🆕 Karol który został globtroterem

tabloidonline.wordpress.com 2 tygodni temu

Ta Wyborcza to już naprawdę nie ma się czego czepiać. No trochę godności Koledzy, bardzo bym o to prosił. Ja rozumiem, iż może was oburzać, iż pan Karol z chłopakami z miasta za fujarki się trzymali, razem pili, razem brali na klatę, może choćby na zmianę dymali te same laski (Marta przyznaj się), ale żeby czepiać się podróży, no i oczywiście przy okazji sławienia imienia Polski w czasie tych podróży, to już nie tylko małostkowość i szczególarstwo, to już jawne prześladowanie i skurwysyństwo, dorabianie gęby temu jakże przecież sympatycznemu z gęby właśnie intelektualiście i patriocie.

Wyobraźcie sobie, iż pismaki z Czerskiej skrupulatnie wyliczyli (w sumie odwalając robotę za innych), gdzie to pan Karol vel Alfons podróżował podczas dyrektorowania Muzeum, oraz prezesowania Instytutowi Pogardy Narodowej (IPN), będącego też rodzajem muzeum, gdzie zamknięte są święta księgi bezpieki, księgi będące de facto teczkami, ale świętszymi z pewności i od Biblii i od Koranu, nie mówiąc o Torze.

Natomiast jeżeli o te podróże chodzi, no to naprawdę nie ma się czego czepiać i apeluję do ciebie Adamie Drogi, po starej znajomości i licząc na Twoją mądrość, weź potrząśnij nieco tym towarzystwem, bo się rozpuścili niczym dziadowski bicz, z widelca robią już widły, zupełnie bezpodstawnie i niepotrzebnie. Wpadnij tam od czasu do czasu, na tę Czerską, opierdol kogo trzeba. Dziękuję z uwagę.

No ale w czym rzecz… Ano w tym, iż niektórym nie podoba się iż pan Alfons Nowogrodzki, w ciągu zaledwie kilku marnych lat, od roku 2017, kiedy Kaczor kazał zrobić owego niewyględnego osiłka i osiedlowego cwaniaczka spod trzepaka dyrektorem Muzeum II wojny, otóż od tego czasu ów cwaniaczek, przejebał na podróże po świecie 800 tysięcy złotych. Co to jest osiemset tysięcy? To tyle co nic! Śmiało przecież mógł przebalować więcej, ale oszczędzał, brał tylko jedną wybrankę zamiast trzech, nie wspominając o asystentach (lubi czasem płodozmian). Kochani on opędzlował te wszystkie kraje naprawdę tanim moim zdaniem kosztem.

A był – kolejność ani chronologiczna ani alfabetyczna – w Zimbabwe (korowy suweren może teoretycznie nie widzieć gdzie to i co to), w Meksyku, w Argentynie, kilkakrotnie w USA – w Nowym Jorku, Nowym Orleanie, Chicago i Pearl Harbour na Hawajach („Aloha” przywitał do miejscowy. „Locha została w domu”, rzekł na to Nawrocki) – prawdopodobnie spotykając się tam z nowym oficerem prowadzącym, bo poprzedni przeszedł na emeryturę. Potem bywał w Helsinkach, Rydze i oczywiście bo jakże by inaczej w Moskwie, gdzie najprawdopodobniej spotykał się z innym oficerem prowadzącym, od lat tym samym, choć Walery też myśli już o emeryturze. Po drodze zahaczył kolega Karol o Kazachstan (przejażdżka na wielbłądzie plus wyciskanie pompek z tamtejszym ubekiem odpowiedzialnym za jego bezpieczeństwo i dobre samopoczucie), potem jeszcze skok do Chin, Japonii, oraz Nowej Zelandii. O Niemczech, nie wspominam, bo to rzut kamieniem, koszty prawie niezauważalne, podobnie jak Bruksela czy Budapeszt.

Być może jakiś zakątek globu przeoczyłem, ale nie ma w tym żadnej złośliwości z mojej strony, myślę, iż pan Karol się nie obrazi, iż nie ująłem czegoś w spisie jego turystycznych dokonań. Korzystając z okazji, chciałbym ty grzecznie poprosić, o kontakt do tej Matyldy, czy Marty, co to w styczniu tamtego roku dostarczył mi ją pan wieczorową porą do pokoju 1301 Grand Hotelu, bo to była bardzo miła dziewczyna i chętnie bym się z nią znów spotkał, a może choćby nawiązał dłuższą znajomość, z racji częstego ostatnio bywania na Wybrzeżu. Mam nadzieję, iż stawki znacząco się nie zmieniły. Mogę jakby co pogadać też na ten temat z kolegą BU, tylko niech pan go uprzedzi, iż będę dzwonił.

No dobrze, ale zapytacie, pewnie słusznie, po kiego on tam wszędzie podróżował i to jeszcze z bagażem w postaci asystentki, czy jak tam ją zwał (po chuj ktoś do lasu z własnym drewnem jeździ?), ostatnio z wypieszczoną specjalistką do spraw administracji w IPN, którą osobiste awansował, w zamian za pieszczoty. Odpowiem tak, iż dziwić się tym podróżom może tylko ktoś, kto nigdy w świecie nie bywał i nie zrozumiał tym samym, jaki świat jest piękny i wart oglądania. Karol to docenił, co jest być może dobrą prognozą na czas gdyby został prezydentem, bowiem najpewniej większość czasu spędzi w rozjazdach, nie będzie się tym samym rzucał nachalnie narodowi w oczy. Wierzcie mi, wypady Dudasa na narty, to pryszcz w porównaniu z tym co Karol vel Alfons planuje. Przy okazji komunikat dla wszystkich będących przy nadziei Leśnych Ruchadeł i tym podobnych, Karol Alfons Nowogrodzki nie pracuje w takim detalu i to jeszcze marnej jakości. Nie macie szans! Wytrwajcie przy Andrzeju, on za chwilę będzie miał dużo czasu wolnego, z pewnością obsłuży.

Ale żeby nie było, iż Karol w trakcie tych wojaży się tylko opierdalał, plus oczywiście pierdolił (nie chodzi mi o przemowy), wyciskał na klatę, w martwym ciągu ciągnął, pompował i spożywał homary, bycząc się na plaży i składając raporty. Nic podobnego. On proszę państwa działał tam aktywnie w imieniu Polski i na rzecz Polski i doprawdy nie rozumiem, raz jeszcze to powtórzę, po kiego Wyborcza do niego w ogóle się przypierdala. Krzewił on polskość i polskiego ducha (de facto wampira), wszędzie gdzie się dało.

Nie wiem czy wiecie, ale w tej Nowej Zelandii na przykład, to zaproponował miejscowym, iż zbuduje im muzeum II wojny, lub jakiejkolwiek innej, wedle uznania i potrzeb, takiego jakiego oni jeszcze życiu nie widzieli. Skonsultuje projekt i zapewni eksponaty i za usługę oczywiście wystawi fakturę z VATem, jeżeli w ogóle VAT tam mają, choć po kieliszku a może dwóch zasugerował, iż najchętniej to widziałby rozliczenie w postaci odpowiednio grubej białej koperty, przy czym szczegóły gdzie i w jaki sposób winno to być przekazane, ustali się w dalszej kolejności. W jego imieniu, w tej konkretnej sprawie, dzwonił będzie Wielki Bu. I powiedzcie mi w takim razie, przekonajcie mnie, czy tej klasy światowiec nie jest najlepszym kandydatem na prezydenta kraju, w którym choćby krowy na pastwisku wypierdują Rotę

Idź do oryginalnego materiału