Kochające serce
Marek stał przy oknie i patrzył na zalane słońcem podwórko. W sąsiednim budynku był sklep „Biedronka”, ludzie przechodzili przez podwórko, skracając sobie drogę. Ale Marek nie interesował się ludźmi. Czekał na jedną – na Olę.
Od kiedy tylko zamieszkał w tym domu, był w niej zakochany. Ola była dwa lata starsza i mieszkała dwa piętra niżej. Nic szczególnego, zwykła dziewczyna, jakich milion. Ale dla Marka była wyjątkowa. Serce nie sługa – pokochało i już. Nic się na to nie poradzi.
Ola zdawała maturę i planowała studiować medycynę. Teraz nie będzie mógł iść za nią do szkoły, nie zobaczy jej na przerwach. Pozostało tylko dyżurować przy oknie, żeby choć na chwilę ją zobaczyć.
Ola nie zwracała na niego uwagi. Dla niej był tylko chłopakiem z sąsiedztwa. Dlatego ukrywał swoje uczucia. Bał się, iż Ola odtrąci szkolnika. Czekał, aż skończy osiemnaście lat, aż zda maturę, żeby wyznać jej miłość. Ale kiedy wreszcie otrzymał świadectwo i szykował się na studia, Ola nagle wyszła za mąż. Dosłownie – wyskoczyła.
Z okna Marek widział, jak pod blok podjechała ozdobiona wstążkami srebrna toyota, jak wysoki mężczyzna w granatowym garniturze wysiadł i nerwowo krążył przy samochodzie, co chwilę zerkając na okna drugiego piętra. W końcu z klatki wybiegła Ola w białej chmurze tiulu i koronek. Zbiegając po schodach, potknęła się i wpadła w ramiona narzeczonego, który zdążył ją złapać w ostatniej chwili. Posadził ją w aucie, zdjął but i zaczął coś wyjaśniać kierowcy. Marek domyślił się, iż złamał się obcas.
Mama Oli przyniosła białe adidasy. W nich właśnie wyszła za mąż. Nie było czasu jechać po nowe buty.
Cały blok, a adekwatnie całe podwórko, komentowało tę sytuację. Wszyscy byli zgodni – to zła wróżba, małżeństwo nie potrwa długo i nie przyniesie szczęścia.
Po ślubie Oli Marek dwa dni leżał na kanapie, odwrócony do ściany. Matka już chciała wzywać lekarza, myślała, iż syn rozchorował się. Trzeciego dnia Marek wstał i znów zajął miejsce przy oknie. Ale Ola zniknęła. Mama powiedziała, iż młoda para wyjechała nad morze dzień po ślubie. Marek bał się, iż Ola wyprowadzi się do męża i już jej nie zobaczy. Ale po dwóch tygodniach opalona i jeszcze piękniejsza Ola znów szła przez podwórko. Wróciła! Serce Marka niemal wyskoczyło z piersi z radości.
Mama Oli wyjechała do starszego syna, któremu właśnie urodziła się córka. Nie chciała przeszkadzać młodym w układaniu wspólnego życia. Czas mijał, a Ola z mężem żyli szczęśliwie, wbrew przepowiedniom i złym wróżbom.
Życie wróciło do normy, Marek znów mógł codziennie widzieć obiekt swojego uwielbienia. Choć teraz często obok Oli był też jej mąż. Ku euforii Marka, po pół roku rozwiedli się.
Tę wiadomość przekazała mu matka przy kolacji. Wróżba się spełniła. Małżeństwo nie przetrwało. Nikt nie wiedział, skąd się dowiedzieli, ale plotkowano, iż do Oli przyszła pierwsza żona jej męża. Mieli małego synka. Mężczyzna pokłócił się z żoną, w emocjach się rozwiódł, potem poznał Olę i ożenił się ponownie, ale wciąż odwiedzał syna. A z żoną jakoś się dogadali. Zrozumiał, iż za gwałtownie wszedł w nowy związek, ale nie miał odwagi powiedzieć o tym młodej żonie. W końcu była żona postanowiła interweniować. Wszystko wyjawiła Oli.
– SamPo wielu latach, gdy ich córka biegała już po tym samym podwórku, Marek i Ola stali przy oknie, trzymając się za ręce, i wiedzieli, iż żadne złe wróżby nie mają już nad nimi mocy.