Kinga Kozioł. Kobieta, która rzuca wyzwanie rzekom i własnym ograniczeniom

krknews.pl 3 godzin temu

Tam, gdzie inni widzą przeszkody, ona dostrzega wyzwania. Kinga Kozioł to podróżniczka, dla której kajak nie jest tylko środkiem transportu, ale sposobem na życie. Pokonuje setki kilometrów wodnych szlaków, często w surowych warunkach, gdzie siła mięśni i odporność psychiczna decydują o sukcesie. Deszcz, silny nurt, lodowata woda czy samotność – wszystko to traktuje jako część przygody, a każda przepłynięta rzeka staje się kolejnym rozdziałem jej niezwykłej historii. W rozmowie zdradza, co pcha ją do przodu, jak radzi sobie z trudnościami i dlaczego woda stała się jej największym sprzymierzeńcem.

Co zainspirowało Cię do wybrania kajakarstwa jako swojej pasji i sposobu na podróżowanie?

Myślę, iż wszystko zaczęło się od mojej rodziny – już od wielu lat mamy taką tradycję, iż przynajmniej raz w roku rezerwujemy autokar i w około 40 osób jedziemy na spływ kajakowy. Uwielbiamy swoje towarzystwo i taką formę spędzania czasu. Oprócz tego kocham przyrodę, a kajak pozwala dotrzeć w wiele pięknych i dzikich miejsc, dostępnych jedynie z poziomu wody.

Jakie inne formy podróżowania rozważałaś przed kajakami? Dlaczego wybór padł na ten środek transportu?

Zanim zaczęłam podróżować z kajakiem, nieco pokręciłam się po Europie autostopem. Lubię ruszyć w podróż nie wiedząc do końca co mnie czeka. Ale uwielbiam też adrenalinę, więc w mojej ostatniej podróży postanowiłam połączyć autostop z kajakiem, a dokładniej kajakopodobnym packraftem (dmuchanym, ale bardzo wytrzymałym i lekkim kajakiem). Pojechałam autostopem do Serbii, stamtąd przepiękną koleją bałkańską do Czarnogóry i busami do Albanii. A wszystko to z plecakiem ważącym prawie tyle co ja, bo aż 40 kilogramów. W plecaku oczywiście był Packraft, za pomocą którego spłynęłam ostatnią dziką rzeką Europy, aż do Adriatyku.

Jakie emocje towarzyszyły Ci, gdy po raz pierwszy wskoczyłaś do kajaka i popłynęłaś na otwartą wodę?

Szczerze mówiąc wszystko zależy od tego na jakiej wodzie pływam – jeżeli chodzi o jeziora, to czuję duży spokój. Na stojącej wodzie nie wymaga się wielkiej koncentracji, więc o wiele łatwiej skupić się na podziwianiu przyrody czy choćby opalaniu Sytuacja jednak się zmienia, gdy przesiadam się na rzeki, szczególnie te górskie. Każda rzeka jest inna, więc chyba śmiało można powiedzieć, iż te pierwsze razy zdarzają się bez przerwy Tutaj jest już troszkę trudniej. Najczęściej o przeszkodzie informuje słuch – bystrza często słychać długo przed tym, gdy je zobaczymy, także wtedy zaczyna działać wyobraźnia i serducho przyspiesza. Jest troszkę ekscytacji i strachu, a po pokonaniu przeszkody te emocje opadają i nadchodzi radocha i tak w kółko…Natomiast jeżeli chodzi o morza, to za każdym razem wpływałam do nich po kilku, kilkunastu lub choćby kilkudziesięciu dniach podróży i zawsze towarzyszył mi strach. Nie jestem nauczona pływać po morzu, a na dodatek zawsze w kajaku miałam cały podróżniczy dobytek. Fale często spychają na brzeg, przy którym jest mnóstwo konarów, co nie jest zbyt komfortowe, gdy płynie się na dmuchanym kajaku.

Co daje Ci poczucie satysfakcji podczas każdej wyprawy kajakowej?

