Kierunek GZM, ten najlepszy. Garść wspomnień z tegorocznej edycji

nieustanne-wedrowanie.pl 4 dni temu

Turystyka lokalna w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii ma się dobrze. Liczne inicjatywy, spacery, programy w mediach – to wszystko stanowi silny kontrast do jeszcze niedalekiej przeszłości. Ręka w górę, kto w latach 90. dostawał uwagi do dzienniczka za „niestosowny język”, podczas gdy tak faktycznie chodziło o użycie śląskich słów? Ja! Dziś nie wstydzimy się naszej tożsamości i polubiliśmy jej poznawanie, a także opowiadanie o niej. Prawdziwym świętem w regionie jest festiwal Kierunek GZM, w ramach którego realizowane są dziesiątki mikrowycieczek. To wszystko na terenie 41 miast i gmin, które tworzą GZM – Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię.

Tegoroczna edycja odbyła się między 27 a 29 czerwca, obejmując 194 wycieczki i aż 4 wydarzenia specjalne. Każdy znalazł tu coś dla siebie: od zabytków po piękno naszej przyrody, od miejsc po ludzi, od refleksji w ciszy aż po „bansy” przy dyskotekowej kuli. Bogata oferta nietuzinkowych wycieczek, w miejsca zwykle niedostępne dla ogółu, wywołała lawinę ekscytacji. Zapisy na wiele wydarzeń zakończyły się dosłownie kilka chwil po ich uruchomieniu.

Park im. Augustyna Kozioła, oaza zieleni

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

W tym roku postawiłam całościowo na moją ukochaną Rudę Śląską i propozycję stowarzyszenia TURuda, zatytułowaną „Mota szynkowo albo retro-clubbing po rudzku vol. 2”. Nazwa wydarzenia to, rzecz jasna, śląskojęzyczne nawiązanie do filmu „Barfly” z 1987, będącego adaptacją prozy mistrza dekadenckiego pióra, czyli Charlesa Bukowskiego. W języku polskim film znany jest pod tytułem „Ćma barowa”. Czyż każdy z nas nie zna choć jednego Henry’ego Chinaskiego… a może choćby na pewnym etapie był trochę nim?

Współczesna muszla koncertowa w parku
Uczestnikom spaceru upał był niestraszny

Bo choć dziś powszechnie wiadomo, iż alkohol szkodzi zdrowiu, to trzeba odnotować, iż clubbing nie jest nowym zjawiskiem. Sam Karl Godulla miał srogo rozgniewać się na swoich robotników, gdy ich żony po raz kolejny poskarżyły się na sprzeniewierzenie wypłaty w szynkwasie i zacząć wypłacać wynagrodzenie w… Bonach towarowych. Wycieczka nie miała zatem na celu, rzecz jasna, romantyzowania spożywania alkoholu, a pokazanie miejsca knajp, barów i lokali z potańcówkami w życiu naszego społeczeństwa na różnych etapach jego funkcjonowania. Wiedza, którą przekazał nam przewodnik, wiceprezes stowarzyszenia TURuda Adam Kowalski, jest na tyle niszowa i szczegółowa, że… W tym wydarzeniu po prostu trzeba było wziąć udział i odpłynąć w opowieść. Większości szczegółów nie znajdziecie w książkach ani gazetach…

Przygodę z tropieniem szynkwasów rozpoczęliśmy w cieniu muszli koncertowej

Park o niezwykłej historii

Wspomnę Wam zaledwie o trzech miejscach (z bardzo, bardzo wielu), które minęliśmy po drodze. Pierwsze z nich to park im. Augustyna Kozioła, wybitnego rudzkiego dyrygenta orkiestry górniczej dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Wawel” (oryginalnie „Brandenburg”). Oryginalnie był to Park Hrabiowski, stworzony w latach osiemdziesiątych XIX wieku przez rudzkich dobrodziejów, rodzinę Ballestremów. To prawdziwa oaza zieleni, do której można uciec w upalne dni z pobliskiej, ogołoconej z drzew ulicy Wolności. Warto zwrócić uwagę na drzewostan: niektóre drzewa pamiętają jeszcze założycieli, którzy bardzo dbali o odpowiednie zacienienie terenu.

Dziś w parku realizowane są imprezy i funkcjonuje gastronomia

Dawniej, przed drugą wojną światową, park otoczony był drewnianymi podcieniami. W 1930 wzniesiono oryginalną muszlę koncertową. Oczywiście, na terenie parku funkcjonowała również gastronomia. W latach 2015-2017 miejsce przeszło gruntowną rewitalizację, także pod względem bezpieczeństwa. Dziś w parku realizowane są liczne wydarzenia, między innymi festiwal orkiestr dętych czy też organizowany przez piekarnię Jakubiec „Bieg po krepla”. Stara muszla koncertowa spłonęła w 1992 roku. Budowla, która służy nam dzisiaj, została wzniesiona w 1995 roku.

