Przeszłam na drugą stronę
- To były lata 50 -te  zeszłego wieku, byłam nastolatką – opowiada 91 - letnia Marianna. – Do dzisiaj doskonale pamiętam każdy szczegół tego niezwykłego zdarzenia. Stryjek budował dom, mój tato poszedł mu pomagać. Mama przygotowała dla nich drugie śniadanie, dzbanek kompotu i kanapki. Kazała mi zanieść posiłek na budowę. Przyszłam do stryjka na podwórze i zawołałam, iż już czas na posiłek. Czekałam pod murowaną ścianą, aż tato ze stryjkiem zejdą po drabinie na ziemię. Tato pojawił się pierwszy, wziął ode mnie kompot i zaczął pić, był spragniony. Stryjek schodził z góry, niechcący potrącił luźną cegłówkę, a ona spadła i uderzyła mnie w głowę. Zapadła ciemność, nie poczułam bólu. Byłam jakby w ciemnej, cichej mgle, nagle dostrzegłam wyłaniający się tunel, biegł w górę, na końcu tego przejścia widniało światło. Coś pchało mnie w kierunku tego blasku. A ja czułam się lekka jak piórko, byłam taka spokojna, radosna, czułam ogarniającą mnie miłość i bezpieczeństwo. Nigdy w moim życiu nie doznałam takiego pełnego poczucia szczęścia. Płynęłam wzdłuż tego tunelu do tej jasności, miałam pewność, iż gdy tam dotrę to znajdę się w raju. Im bliżej byłam końca tego przejścia, tym wyraźniej dostrzegałam kontury jakiejś postaci, od, której bił ten jasny, kojący blask. Wtedy zaczęłam słyszeć głosy dobiegające z ciemnej strony tunelu „córeczko obudź się, dziecko wróć do nas”. To wołali do mnie moi przerażeni rodzice.  Reanimowali mnie, cucili zimną wodą. No i wróciłam do nich. Otworzyłam oczy, a  wtedy doznałam uczucia jakby na moje ciało spadł tonowy ciężar. Głowa mi pękała z bólu, czułam się strasznie, od razu pożałowałam, iż się obudziłam, a nie zostałam w tamtym cudownym świecie.
To doświadczenie przejścia na drugą stronę było jedyne w długim życiu Marianny. Wywarło duży wpływ na jej osobowość.
- Od tamtej pory nie boję się śmierci – twierdzi starsza pani. – Wiem, iż gdy będę umierała, to czeka na mnie ten niezwykły tunel, a na jego końcu kraina wiecznego szczęścia, niebo i wieczne odpoczywanie, spokój i bezgraniczna radość. Chciałabym jeszcze raz poczuć tę cudowną lekkość bytu, wiem iż już niedługo znowu tam powrócę. Czasami, gdy źle się czuję, chciałabym, aby śmierć już przyszła, aby mnie zabrała do tej nieziemskiej krainy. Chociaż żal mi się rozstawać z tym światem, mam bardzo kochającą i dbającą o mnie rodzinę, dzieci, wnuki, a choćby prawnuki. Jestem zawsze zaopiekowana i czuję się dla nich ważna, szanowana. Opowiadam im moje przeżycie, proszę aby nie martwili się śmiercią, może być niezwykłym stanem szczęśliwości, a nie koszmarem. Ja jestem głęboko wierzącą katoliczką, więc uważam, iż tego błogosławieństwa „dobrej śmierci” dostąpią ludzie, którzy byli dobrzy dla innych za życia ziemskiego. Ci, krzywdzący innych, mogą trafić na tunel kończący się piekielnym koszmarem.
Naukowcy i tajemnica umierania
Od wieków śmierć fascynuje ludzi, każda kultura i religia tłumaczy ją na swój sposób. Badacze od lat próbują ustalić, co rzeczywiście się dzieje, gdy zaczynamy umierać. Za szczególnie pomocne przypadki służą osoby, które przeżyły śmierć kliniczną. nie jest rzadkie zjawisko, szacunki mówią, iż około cztery do ośmiu procent ogółu społeczeństwa doświadczyło czasowego stanu „przejścia na drugą stronę”. Według amerykańskiego Instytutu Badawczego Gallupa, około ośmiu milionów Amerykanów przyznaje, iż doświadczyło własnej śmierci w czasie gdy na przykład mieli zatrzymanie akcji serca lub niewydolność oddechową. 
