Kierowca taksówki został najlepszym doradcą

polregion.pl 1 dzień temu

Hej, słuchaj, muszę Ci opowiedzieć, co się stało wczoraj w taksówce.

Nie rozumiem, co pan sobie wymyśla! Na zielonym trzeba jechać, a nie stać! starsza pani na tylnym siedzeniu stukając palcami w skórzaną torebkę, wykrzykiwała.

Przepraszam, ale przed nami stoi samochód, nie mogę go wjechać, odpowiedział spokojnie kierowca, nie odwracając się.

Muszę zdążyć na spotkanie z córką! Omijajcie tę blokadę! nalegała pasażerka.

Widzicie, korek. Po prostu poczekajmy trochę, rzucił Jan Kowalski, patrząc w lusterko.

Boże, co to za koszmar! westchnęła, opierając się o oparcie i wzdychając ciężko. Zawsze coś nie idzie po mojej myśli. Najpierw kłótnia, a teraz jeszcze spóźnienie…

Taksówka wolno sunęła po zatłoczonej ulicy w Warszawie. Jan, około sześćdziesięcioletni, obserwował pasażerkę w lustrze. Pani, w eleganckim jasnoszarym garniturze, z zadbanym cięciem, nerwowo dłubała w zamku torby. Jej dolna warga lekko drżała.

Wie pani, najważniejsze spotkania czasem przychodzą z małym opóźnieniem. Los daje nam chwilę, żeby się zastanowić, nagle powiedział kierowca.

To pan mi to mówi? zdziwiła się kobieta.

Tak. Mówiła pani o kłótni. Może ten korek to okazja, żeby przemyśleć, co powiedzieć córce, kiedy się spotkacie? głos Jana był głęboki i spokojny.

Przepraszam, nie prosiłam o rady, odparła, po czym westchnęła ciężko. Ale wiesz, ja naprawdę pokłóciłam się z córką. Chce wyjechać za granicę. Myśli, iż tu nie ma przyszłości. A ja zostanę sama.

Nazywam się Jan Kowalski przedstawił się. W moim taksówce pasażerowie często dzielą się historiami. Może i Pani poczuje się lepiej?

Coś w jego tonie sprawiło, iż kobieta złagodniała.

Wiktoria Kowalska odpowiedziała. No wiesz, córka wpadła w głowę, iż w Kanadzie będzie lepiej. Co tam ma? Co zapomniała? A ja? Siedzę i robię czapeczki wnukom, które nigdy nie założą?

Jan zatrzymał się na czerwonym świetle i po chwili odpowiedział:

Mam syna, który wyjechał do Kanady dziesięć lat temu. Najpierw nie mogłem tego zaakceptować.

Jak pan się z tym pogodził? zapytała z autentycznym zainteresowaniem.

Na początku nie. Byłem obrażony, nie odbierałem telefonów. Potem zrozumiałem, iż marnuję cenny czas. Życie jest krótkie, a trzymanie urazy to jak noszenie ciężkiego kamienia w kieszeni tylko sobie szkodzi.

Taksówka ruszyła i wciąż powoli wślizgiwała się w ruch.

Łatwo mówić westchnęła Wiktoria. Czy syn dzwoni?

Oczywiście. Rozmawiamy przez wideo co tydzień. Widzę wnuki, nazywają mnie Dziadek Jasiu. W zeszłym roku pojechałem ich zobaczyć to był mój pierwszy wyjazd za granicę.

Nie bałeś się? Sam, w obcym kraju?

Strasznie, ale kiedy widzę szczęśliwe oczy syna i wnuków, wszystkie lęki znikają. Wiesz, Wiktorio, świat dziś nie jest tak wielki, jak się wydaje. Odległości istnieją głównie w naszej głowie.

Wiktoria spojrzała przez okno, zamyślona.

Nie rozumiem, czemu jej tak źle u nas. Ma dobrą pracę, mieszkanie

Czy pytałaś ją?

Co pytałam?

Dlaczego chce wyjechać? Bez oskarżeń, po prostu zapytałaś?

Wiktoria zamilkła. Poza oknem szumiało wiosenne miasto.

Nie, chyba nie w końcu przyznała. Zaczęłam od razu mówić, iż jest niewdzięczna, iż zostawia matkę

Może warto zaczynać od pytań? Jan delikatnie skręcił w lewo, omijając dziurę. Wiesz, zostałem taksówkarzem po przejściu na emeryturę. Trzydzieści lat pracowałem w przemyśle jako inżynier. I po latach w taksówce zrozumiałem jedną rzecz: ludzie najbardziej potrzebują, by ich po prostu wysłuchać, bez ocen i rad.

Czy naprawdę pomagasz im w ten sposób? zapytała z lekką ironią.

Nie wiem, czy pomagam, ale widzę, iż pod koniec jazdy ludzie są spokojniejsi. Na przykład w zeszłym miesiącu przewiozłem młodego chłopaka, który miał zrobić oświadczyny, ale zapomniał pierścionka. Zabraliśmy się, wróciliśmy po pierściółkę, a on zadzwonił później i powiedział, iż ona się zgodziła.

Wiktoria uśmiechnęła się nieświadomie.

Masz ciekawą pracę, Janie.

To ludzie są ciekawi poprawił go. Każdy z własną historią. Znamy się dopiero piętnaście minut, a już wiem, iż jest Pani kochającą mamą, która boi się zostać sama.

Mówicie to tak lekko wyciągnęła z torebki chustkę.

Bo to naturalne bać się samotności, ale jeszcze bardziej pragnąć

Idź do oryginalnego materiału