Wielką satysfakcję daje mi uczucie, iż sobie radzę. Czy dotyczy to zdobycia prowiantu na kilka kolejnych dni, przepłynięcia silnych bystrzy czy znalezienia idealnego miejsca na namiot. Po każdym etapie jestem dumna, iż dotarłam do kolejnego. Wszystkie dłuższe wyprawy kajakowe do tej pory odbyłam samotnie. To bardzo uczy zaradności – gdy podróżuje się solo trzeba myśleć o wszystkim, bo nikt nie zrobi tego za Ciebie i z nikim nie podzielisz obowiązków. Samemu trzeba transportować cały bagaż, który rozdziela się na wyprawach dwu lub kilkuosobowych. I oczywiście trzeba mieć świadomość iż wszystkie kłopoty spadają wyłącznie na Twoje barki. Jednak już nieraz przekonałam się, iż jest mnóstwo cudownych ludzi, którzy chętnie proponują pomoc i sprawiają, iż choćby na solo podróży nie można czuć się samotnie.

Jakie były największe trudności, z jakimi musiałaś się zmagać podczas swoich długich wypraw kajakowych?

Hmm… były czterdziestostopniowe upały, a co za tym idzie spore poparzenia, był przebity kajak, były śluzy, zapory i tamy, znów przebity kajak i wymiana na inny, bo nie było już czego ratować , były ostatnie krople wody bo źle wyliczyłam zapasy, było przeskakiwanie z kajakiem przez ogrodzenie elektrowni, były burze i deszcze, kozy skubiące mój namiot i oczywiście bolący tyłek.

Czy kiedykolwiek poczułaś, iż nie dasz rady kontynuować podróży? Co pomogło Ci przetrwać te momenty?

Pamiętam moment kryzysu, gdy przepływałam Wisłę i przebiłam kajak. To był początek wyprawy, dodatkowo jednej z pierwszych w mojej karierze. Znajomi i rodzina mocno kibicowali, a ja już trzeciego dnia załatwiłam packrafta, na dodatek łata nie trzymała. Pamiętam, iż zadzwoniłam do mamy, a ona z całkowitym spokojem powiedziała, iż wie iż coś wymyślę i dopłynę do morza. Chwilę później znikąd pojawił się wędkarz – Pan Andrzej. Na początku powiedział iż to już druga osoba którą tu spotyka z przebitym kajakiem i iż tego poprzedniego nie udało się posklejać. Także jak można się domyślić nie za bardzo podniosło mnie to na duchu. Pan Andrzej zadzwonił do kolegę – Pana Jana i tak oto powstała ekipa ratunkowa, która zawiozła mnie do wulkanizatora. I udało się Chyba całkowicie mnie to zahartowało na tego typu wypadki bo, gdy 400 kilometrów później strażacy przez przypadek przebili mi kajak po raz drugi zupełnie nie czułam stresu.

Jakie warunki pogodowe lub naturalne zaskoczyły Cię podczas podróży kajakowych, a które stanowiły największe wyzwanie?

Jadąc w sierpniu do Albanii spodziewałam się, iż będzie upał, nie spodziewałam się jednak, iż nabawię się solidnych poparzeń tylko w trakcie składania namiotu i pakowania ekwipunku do kajaka. Sporym wyzwaniem okazał się też wiatr – na dmuchanym kajaku każdy podmuch odczuwa się mocniej. Zdarzały się momenty, iż gdy przestawałam wiosłować to kajak się cofał…Pamiętam, iż w trakcie przepływania Wisły trafił się dzień, gdy tak mocno wiało przez całe 10 godzin wiosłowania. Pod koniec dnia rozpłakałam się ze zmęczenia.

Co robisz, kiedy napotykasz na nieprzewidywalne zmiany w trasie lub napotykasz trudności na szlaku?

Zawsze staram się najpierw pokonać trudność, a gdy nie ma innego wyjścia wymyślam alternatywę. Myślę, iż bardzo pomaga mi to, iż rzadko kiedy mam ścisły plan, więc drobnych zmian adekwatnie nie zauważam, a te większe po prostu staram się akceptować i wymyślać rozwiązanie na poczekaniu.

Jakie decyzje musiałaś podjąć na trasie, które z perspektywy czasu uważasz za kluczowe?

Myślę, iż najważniejszą decyzją zawsze było to, iż choćby było trudno czy choćbym się bała to trzeba działać do końca. Dzięki temu mam teraz mnóstwo niesamowitych wspomnień. Równie istotne było też to, iż choćby gdy gonił mnie czas, a trafiała się okazja do nawiązywania nowych znajomości to wykorzystywałam ją. To bardzo wzbogaciło każdą z moich podróży.