A czym adekwatnie jest śmierć kliniczna? Według definicji różni się  od śmierci biologicznej tym, iż choć serce przestaje bić, zamiera oddech i krążenie krwi, mózg przez cały czas pozostaje aktywny. To potwierdzają badania elektroencefalograficzne (EEG). Śmierć kliniczna jest także potencjalnie odwracalna, pod warunkiem przeprowadzenia odpowiednio szybkiej resuscytacji krążeniowo-oddechowej. ale gdy komórki układu nerwowego obumrą, śmierć kliniczna ustępuje, przechodzi w śmierć biologiczną. Wtedy jesteśmy definitywnie martwi, przynajmniej według najnowszych badań. 
Śmierć kliniczna, jest określana po angielsku near-death experience (NDE - Doświadczenie Bliskie Śmierci). W wywiadach lekarskich ci ludzie potwierdzają doznania Marianny. W artykule Daily Mail, z 24 października 2025 roku, poinformowano o wynikach najnowszych badań nad 48 takimi przypadkami. Pacjenci dokładnie opisywali swoje doświadczenia, np. „Po lewej stronie przede mną znajdowały się kamienne schody, a na ich szczycie stał Jezus, ubrany w białą szatę”.
Kolejny badany opowiadał: „Bóg ukazał się w oddali jako wielkie światło”. Ktoś inny opisywał anioła ze „wspaniałymi białymi skrzydłami, piórami o bardzo wyrazistej strukturze, ułożonymi jedno na drugim” i „twarzą przypominającą twarz greckiego boga”.
Inni uczestnicy badań mieli wizje, które przeczyły religijnym wyobrażeniom życia pozagrobowego. Ktoś twierdził, iż widział „czarną dziurę”, ktoś inny opisywał kosmiczną „matrycę” złożoną z „wielu punktów siatki, połączonych w wielu wymiarach”.
Naukowcy stworzyli listę przeżyć z pogranicza śmierci, wyłonił się z niej następujący schemat tematyczny: Bóg lub Jezus, piękne ogrody, ukochani bliscy, dziwne istoty, tunele, czarne dziury, wizje przyszłości, mocne światła, schody i schody ruchome.
Główny autor badania, dr France Lerner z Pekińskiego Instytutu Nauk Matematycznych, powiedział w wywiadzie dla Daily Mail, iż to przekonania kulturowe odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu doświadczeń bliskich śmierci.
To może wyjaśniać, dlaczego niektórzy badani twierdzili, iż słyszeli „mężczyzn czytających Torę”, a inni, chrześcijanie opisywali Jezusa lub istoty anielskie, czy też postacie biblijne.
Ateiści mieli fantastyczne, geometryczne, a choćby kosmiczne przeżycia, w tym przerażającą podróż do czarnej dziury.
Czy to ostatnia przysługa naszego mózgu? 
Naukowcy po analizie wyników badań, doszli do wniosków, iż doświadczenia „życia po śmierci” zwykle klasyfikowały się w jednym z czterech odrębnych „typów przestrzennych”.
- Były to formy oparte o literę A, czyli zwężający się tunel, co może być powiązane ze zmniejszonym przepływem krwi do mózgu.
- Widoki podobne do litery B i C, czyli formacje eliptyczne albo przypominające łuk. To najprawdopodobniej jest wywołane tymczasową utratą połowy pola widzenia.
- I najbardziej złożona wizja, zwana C5, to widzenie w obrębie 360-stopniowego „elipsoidalnego obszaru”. Ludzie doznają tego stanu w ostatniej, najgłębszej fazie śmierci klinicznej.
Na tej podstawie naukowcy, doszli do wniosku, iż te doznania mają przyczynę czysto fizyczną, nie mistyczną.
