Kobieta prawie siedemdziesięcioletnia wchodzi do sklepu odzieżowego.

newsempire24.com 5 dni temu

Kobieta blisko siedemdziesięciu lat weszła do sklepu z odzieżą.
Miała rozczochrane włosy, stare ubranie i zniszczone sandały.
W dłoni trzymała pomiętą plastikową torbę, a na twarzy… widać było zmęczenie.

Gdy tylko przekroczyła próg, dwie sprzedawczynie zaczęły zerkać na nią ukradkiem.
—Nic tu nie kupi…
—Pewnie tylko przyszła pooglądać.

Kobieta cichym głosem zapytała, czy mają suknie wieczorowe.
Ekspedientki wymieniły się spojrzeniami, aż w końcu jedna odpowiedziała:
—Po co pani taka suknia? U nas sprzedajemy eleganckie rzeczy.

Kobieta nie odpowiedziała. Spuściła tylko wzrok.
Ale zamiast wyjść, dalej przeglądała półki…
Aż nagle wzięła czerwoną suknię. Przycisnęła ją do piersi i uśmiechnęła się.
—Ta jest idealna — powiedziała.

Sprzedawczynie patrzyły na nią z drwiną, aż jedna podeszła bliżej:
—Ta suknia kosztuje ponad pięćset złotych… zapłaci pani?

Kobieta wyjęła z torby zniszczoną kopertę.
I wysypała jej zawartość na ladę.
Banknoty, monety, niektóre pozaginane… inne brudne.
Ale pieniądze się zgadzały — dokładnie tyle, ile potrzeba.

Ekspedientki zamilkły.
—Dla kogo ta suknia? — zapytała jedna, już innym tonem.

Kobieta, teraz z błyszczącymi oczami, odparła:
—Dla mojej córki.
Dziś kończy osiemnaście lat.

Urodziłam ją, gdy już myślałam, iż nigdy nie zostanę matką.
Lekarze mówili, iż nie mogę… ale Bóg mi ją podarował.
Odeszła dwa miesiące temu, ale obiecałam, iż w dniu jej przyjęcia… przyniosę jej suknię, którą najbardziej chciała.
A ta… to była ta, o której marzyła.
Pokazała mi ją na zdjęciu, zanim odeszła.

Czasem osądzamy ludzi, nie wiedząc, co noszą w sercu.
A gdy patrzymy tylko na pozory… ryzykujemy, iż nie zobaczymy najważniejszego:
Miłości, którą ktoś potrafi dać, choćby jeżeli nie ma już komu jej ofiarować.

Idź do oryginalnego materiału