"Krzysiek i ja jesteśmy razem od 12 lat. Dwoje dzieci i dobra, przyjazna rodzina. Przynajmniej tak myślałam do niedawna, bo teraz moja opinia zmieniła się diametralnie. A powodem tego jest moja teściowa" - skarży się Izabela.
Matka mojego męża mieszkała w innym mieście, całkiem daleko od nas. Widywaliśmy się rzadko. Ale ona jest kobietą w podeszłym wieku i nie ma nikogo w pobliżu. W zeszłym roku Krzysztof i ja zdecydowaliśmy, iż lepiej będzie, jeżeli sprzedamy jej mieszkanie i kupimy matce mieszkanie w naszym mieście.
Bliżej nas. Nie miałam nic przeciwko, a powinnam. Wcześniej nie tęskniłam za teściową, a teraz w ogóle nie chcę jej widzieć. Kiedy mieszkała daleko, nie wtrącała się w nasze sprawy. Ale teraz wydaje się, iż nie ma nic do roboty poza udzielaniem nam rad. Przychodzi do naszego domu i zaczyna mówić nam, jak mamy żyć.
Źle gotuję, źle sprzątam, źle prasuję ubrania. Nie mogę zrozumieć, jak żyliśmy przez te wszystkie lata bez niej i jej cennych rad. Ale to nie wszystko. Do tego zawsze ma pretensje do mojego męża i mu dokucza. Kiedy była młoda, wszystko robiła inaczej, nie tak jak ja. A w kwestii wychowania dzieci, a choćby mojej garderoby, ma własne poglądy.
Któregoś dnia znowu przyszła w odwiedziny. Była pora obiadowa, więc dałam jej zupy, Krzysiek z nią usiadł, a ja sama poszłam sprzątać drugi pokój. Prawdę mówiąc, nie miałam ochoty dotrzymywać im towarzystwa. Ale choćby z sypialni słyszałam, jak dyskutują o moim gotowaniu.
Jak tylko wróciłam, mój mąż powiedział: Mogłaś porządniejszą tę zupę zrobić! A tu ani mięsa, ani tłuszczu. Ucz się od mamy..." A ona po prostu siedziała obok i kiwała głową. Po cichu wyszłam i zamknęłam drzwi. Pewnie, bo ja nie mam nic lepszego do roboty!” - zezłościła się kobieta.
Może i teściowa chce dla syna dobrze, żeby dobrze zjadł i wszyscy na niego chuchali i dmuchali, ale w naszej rodzinie wcale nie jest od tego lepiej”. Z powodu jej zrzędzenia i uwag Krzysztof i ja kłócimy się prawie codziennie. Zaczęłam choćby myśleć o rozwodzie. Chociaż zanim się wprowadziła, nie było o tym mowy".
Mąż po pracy odwiedzi matkę na godzinę, a potem już od progu pokazuje mi swoje niezadowolenie. A to nie tak, a to nie tak. Jestem pewna, iż teściowa nastawia go przeciwko mnie.
Ale nie rozumiem, dlaczego miałaby to robić. Żeby zniszczyć nasze małżeństwo? Jaki to ma sens, przecież oboje nie jesteśmy już w tym wieku, żeby zakładać nowe rodziny. Kiedy z teściową widywaliśmy się 2-3 razy w roku, mój mąż był ze wszystkiego zadowolony. I z tego jak gotuję i jak sprzątam.
A tu nagle w jednej chwili wszystko mu obrzydło. Rozumiem, iż docenia matkę i cieszy się, iż jest teraz blisko, iż często przyjeżdża w odwiedziny. Ale nie mogę już znieść tej kobiety". Teraz choćby nie wiem, jak zacząć poważną rozmowę i wyjaśnić wszystko mężowi. W końcu w wieku 40 lat powinien myśleć własną głową, a nie słuchać mamy bez końca.
Ja też nie będę milczeć całe życie. Ich uwagi są przykre i niesprawiedliwe. I zdecydowanie zasługuję na szacunek we własnym domu" - powiedziała Izabela.