— Mamo, poznaj Olę — mój narzeczony był bardzo podekscytowany: dziś w końcu mieliśmy zjeść obiad z jego mamą, której dotąd nie poznałam. Ale zamiast uścisku dłoni lub przynajmniej grzecznego powitania, przyszła teściowa zapytała dociekliwie:— Ile masz lat, kochanie?— Trzydzieści pięć.Zacisnęła usta. Poczułam się, jakbym znów odpowiadała przy tablicy, a przede mną stała surowa, wredna matematyczka, która nie będzie zadowolona z żadnej mojej odpowiedzi.— Maks, twoja poprzednia dziewczyna była młodsza od ciebie, prawda?W zasadzie można było się wtedy słodko uśmiechnąć i uciec z tego domu wariatów na zawsze. Ale ja naprawdę kochałam Maksa i dla dobra naszych uczuć byłam gotowa znosić złośliwą teściową. W końcu nie musieliśmy z nią mieszkać.