Kiedy będzie kolacja?
 Jak ugotujesz, to będzie.  Teściowa poprawiła okulary.  Mikołaju, twoja żona oczekuje, iż ja stanę przy kuchni? A ona sobie będzie leżeć?  
Natalia, nie słuchając, wzięła kilka rzeczy i ruszyła do przedpokoju. Teściowa za nią.
 Co się dzieje? Gdzie ty się wybierasz?
 Na wakacje! Do widzenia!  
Z ulgą postawiła ciężkie torby na podłogę.
 Jestem w domu!  
Z pokoju dobiegło mruczenie, a chwilę później pojawił się mruczący. Jej mąż, około czterdziestki, może trochę mniej, może więcej. Ubrany w dres i kapcie.
 Natalia, co to za zwyczaj wrzeszczeć? Nie jesteś na wsi. Zachowuj się przyzwoicie.  
Wiesz co, mogłeś mnie choć przywitać. Wiesz, iż przyszła wypłata, trzeba zrobić zakupy.
Mężczyzna głośno westchnął.
 Boże! Jakie zakupy?!  
Odwrócił się i poszedł do pokoju. Natalia ciężko westchnęła. Jak bardzo ją to wszystko męczy! Pracuje na dwa etaty, żeby w domu było wszystko, a jej mąż, z pomocą swojej matki, od lat pisze jakąś mityczną książkę. Drugą. Pierwszą nikt nie docenił, bo nikt nie rozumie sztuki!
Rozebrała się, zaniosła torby do kuchni. Od jutra ma urlop. Trzeba umyć całe mieszkanie, wyprać, wyprasować i wszystko poukładać. Wszystko pod czujnym okiem teściowej. Jakże jest zmęczona.
Do kuchni zajrzała Wanda Pawłowna.
 Natalciu, a ty co, rozsiadłaś się? Męża nakarmić zamierzasz? On cały dzień pracował, a teraz ma czekać?  
Dużo zarobił?
Natalia sama nie wiedziała, jak jej to wyleciało. Kiedyś z drżeniem i podziwem patrzyła na początkującego pisarza, który opowiadał jej, jak sławny się stanie. Drżała na sam wzrok teściowej, starała się jej dogodzić. Potem milczała z poczucia winy gdy była na macierzyńskim, to teściowa utrzymywała ich rodzinę.
Wanda Pawłowna, która już miała wyjść, nagle się odwróciła.
 Co ty powiedziałaś?
 Zapytałam, czy dużo zarobił. Zwykle, gdy ludzie pracują, przynoszą pieniądze do domu.
 Jak śmiesz?! Mikołaj cały dzień układał fabułę nowego rozdziału! Ty choćby nie pojmiesz, jak to jest pracować głową!  
Fuknęła i wyszła. Natalia nagle pomyślała:
 Co ja tu robię? Syn jest u moich rodziców na wsi od dawna. Hałasuje, bawi się, a to przeszkadza Mikołajowi skupić się na kolejnym bezużytecznym “arcydziele”.  
Porwała się i zaczęła wyciągać produkty z lodówki. Tylko teraz pakowała je do dużej torby. Dostała wypłatę i urlopowe. Przywiezie smakołyki, a po drodze kupi prezent dla syna.
Wyszła do przedpokoju, postawiła torbę i poszła po resztę rzeczy. Mikołaj, nie odrywając się od telewizora, zapytał:
 Kiedy będzie kolacja?
 Jak ugotujesz, to będzie.  
Teściowa opuściła okulary.
 Mikołaju, twoja żona chce, żebym ja stanęła do kuchni? A ona sobie będzie leżeć?  
Natalia, nie słuchając, wzięła rzeczy i wyszła. Teściowa za nią.
 Co się dzieje? Gdzie ty idziesz?
 Na wakacje! Do widzenia!  
Nie czekała na reakcję. Chwyciła ciężką torbę i zbiegła po schodach, próbując zamówić taksówkę. Sześćdziesiąt kilometrów? No i co? Raz się żyje!
Adaś już spał, gdy Natalia weszła do rodzinnego domu. Obudził się, podbiegł i mocno ją objął. Przytuliła go. Jakże za nim tęskniła…
Matka przyglądała się córce uważnie.
 Co się stało? Jak to, zostawiłaś Mikołaja? Kto się nim zajmie?  
Mama zawsze traktowała zięcia “właściwie”. Czyli w ogóle go nie trawiła. Na początku po ślubie przyjeżdżali na weekendy, ale teściowa, widząc, jak zięć spędza czas, gwałtownie postawiła go do pionu. Wystarczyły dwie wizyty, gdy Helena Wiktorowna budziła go o szóstej rano i wysyłała do pracy w obejściu albo w ogrodzie. Chęć odpoczynku na wsi gwałtownie mu przeszła.
Koniec, mamo! Mam dość. Mam urlop na cały miesiąc!
Matka rozpromieniła się.
 No i chwała Bogu, odpoczniesz, z synem pobędziesz.  
Natalia położyła się z synem. Długo nie mogła zasnąć, wpatrując się w blask księżyca, jak urósł jej chłopiec.
Rano obudził ją zapach. Tak dziwnie, żeby pachniało jedzeniem, gdy ona śpi, i to jeszcze wypiekami. Adasia już nie było. Natalia przeciągnęła się. Jak dobrze… W drzwiach stanął syn.
 Babcia napiekła tyle pierogów! Całą miskę!  
Po śniadaniu Natalia spytała matkę:
 No to co mam robić?
 A ty już odpoczęłaś?
 Tu zupełnie inna praca. To sama przyjemność.
 Idź do ogródka. Kapustę trzeba odchwaścić, ogórki też. Nic nie nadążam.  
Na trzeciej grządce Natalia zrozumiała, iż praca w ogrodzie sprawia jej radość. Roześmiała się, patrząc na czyste, wypielęgnowane rzędy.
Pierwszy raz widzę, żeby ktoś tak się uśmiechał przy plewieniu!
Podniosła wzrok.
 Jurek! Skąd ty się wziąłeś?!  
Rzuciła się na szyję mężczyźnie, który wszedł do ogrodu od podwórza.
 Zajrzałem do twojego ojca po klucz, a mówią  Natalia przyjechała. No nie mogłem tak odejść.  
Jerzy był jej sąsiadem. Gdy miała dziesięć lat, zakochała się w nim bez pamięci. Latała za nim wszędzie. Prawda, on był już prawie dorosły miał wtedy piętnaście ale nigdy jej nie odpędzał. Częstował cukierkami, opiekował się. Potem poszedł do wojska. Wrócił, a Natalia była już dorosła. Patrzyła na niego zawstydzona, on też się mieszał. Potem się ożenił, wyjechał do miasta. Minęło dziesięć lat.
 A ty co tu robisz?
 Uwierzyłabyś? Przyjechałem do matki. Miesiąc temu się rozwiódłem.
 Naprawdę? Chociaż… To nie moja sprawa.  
Wieczorem Jerzy z matką zaprosili ich wszystkich na grill. Jedli kiełbaski, gadali o wszystkim. Natalia czuła się tak dobrze, iż trudno opisać. Nie musiała się powstrzymywać, nie słuchała wyrzutów. Po prostu żyła.
Po dwóch tygodniach matkaW niedzielny wieczór, gdy Jerzy ukląkł przed nią z pierścionkiem w dłoni, a Adaś krzyczał z radości, Natalia zrozumiała, iż czas bolesnych lekcji minął bezpowrotnie, a przed nią rozciąga się droga, na którą w końcu może wejść z podniesioną głową.