Jakie działania podejmujesz przed każdą podróżą, by zapewnić sobie maksymalne bezpieczeństwo i komfort?

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo myślę, iż nie jestem najlepszym przykładem. Moje przygotowania ograniczają się do kupna gazu pieprzowego i zakupienia dodatkowego ubezpieczenia. Poza tym zdecydowanie nie świecę przykładem – gdy podróżuję samotnie autostopem potrafię wsiąść do obcego auta i dwie minutki później już smacznie spać. jeżeli zaś chodzi o podróże kajakiem moim dużym zabezpieczeniem jest to, iż dobrze pływam i w miarę nieźle operuję wiosłem. Nie porywam się też na trudne górskie rzeki. jeżeli rzeka jest wymagająca zawsze mam ubrany kask i kamizelkę. A jeżeli chodzi o komfort w podróży to moim największym odkryciem są światełka w namiocie – wtedy choćby gdy obok słyszę kroki czuję się w miarę bezpiecznie.

Czym różni się przygotowanie do jednej, długotrwałej podróży kajakowej od krótszych wypadów?

W podróży uwielbiam robić zdjęcia i nagrywać filmy. Większość wypraw staram się relacjonować, a to wymaga energii. Praktycznie zawsze śpię pod namiotem, więc na dłuższe wyprawy muszę spakować więcej powerbanków. Lubie też mieć duże zapasy jedzenia, a w trakcie spływu nie zawsze jest gdzie zrobić zakupy, więc staram się mieć wyprawkę ze sobą jeżeli chodzi o ubrania, to ma nie ma większej różnicy – co kilka dni staram się zrobić pranie, więc ilość odzieży jest podobna.

Jakie wyzwania wiążą się z wyborem odpowiedniego kajaka i ekwipunku na wyprawy w trudniejsze warunki?

Najwięcej pływam na packrafcie, czyli bardzo lekkim, ale i wytrzymałym dmuchanym kajaku. Ma on tylko jedną komorę, więc ważne jest z jakiego materiału jest wykonany i jaka jest jego wytrzymałość. Ze względu na to, iż kajak czasem noszę w plecaku, a czasem muszę przenosić go przez przeszkody dla mnie istotną rolę odgrywa również jego waga. Przy spływach kilkudniowych ważne też jest, aby móc wygodnie doczepić ekwipunek i zabezpieczyć go tak, aby nie zamókł. Istotny jest także dobór wiosła, namiotu oraz śpiwora, żeby było nam ciepło, a w razie ulewy deszcz nie kapał nam na głowę

Jak ważne są dla Ciebie przemyślane zapasy żywności i wody na długich trasach kajakowych? Jak je planujesz?

Zapasy są dla mnie bardzo ważne. Lubię płynąć i nie martwić się tym, czy będę miała co zjeść lub czy muszę oszczędzać wodę. jeżeli jestem na wyprawie sama to chcąc iść do sklepu muszę wypompować kajak i wszystko przepakować do plecaka, a po powrocie napompować go i cały ekwipunek wygodnie ulokować. Dlatego kieruję się dość prostą zasadą – biorę tyle jedzenia i picia ile zdołam unieść.

Z jakimi niespodziankami spotkałaś się podczas przygotowań do swoich największych wypraw?

Niespodzianką zawsze jest waga i objętość rzeczy które zabieram ze sobą oraz to iż mój plecak jest w stanie je wszystkie pomieścić i jeszcze się nie rozsypał.

Co najbardziej zaskoczyło Cię w trakcie jednej z Twoich najdalszych podróży kajakowych?

Niezmiennie zaskakuje mnie piękno natury i spokój w miejscach, do których ciężko człowiekowi dotrzeć. Niesamowite zachody słońca, wodospady, rośliny i zwierzęta. Zaskakują mnie też ludzie – jacy są mili i pomocni, niezależnie od kraju i okoliczności.

Czy jest jakiś szczególny moment z podróży, który pozostanie z Tobą na zawsze?