Dlatego autorzy tych badań postawili koncepcję, iż ich odkrycia nie potwierdzają istnienia odrębnej duszy lub świadomości, wstępującej niezależnej od ciała. Uczeni przekonują, iż to może pokazywać, jak nasz mózg podejmuje ostatnie próby, by przekazać zanikającej świadomości sensowne interpretacje płynące z naszych sensorów.
Jak informuje Daily Mail, w tej chwili to najnowsze badanie, oczekuje na recenzje innych naukowców z tej dziedziny.
W badaniach 167 osób na Uniwersytecie Wirginii (UVA), stwierdzono iż około 15 procent ciężko chorych pacjentów przeżyło NDE. Mieli podobne wizje, do tych opisanych wcześniej. W swojej publikacji w czasopiśmie „Psychology of Consciousness: Theory, Reasearch, and Practice”, naukowcy wykazali, iż ludzie po śmierci klinicznej, choćby w 70 procentach, zgłosili radykalne zmiany w swoich poglądach duchowych i religijnych, a ich strach przed śmiercią zmalał. Ale to odbiło się także na ich relacjach. 20 procent musiało się rozwieść lub porzucić dawne relacje rodzinne i towarzyskie, bo nie byli rozumiani. Wiele z takich osób stało się samotnikami, muszą korzystać ze wsparcia psychologicznego.
Może to jednak dusza?
Inny naukowiec, dr Stuart Hameroff, anestezjolog z Uniwersytetu w Arizonie, przedstawił wyniki swoich badań skupionych na aktywności mózgu u pacjentów, którzy doświadczyli śmierci klinicznej. Ostatnie chwile badanych, monitorowały specjalne czujniki umieszczone w mózgach siedmiu umierających, śmiertelnie chorych pacjentów. Były to dosłownie minuty przed odłączeniem ich od aparatury podtrzymującej życie. To co zarejestrowały sensory, wzbudziło sensację wśród badaczy. Widzieli na ekranach monitorujących  urządzeń, ostatnią aktywność mózgu, w momencie gdy ciśnienie krwi i tętno konających spadły do zera.
- Nasi naukowcy to zobaczyli. Zobaczyli, jak wszystko zamiera i nagle dochodzi do eksplozji aktywności w mózgu - mówił dr Hameroff. - To mogło być doświadczenie bliskie śmierci, bądź uwolnienie się duszy - zaznaczył. Naukowcy zgodnie stwierdzili, iż "wybuchy" nastąpiły w momencie, gdy mózg został odcięty od tlenu. Było to związane z intensywnymi falami gamma, odpowiedzialnymi za świadomość i pamięć. Wybuch trwał 90 sekund, po czym zniknął.
Hameroff nie wyklucza istnienia siły wyższej lub jeszcze innej nieznanej formy naszego bytu, po przejściu na drugą stronę. Jego zdaniem: „ Serce przestaje bić. Mikrotubule, które znajdują się w mózgu, zmieniają swój stan kwantowy. Rozkładowi ulega ciało, ale nie dusza, która zachowuje swoje dane" – tłumaczy badacz i przekonuje, iż informacje zawarte wewnątrz mikrotubul rozprzestrzeniają się. ale gdy pacjent jest reanimowany i udaje się go przywrócić do życia po śmierci klinicznej, informacje kwantowe z powrotem wracają do mózgu.
- W wypadku śmierci człowieka zostają poza ciałem i być może, już na zawsze zostają w duszy, która się odseparowuje od ciała - dodaje dr Stuart Hameroff.
Źródła:
https://nypost.com/2025/10/24/lifestyle/near-death-experience-study-reveals-the-most-common-visions-among-survivors/
https://x.com/TheProjectUnity?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1891784391610782181%7Ctwgr%5E8267db77e984ec1512e9559f7fa2ac1b80184776%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fpolskieradio24.pl%2Fartykul%2F3486812uchwycili-tajemnicza-aktywnosc-umierajacego-mozgu-eksplozja-trwala-90-sekund
https://ccforum.biomedcentral.com/articles/10.1186/s13054-023-04348-2
https://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-15223139/near-death-experience-visions-revealed.html
https://dzienniknaukowy.pl/naukowcy-opisali-biologiczne-podstawy-doswiadczen-bliskich-smierci
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Amier%C4%87_kliniczna









