Kiedy decydujesz się komuś pomóc – bądź ostrożny. Bo dobra sprawa bardzo gwałtownie traci wartość. Jeden raz pomogłeś – i już myślą, iż to dla ciebie łatwe.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Kiedy decydujesz się komuś pomóc, zachowaj ostrożność. Dobre intencje gwałtownie tracą wartość. Jeden raz podasz wsparcie, a ludzie zaczną uważać, iż masz coś na zapas. Czas, pieniądze, siły i zasoby nagle stają się dla nich oczywistością.

W tej sytuacji czai się pułapka: pomoc może zamienić się w ciężar. Na początku dziękują, skłaniają się nisko. Potem grzecznie proszą o kolejną przysługę. Następnie zaczynają żądać coraz więcej. Gdy już nie możesz lub nie chcesz, traktują cię jakbyś ich zawiódł, jakbyś nie wypłacił wynagrodzenia czy nie oddał pożyczki.

W ich oczach stajesz się dobroczyńcą, czyli stałym dostawcą. Twoja życzliwość w ich umyśle wchodzi w kategorię planowane przychody. Zakładają, iż zawsze będziesz ratować, a gdy odmówisz, od razu czują się oszukani.

Jest jeszcze gorzka prawda: twoja pomoc niekiedy wywołuje zazdrość. jeżeli on może dawać, to musi mieć nadmiar. Dlaczego on ma pełne talerze, a ja tylko okruchy? Wtedy twoje wsparcie nie jest postrzegane jako dar, ale jako upokorzenie.

A gdy powiesz: Przepraszam, już nie mogę, zamiast współczucia słyszysz oskarżenia i zarzuty. Podobna historia zdarzała się już nie raz. Najpierw szczera wdzięczność, potem prośby, potem żądania, a na końcu gniew i umniejszanie wszystkiego, co zrobiłeś.

Pomoc w mgnieniu oka zmienia pomocnika w dłużnika. Wystarczy chwila zwątpienia, a zostajesz uznany za winnego. Dlatego zanim wyciągniesz rękę, zastanów się po drugim lub trzecim podaniu. Czy twoja dobroć nie zamieni się w życiową służbę? Często ludzie oczekują nie podziękowań, ale niekończącego się obowiązku. Końcowy scenariusz jest zawsze ten sam: były ratownik staje się zdrajcą.

Prawdziwe, bezinteresowne dobro nie wymaga spłaty. Albo jest cenione, albo natychmiast traci wartość. Wtedy nie jesteś winny.

Przykład z życia: moja znajoma, Grażyna Kowalska, miała przyjaciółkę z dzieciństwa, Zuzannę Nowak. Zawsze trzymały się razem. Gdy Zuzanna straciła pracę, Grażyna natychmiast pomogła pożyczyła pieniądze, przedstawiła ją znajomym, a choćby przyjęła pod swój dach na kilka miesięcy.

Na początku Zuzanna dziękowała prawie codziennie. Potem przyzwyczaiła się. Z czasem zaczęła traktować pomoc jak coś oczywistego. Jesteś moją jedyną, zawsze mi pomożesz, prawda? powtarzała przy każdej prośbie.

Grażyna przez cały czas pomagała, aż pewnego dnia powiedziała: Przepraszam, już nie mogę. Sama mam ciężko.

Zuzanna natychmiast się zmieniła. Liczyłam na ciebie! Obiecałaś! Czy prawdziwi przyjaciele tak postępują?

Wszystko, co Grażyna budowała latami, zniknęło z pamięci Zuzanny. Pozostał jedynie obraz: nie pomogła, kiedy prosiłam. Ból był najgłębszy nie od utraconych pieniędzy ani czasu, ale od faktu, iż prawdziwej przyjaźni nie było była jedynie przyzwyczajeniem do brania.

Wtedy Grażyna zrozumiała najważniejsze: pomoc ma wartość wtedy, gdy spotyka się z wdzięcznością. Gdy zamiast podziękowań pojawiają się żądania, nie jest już wsparciem, ale wykorzystaniem.

Od tego momentu pomaga tylko tym, którzy sami potrafią wyciągnąć pomocną dłoń. Wie, iż dobro musi być wzajemne, bo w przeciwnym razie zamienia się w kajdany.

Morał: ofiaruj serce, nie łańcuchy. Dobro, które spotyka się z prawdziwą wdzięcznością, rośnie; to, które zamienia się w obowiązek, jedynie przygniata.

Idź do oryginalnego materiału