Nie mam jednego szczególnego – takich momentów jest wiele, od tych najmniejszych, gdy sarenka przepływa mi przed kajakiem do tych wielkich, gdy po miesiącu wiosłowania czuję morskie fale i wiem, iż pomimo trudności udało się osiągnąć cel. Od przepięknych zachodów słońca do spadających gwiazd i pobudki przed stado kóz skubiących mi namiot. Szczególe miejsce w moim sercu mają także ludzie spotkani w podróży – Pan Andrzej i Jan którzy pomogli mi przy sklejaniu pontonu oraz przemiła rodzina z Albanii, która zaprosiła mnie na kolację gdzie jedliśmy świeżo złowione raki, jest też pan który zostawił swoje stoisko bez opieki, bo uznał iż przyda mi się podwózka na dworzec i mnóstwo innych ludzi, którzy mi pomogli lub po prostu zamieniliśmy kilka słów. Mogłabym wymieniać bez końca takie z pozoru drobne momenty, ale tak naprawdę to z nich składa się cała podróż i sprawiają iż jest wyjątkowa.

Jakie dziwne lub zabawne sytuacje miały miejsce podczas Twoich wypraw, które rozbawiły Cię do łez?

Zawsze z rozbawieniem wspominam miny kierowców, którzy zatrzymywali się, gdy łapałam autostop w drodze do Albanii. Ich wielkie zaskoczenie gdy podnosili mój plecak i nie mogli sobie z nim poradzić. Chyba nikt nie spodziewał się, iż upchane jest w nim 40 kilogramów gratów potrzebnych do pływania, biwakowania, jedzenia itp, tym bardziej iż sama ważę nie wiele więcej.

Czy napotkałaś kogoś na swojej drodze podczas wyprawy, kto zmienił Twoje postrzeganie świata lub podróży?

Tak naprawdę każda osoba z którą zamieniłam kilka słów lub która pomogła mi w ten czy inny sposób. Podróżowanie niesamowicie otwiera głowę i rozwija nas, mnie nauczyło przede wszystkim tego, iż jest mnóstwo ludzi którzy chcą pomóc i, iż dobra jest naprawdę dużo na tym świecie.

Jakie szczegóły podczas podróży potrafią Cię zaskoczyć, mimo iż miałaś już doświadczenie w kajakarstwie?

Wiem, iż się powtarzam, ale przyroda zaskakuje mnie za każdym razem i myślę, iż to się nigdy nie zmieni. Ten spokój, który odczuwa się, gdy jesteś tylko ty, kajak i natura to jest coś niesamowitego. Oczywiście rzeka także nieraz mnie zaskoczyła – na przykład gdy trafiłam na mały wodospadzik myśląc, iż będzie to zwykłe bystrze.

Czy podróże kajakowe nauczyły Cię czegoś, czego nie potrafiłabyś się nauczyć w codziennym życiu?

Przede wszystkim zaufania do siebie i poczucia, iż co by się nie działo to lepiej lub gorzej, ale poradzę sobie. Myślę, iż takie podróże to genialna szkoła dla charakteru.

Jakie zmiany w codziennym funkcjonowaniu zauważyłaś po powrocie z dużych wypraw?

Na pewno jestem bardziej odważna, cierpliwa i doceniam wygody, które mamy na codzień. Zawsze mam też z tył głowy to jak bardzo ludzie mi pomogli podczas każdej z wypraw, więc sama staram się pomagać, gdy tylko nadarzy się okazja.

Jak bardzo podróże kajakowe zmieniły Twój sposób myślenia o relaksie i odpoczynku?

Wiem, iż to może zabrzmieć dziwnie, ale chyba nigdy w życiu tak nie odpoczęłam jak przez miesiąc wiosłowania na Wiśle to niesamowite co dzieje się z człowiekiem, gdy elektronikę i zgiełk codziennego życia wymieni się, na naturę i ciszę.

Czy kajakarstwo wpłynęło na Twoje podejście do pracy zespołowej, współpracy z innymi ludźmi w trudnych warunkach?

Szczerze mówiąc ciężko mi powiedzieć, bo wszystkie większe podróże kajakowe odbyłam solo. Myślę jednak, iż skoro potrafiłam poradzić sobie sama to w grupie tym bardziej trudne warunki nam niestraszne.

Jakie są Twoje priorytety w życiu codziennym, które zmieniły się dzięki Twoim doświadczeniom w podróżach kajakowych?

Przede wszystkim odkrywanie świata i wykorzystywanie każdego dnia, bo pozostało dużo do zrobienia.

Idź do oryginalnego materiału