakochuje się w innej kobiecie? Jak wytłumaczyć, iż czuje się jak niewidzialna we własnym domu?
„Chyba oddalamy się od siebie” – zaczęła ostrożnie.
„Z czego to wnioskujesz?” – Marek zmarszczył brwi. – „Przecież żyjemy normalnie. Nie ma problemów.”
„Kiedy ostatnio szczerze rozmawialiśmy? Nie o sprawach domowych, ale naprawdę?”
„Nie pamiętam. A to takie ważne?”
Pytanie zabrzmiało obojętnie, i Kasia zrozumiała, iż ta rozmowa nie ma sensu. Marek nie widział problemu, bo nie chciał go widzieć.
„Chyba nie bardzo” – odpowiedziała i wróciła do czasopisma.
Następnego dnia Kasia poszła na siłownię. Dawno chciała, ale ciągle odkładała. Teraz miała więcej wolnego czasu – Zosia była już starsza, domowych obowiązków ubyło.
W szatni spotkała Monikę.
„Kasia!” – ucieszyła się sąsiadka. – „Co za spotkanie! Też zaczynasz ćwiczyć?”
„Tak, pomyślałam, iż już pora” – uśmiechnęła się Kasia.
Monika wyglądała świetnie w stroju sportowym. Wysportowana sylwetka, zero śladów wieku. Kasia mimowolnie porównała się z nią i zrobiło jej się smutno.
„Wiesz co, może będziemy ćwiczyć razem?” – zaproponowała Monika. – „Więcej funu w towarzystwie.”
„Dobrze” – zgodziła się Kasia, choć w środku wszystko się temu sprzeciwiało.
Po treningu poszły do pobliskiej kawiarni.
„Nie wiesz, jak się cieszę, iż w końcu mam tu koleżankę” – powiedziała Monika, mieszając kawę. – „Po rozwodzie było mi tak samotnie.”
„A dlaczego się rozwieź”Być może miłość odeszła, ale Kasia w końcu znalazła coś ważniejszego – siebie samą.”