Kierunek GZM, święto mikropodróży regionalnych

Ballestremów już nie ma, wizytówka została

Gdy przejdziemy na drugą stronę torów przejściem podziemnym z 1900 roku, naszym oczom ukaże się dawny Gościniec Hrabiowski. Neobarokowa perła została wybudowana w 1897 roku na zlecenie Hrabiego Franciszka II Ksawerego von Ballestrem. W gościńcu mieściły się nie tylko pokoje, ale również restauracja i bogato zdobiona sala balowa na 500 osób. W 1901 do sali balowej dobudowano scenę wraz z zapleczem dla artystów, a także salę bankietową umożliwiającą wystawianie sztuk teatralnych.

Dawny Gościniec Hrabiowski, dziś wizytówka Rudy

Dzisiejsza restauracja i gościniec „Adria” to miejsce o ogromnym znaczeniu historycznym. To tutaj uczczono konsekrację świątyni pod wezwaniem św. Józefa (21 czerwca 1905 roku). W murach gościńca odbyła się również debata dotycząca wytyczenia granicy polsko-niemieckiej po „plebiscycie”, który doprowadził do podziału ziem górnośląskich.

Uczestnicy chętnie słuchali opowieści o Gościńcu oraz pobliskim Domu Mlecznym

Dowiedzieliśmy się również, iż w dwudziestoleciu międzywojennym gościniec nabyła rodzina Lepiarczyków, a dokładnie najmłodszy z czterech synów, Maksymilian. Jeden z jego starszych braci, Fryderyk, założył w sali bankietowej pierwsze kino w Rudzie. Kino „Piast” mogło jednocześnie pomieścić aż 246 gości. W 1933 zmodernizowano placówkę, instalując aparaturę dźwiękową. W czasie drugiej wojny światowej zarządcą kina, noszącego w tamtym czasie „Filmbühne”, („Scena filmowa”), był Austriak – Rudolf Kramer. Po drugiej wojnie światowej dawny gościniec stał się Domem Kultury Kopalni Węgla Kamiennego „Wawel”. Został on zlikwidowany w 1986 roku.

Detale na fasadzie Gościńca zachwycają

Budynek pałacu wymagał szybkiego i kapitalnego remontu, który wprawdzie rozpoczął się, jednak gwałtownie został zawieszony. Kopalnia nie mogła bowiem samodzielnie zrealizować prac, będąc… dzierżawcą nieruchomości, stanowiącej tak faktycznie własność prywatną pewnej osoby z Rybnika. Budynek nabył pan Edward Krawczyk, który podjął trudne zadanie wyremontowania perły Ballestremów. Efekty ciężkiej pracy podziwiamy do dziś. Stary gościniec jest ponadto pierwszym budynkiem, który zobaczymy, wychodząc z dworca kolejowego w Rudzie. To piękna wizytówka największej dzielnicy naszego niezwykłego miasta.

Dawna hrabiowska Milchhalle, czyli Dom Mleczny
Zabytkowy lokal czeka na nowego najemcę

Po cichu wymazując przeszłość

Podczas ponad dwugodzinnego spaceru zatrzymywaliśmy się jeszcze wiele razy, między innymi przy ulicy Janasa, Wolności oraz Mickiewicza. Jednym z naszych przystanków na trasie była nieruchomość przy ulicy Chopina 3, dzisiejsza siedziba wspólnoty zielonoświątkowców – Kościoła Bożego. Dawniej mieściła się tutaj restauracja, a także kino „Apollo”, później „Bałtyk”. Prawdziwym ciosem informacyjnym była dla mnie opowieść o fasadzie budynku. Przy niedawnym remoncie uwidoczniono bowiem stary napis „Deutsche-Gaststätte”, który przykryto po prostu nową elewacją! Niedawno ubolewaliśmy nad bytomską kamienicą na Rynku, gdzie zapaćkano bezmyślnie stary napis. Tymczasem napisu na budynku przy Chopina 3 nie zdążyliśmy choćby zacząć bronić. Ile takich świadectw naszej przeszłości musi jeszcze zniknąć, by zaczęto je należycie chronić?

Budynek przy dzisiejszym pl. Chopina 3. Źródło zdjęcia archiwalnego: fotopolska.eu
Firma przez cały czas działa, sprawdzałam!
Ulica Wolności i krzyż z 1893 roku

W „Championie”, a gdzie?

Spacer zakończyliśmy przy rudzkim barze „Champion”, gdzie każdy z nas mógł uraczyć się wybranym przez siebie napojem. jeżeli będziecie w okolicy, koniecznie zajrzyjcie do „Championa”, ulokowanego w stylowych piwnicach ponad stuletniego budynku. Jest tu smacznie, gwarno i przyjaźnie! Tymczasem dzień jeszcze się nie skończył! Chwila oddechu po spacerze i… Nadszedł czas na retro disco w Muzeum Historii Polski Ludowej! To już zupełnie inna opowieść, bardziej muzyczna niż werbalna – wystarczy powiedzieć, iż taniec w rytmach lat 70., 80. i 90. porwał całe tłumy!

Warto tu wpaść i zostać na dłużej!
Krzyż przy skrzyżowaniu ulic Wolności i Janasa, w tle Bar Klaus
Zanim się rozstaniemy na dziś, muszę Wam pokazać detal na kamienicy przy Janasa 16
Lew był dawniej częstym strażnikiem bram miasta
Jedyny słuszny kierunek tamtego weekendu

Tak było w 2025 roku…

…a tak rok wcześniej!
Idź do oryginalnego materiału