Kobieta rozkochała się w mężczyźnie, myśląc, iż to miłość.

polregion.pl 2 godzin temu

**Dziennik, 15 maja**

Od dłuższego czasu darzyłam Pawła głębokim uczuciem. Wydawało mi się, iż to miłość. Był przystojny, elegancki, miał tę magnetyczną aurę, która przyciągała moje spojrzenia. Myślałam, iż wszystko robię dobrze – mówiłam do niego łagodnym, kokieteryjnym głosem, szukałam pretekstów do rozmów, choćby tę pierwszą guziczek od bluzki rozpięłam… A efekt? Żaden.

A potem zobaczyłam, jak okazuje zainteresowanie innej koleżance z pracy. Zwykłej, przeciętnej kobiecie, starszej od siebie! Rozmawiali godzinami, przynosił jej kawę z automatu, patrzył tak ciepło… Aż w końcu zaczął ją odwozić samochodem do domu. Przecież ona choćby prawa jazdy nie miała! Jak to możliwe? Ja byłam przecież młodszą, bardziej atrakcyjną. A jednak – nie wzbudziłam w nim uczuć.

Zrozumiałam to dopiero później. Otóż wcale nie znałam Pawła. Wiedziałam tylko, iż jest wolny, zarabia przyzwoicie (te markowe garnitury, ten nowy samochód). Ale to wszystko. Interesował mnie on sam – jego spojrzenie, to, jak chciałam wtulić się w jego ramiona, wyobrażałam sobie nasze wspólne życie. Ale o czym on tak godzinami rozmawiał z tą kobietą? O czym pisali, o czym gadali w samochodzie, zamiast jechać?

A potem przyszło olśnienie. Miłość to właśnie te rozmowy. To zrozumienie drugiego człowieka, gdy śmiejesz się z żartu, zanim go dokończy, bo już wiesz. To gdy pamiętasz, iż w podstawówce hodował kwiatki, a teraz cieszysz się, iż twoja fiołkowa roślina wreszcie zakwitła. To gdy pytasz, czy zjadł obiad, czy ból pleców minął, czy jego tata wreszcie wyzdrowiał. To gdy przypominasz sobie ten stary film o Sindbadzie, z plastelinowym potworem, i śmiejecie się razem. To „załóż kurtkę, dziś zimno” i „daj, sprawdzę, czy masz gorączkę”.

Miłość to język, który rozumieją tylko ci, którzy naprawdę kochają. Dla innych to tylko paplanina. Niestety, ja byłam skupiona tylko na sobie i na tym, co czułam – nazywałam to „miłością”, ale to był tylko głód, pragnienie posiadania. Chciałam, żeby Paweł był *mój*, ale nie starałam się go zrozumieć.

A jeżeli nie rozumiesz drugiej osoby – nigdy nie stanie się ona twoja. Jak muzyka, której nie czujesz, jak wiersz, którego nie pojmujesz. Możesz podziwiać łabędzia, karmić go, chronić… Albo upiec i zjeść. I co wtedy zostanie? Tylko uczucie sytości i pustki.

Widziałam wiele kobiet, które myślą, iż rozpinanie guzików i uwodzicielskie spojrzenia to przepis na miłość. Może czasem uda im się „złapać” kogoś, ale czy to da szczęście? Tylko na chwilę. A potem – cisza, obcość.

Nie da się wytłumaczyć takim osobom, czym jest prawdziwa miłość. One tego nie pojmą…

**Anna Nowak**

Idź do oryginalnego materiału