Każde życie ludzkie zasługuje na szansę – historia małej Ali

pro-life.pl 1 miesiąc temu

W Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi dokonano rzeczy niezwykłej – życie nowo narodzonej dziewczynki zostało uratowane dzięki szybkiej i precyzyjnej interwencji zespołu lekarzy. Ala przyszła na świat z guzem serca większym niż jej serduszko.

Historia walki o jej życie rozpoczęła się jeszcze przed narodzinami. W kwietniu 2025 roku podczas badania prenatalnego wykryto guz w worku osierdziowym otaczającym serce dziecka. Zdiagnozowano potworniaka serca, rzadki nowotwór, który w tym przypadku pojawił się wyjątkowo wcześnie, bo w połowie ciąży. Jak wyjaśnia prof. Maria Respondek-Liberska, kierownik Zakładu Kardiologii Prenatalnej ICZMP w Łodzi:

„Zwykle pojawia się po 30. tygodniu ciąży. W tym stadium można byłoby zakończyć ciążę i zaplanować zabieg kardiochirurgiczny. Jednak w sytuacji pani Natalii było to niemożliwe, bo dziecko by nie przeżyło.”

Lekarze starali się utrzymać ciążę jak najdłużej, aby zwiększyć szanse dziecka na przeżycie. Niestety guz powiększył się trzykrotnie, blokując rozwój płuc i zagrażając życiu dziewczynki. Konieczna stała się natychmiastowa operacja tuż po porodzie.

Logistyka była jednym z największych wyzwań – blok porodowy i sala operacyjna kardiochirurgiczna dzieliły setki metrów, a transport skrajnie osłabionego wcześniaka mógł zakończyć się tragicznie. Dlatego zespół lekarzy podjął wyjątkowe rozwiązanie – przystosowano salę hybrydową, gdzie jednocześnie wykonano cesarskie cięcie i przygotowano operację serca.

„Mama została znieczulona ogólnie, a więc mniej typowo niż do klasycznych cięć cesarskich, ale zastosowaliśmy takie rozwiązanie, żebyśmy mogli podjąć szybkie działania resuscytacyjne u dziecka jeszcze na działającej pępowinie. Zaczęłam intubować dziecko zaraz po tym, gdy jego główka została wydobyta z macicy. Spodziewaliśmy się zgodnie z badaniami prenatalnymi, iż dziecko będzie w bardzo złym stanie” – mówi dr Katarzyna Fortecka-Piestrzeniewicz.

W momencie narodzin Ala wymagała reanimacji. Już w 11. minucie życia trafiła na stół operacyjny, a w 17. minucie guz wielkości mandarynki został bezpiecznie usunięty. Cała operacja trwała 45 minut.

„Szypuła guza znajdowała się bardzo blisko aorty i prawej tętnicy wieńcowej. Każdy błąd mógł oznaczać śmierć dziecka” – podkreśla prof. Katarzyna Gilis-Januszewska, kierownik Kliniki Kardiochirurgii ICZMP.

Dziś Ala ma dwa i pół miesiąca, jest karmiona mlekiem mamy i rozwija się prawidłowo. Ten przypadek pokazuje, jak ogromne znaczenie ma kooperacja interdyscyplinarna, odwaga w podejmowaniu decyzji i… to, co najważniejsze – danie dziecku szansy. Bo każde życie, niezależnie od trudności, zasługuje na ochronę i możliwość rozwoju.

jb
Źródło: www.rynekzdrowia.pl

Idź do oryginalnego materiału