– Kiedy będzie gotowa kolacja?

twojacena.pl 9 godzin temu

Kiedy kolacja będzie gotowa?
Jak sama ugotujesz, to i będzie. Teściowa zdjęła okulary. Mikołaju, twoja żona chce, żebym ja stała przy garach? A ona sobie będzie leżeć? Natalia, nie słuchając, wzięła kilka rzeczy i wyszła do przedpokoju. Teściowa za nią. Co się dzieje? Gdzie to się wybierasz? Na urlop! Do widzenia!
Natalia z ulgą postawiła ciężkie torby na podłogę.

Wróciłam!

Z pokoju dobiegło jakieś mruczenie, po czym pojawił się i mruczący. Był to mężczyzna koło czterdziestki. Ubrany w dres i kapcie.

Natalia, co to za zwyczaj wrzeszczeć? Nie jesteś u siebie na wsi. Zachowuj się jak należy.

Mógłbyś mnie chociaż przywitać, wiesz, iż wypłata przyszła, trzeba zrobić zakupy.

Mężczyzna głośno westchnął:

Jezu! Jakie zakupy?!

Odwrócił się i poszedł do pokoju. Natalia ciężko westchnęła. Jak ona miała to wszystko dość!

Pracowała na dwóch etatach, żeby w domu niczego nie brakowało, a jej mąż, przy poparciu matki, od lat pisał jakąś mityczną drugą książkę. Pierwszą nikt nie docenił, bo nikt nie rozumie sztuki!

Rozebrała się, zaniosła torby do kuchni. Od jutra miała urlop. Musi wysprzątać całe mieszkanie, pozmywać, poukładać. Wszystko pod czujnym okiem teściowej. Jakże była zmęczona.

Do kuchni zajrzała Stanisława Pawłowna.

Natalio, a ty co, rozsiadłaś się? Męża nakarmić zamierzasz? Cały dzień pracował, ma teraz czekać?

Dużo zarobił?

Natalia sama nie wiedziała, jak jej to wyleciało. Kiedyś patrzyła z zachwytem na początkującego pisarza, który opowiadał, jak słynnym zostanie.

Drżała przed spojrzeniem teściowej, starała się jej dogodzić. Potem milczała z poczucia winy kiedy była na macierzyńskim, to teściowa utrzymywała ich rodzinę.

Stanisława Pawłowna, która już wychodziła, nagle się odwróciła:

Co powiedziałaś?

Zapytałam, ile zarobił. Zwykle ludzie, jak pracują, to pieniądze do domu przynoszą.

Jak śmiesz?! Mikołaj cały dzień rozmyślał nad nowym rozdziałem! Gdzie tobie do niego! Przecież ty nie wiesz, co to praca głową!

Kobieta prychnęła i wyszła, a Natalia nagle pomyślała:

Co ja tu robię? Syn u rodziców na wsi już dawno. Hałasuje, gra, a to przeszkadza Mikołajowi skupić się na pisaniu kolejnego nic niewartego arcydzieła.

Natalia zerwała się i zaczęła wyciągać produkty z lodówki. Tylko teraz pakowała je do wielkiej torby. Wypłatę i zaliczkę urlopową dostała. Kupi dziecku prezenty, a po drodze coś smacznego.

Wyszła do przedpokoju, postawiła torbę i poszła po resztę rzeczy. Mikołaj, nie odrywając wzroku od telewizora, zapytał:

Kiedy kolacja będzie gotowa?

Jak sama ugotujesz, to i będzie.

Teściowa zdjęła okulary.

Mikołaju, twoja żona chce, żebym ja stała przy garach? A ona sobie będzie leżeć?

Natalia, nie słuchając, wzięła kilka rzeczy i wyszła. Teściowa za nią.

Co się dzieje? Gdzie to się wybierasz?

Na urlop! Do widzenia!

Nie czekała, co będzie dalej. Porwała ciężką torbę i pobiegła na dół, wołając taksówkę. Sześćdziesiąt kilometrów? I co z tego? Raz się żyje!

Michałek już spał, gdy Natalia weszła do rodzicielskiego domu. Obudził się, podbiegł i mocno przytulił. Kobieta przygarnęła go. Jakże za nim tęskniła

Matka patrzyła na nią uważnie.

Coś się stało? Jak to, zostawiłaś Mikołaja? Kto się nim zajmie?

Mama zawsze traktowała zięcia adekwatnie czyli wcale. Po ślubie jeszcze przyjeżdżali na weekendy, ale teściowa, widząc, jak leniuchuje, gwałtownie postawiła go do pionu.

Wystarczyło kilka poranków, gdy Helena budziła zięcia o szóstej i wysyłała do pracy w obejściu. Ochota na leniuchowanie u Mikołaja gwałtownie minęła.

Koniec, mamo! Mam dość. Mam urlop na cały miesiąc!

Matka rozpromieniła się.

Bogu dzięki, odpoczniesz, z synem pobędziesz.

Natalia położyła się z Michałkiem. Długo nie mogła zasnąć, wpatrując się w księżycowe światło, jak urósł jej chłopiec.

Rano obudził ją zapach. Tak dziwnie żeby pachniało jedzeniem, gdy śpi, i to jeszcze świeżym pieczywem. Michałka już nie było. Natalia przeciągnęła się. Jakże dobrze

Babcia upiekła tyle drożdżówek! Całą michę!

Po śniadaniu Natalia powiedziała matce:

No, pokazuj, co trzeba robić.

A ty już odpoczęłaś?

A tu inna praca na radość.

Idź do ogrodu. Kapusta zachwaszczona, ogórki też trzeba pleć, sama nie dam rady.

Gdy była przy trzeciej grządce, Natalia zrozumiała, iż praca w ogrodzie sprawia jej przyjemność. Rozejrza się czyste, wypielone rzędy. Uśmiechnęła się.

Pierwszy raz widzę, żeby ktoś plewił z tak szczęśliwą miną!

Podniosła wzrok.

Jurek! Skąd ty?!

Rzuciła się na szyję mężczyźnie, który wszedł do ogrodu.

Zachodziłem do twojego taty po klucz, mówią Natalia przyjechała. No, nie mogłem tak odejść.

Jerzy był jej sąsiadem. Gdy miała dziesięć lat, naturalnie się w nim zakochała. Chodziła za nim jak cień. On miał wtedy piętnaście, ale jej nie odtrącał. Częstował cukierkami, opiekował się. Potem poszedł do wojska. Wrócił Natalia już dorosła. Patrzyli na siebie niepewnie. Później się ożenił, wyjechał. I tak nie widzieli się z dziesięć lat.

A ty co tu robisz?

Uch, nie uwierzysz. Przyjechałem do mamy. Rozwiodłem się miesiąc temu.

Naprawdę? To znaczy To nie moja sprawa.

Wieczorem Jerzy z matką zaprosili ich na grilla. Jedli, rozmawiali. Natalii było tak dobrze, iż aż trudno opowiedzieć. Nie musiała się kontrolować, nie słuchała przytyków. Nic nie musiała po prostu żyła.

Po dwóch tygodniach matka przysiadła przy niej.

Natalciu, córeczko, co zamierzasz? Wracasz?

Nie wiem, mamo. Jak żyć? Mam pracę, ale gdzie mieszkaPo roku Natalia i Jerzy kupili mały dom pod miastem, gdzie Michałek mógł biegać po trawie, a ona w końcu odnalazła spokój i prawdziwe szczęście.

Idź do oryginalnego materiału