Na przełomie lata i jesieni zeszłego roku poczuliśmy ogromne zmęczenie. Praca, po pracy dużo innych obowiązków. Ostatni urlop, podczas którego podążaliśmy fascynującym Szlakiem Zamków Gotyckich na Pomorzu, był już dawno za nami. Nadszedł odpowiedni czas by zdrowo sobie odpocząć. Ze względu na niepewną pogodę, wybór padł na krainę obfitującą w fascynujące miejsca – Dolny Śląsk. Tu zawsze mamy pewność, iż niezależnie od panującej na zewnątrz aury, znajdziemy coś co nas przyjemnie zajmie. W drugiej części urlopu postawiliśmy na wrzucenie luzu i prawdziwy odpoczynek w miłym dla oka i ducha otoczeniu. Tak błogo nie czuliśmy się już dawno i stąd pomysł na to, żeby pokazać Wam jak wspaniałe mogą być Karkonosze i to tylko na weekend, choćby gdy pogoda nie do końca dopisuje!
Karkonosze na weekend – dobra baza wypadowa to podstawa!
Nasz kilkudniowy pobyt w okolicach Karkonoszy odbywał się w rytmie slow. Tym razem postawiliśmy przede wszystkim na reset i odpoczynek. I tu dom gościnny Montezera w Michałowicach sprawdził się idealnie. Niespieszne poranki z pyszną kawą na dobry początek dnia. interesująca lektura na wygodnej kanapie, a na drugim planie relaksujące oko widoki na Izery, zmieniające paletę kolorów na tę bardziej odpowiadającą złotej jesieni.
Odprężająca sesja w suchej saunie, poprzedzająca długie wieczory spędzone na rozmowach z kubkiem herbaty malinowej w dłoniach. Zażarte rozgrywki w scrabble przy akompaniamencie ulubionej muzyki w tle lub przy odgłosach porykujących nieopodal jeleni, starających się zdobyć względy hasających w tej okolicy łań. Brzmi sielsko? I tak jest. Montezera okazała się być idealnym miejscem na odpoczynek z dala od pędu i hałasu miasta.
Odwiedzając Karkonosze na weekend, Montezera będzie świetnym miejscem na relaks, ale też idealną bazą wypadową na szlaki Karkonoskiego Parku Narodowego czy inne okoliczne atrakcje.
Karkonosze na weekend – co zobaczyć?
Mimo przestawienia się na wolne rytmy życia, pełne błogiego nic-nie-ro-bie-nia, nie mogliśmy odmówić sobie delikatnych wypadów w okolice. Poniżej kilka sprawdzonych pomysłów na krótkie lub nieco dłuższe wypady.
Złoty Widok
Ta karkonoska platforma widokowa, to miejsce wprost idealne dla podróżnych leniuszków czy rodzinnych eskapad, bo podejście do niej z parkingu raczej nikogo nie zmęczy. Natomiast sam widok z pewnością zapadnie Wam w pamięć. Zachwyt turystów nad rozpościerającymi się stąd grzbietami górskimi wciąż rósł. To finalnie doprowadziło do wybudowania tu platformy widokowej. Swym wyglądem przypomina nadmorskie molo. Z platformy złapiecie dobry widok na zachodnią część Karkonoszy z takimi szczytami jak Szrenica czy Łabski Szczyt. Dostrzeżecie tu też Góry Izerskie z piętrzącym się Wysokim Kamieniem.
Złoty Widok znajduje się na terenie Michałowic, ale poza terenem zabudowanym. Można tu wybrać kilka tras spacerowych. Jedna krótsza od drugiej, bo najpopularniejszy szlak mierzy jedynie około 1km. Samochód możecie zostawić w centrum Michałowic. Przygotowano tam specjalny parking. Platforma widokowa jest dostępna cały czas, a wstęp jest bezpłatny. Trasa z centrum jest bardzo dobrze oznakowana. Czas na jej pokonanie to jakieś 15-20 minut. Mimo tak krótkiego spaceru, po drodze mijamy też inne atrakcje. Mowa o kociołkach wietrzeniowych, czyli ciekawych formacjach skalnych. Dzięki tym i innym skałom i skałkom piesze wycieczki w Karkonoszach są zawsze bardzo ciekawe.
Złoty Widok ma ten duży plus, iż znajduje się w bliskiej okolicy Montezery. Dotarliśmy tu spokojnym spacerkiem, który zajął około 20-25 minut. Karkonosze na weekend? Pewnie mają do zaoferowania „tylko” ładne widoczki i piesze wędrówki. Otóż nic bardziej mylnego! Czytajcie dalej i przekonajcie się sami na jakie atrakcje możecie liczyć w tych okolicach.
Kopalnia Św. Jana w Krobicy
Niech dowodem na to, iż lubimy eksplorować podziemia będą inne wpisy na naszym blogu. Znajdziecie u nas relacje z Kopalni Soli w Wieliczce, Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach, Kopalni Uranu w Kletnie czy tajemnych tuneli projektu Riese. Nie będzie zatem dla Was zdziwieniem, iż z okolicznych atrakcji wybraliśmy właśnie kopalnię. I to nie byle jaką, bo jest to kopalnia rud cynku i kobaltu.
Podziemna trasa w Sztolni św. Leopolda
Choć podziemna trasa turystyczna mierzy jedynie około 350 metrów, wierzcie mi, iż jest tutaj o czym opowiadać. Zwiedzanie rozpoczyna się w sali wystawowej, w której można pooglądać eksponaty składające się z ekwipunku dawnych górników, imponujących minerałów czy tablicy z fragmentem XVI wiecznej księgi poświęconej górnictwu tamtych czasów.
Mieliśmy naprawdę fenomenalnego przewodnika. Mamy wrażenie, ze po kopalniach oprowadzają sami pasjonaci i w dużej mierze to dzięki nim nigdy się nie nudzimy. Pan przewodnik wprowadził nas w historię górnictwa, rozwoju przemysłu i tego regionu. Jest tego całkiem sporo, zważywszy na fakt, iż kopalnia funkcjonowała tu między XVI a XIX wiekiem.
Wrażenia ze zwiedzania
Dla mnie najciekawsze było to, iż górnicy sprowadzani na te tereny dostawali wiele przywilejów. Między innymi byli wyłączeni spod ogólnie obowiązującego prawa. Dodatkowo, byli bardzo zamkniętą społecznością, ponieważ zawód, którym się trudnili, zapewniał im i ich rodzinom bardzo dobry byt. Nie chciano, by ktoś z zewnątrz dowiedział się jak odnieść sukces w górniczym fachu. Jest też druga strona medalu bycia gwarkiem – tak niegdyś nazywano górników. Ze względu na ciężkie warunki pracy dożywali z reguły jedynie 30 lat. Z tego też względu z całym tym krótkim życiem należało się spieszyć. Chłopcy rozpoczynali pracę gwarka już w wieku 5 lat! Pomagali swoim ojcom i byli przez nich szkoleni. Rodzinę trzeba było zakładać w wieku nastoletnim, by w chwili śmierci miał kto przejąć schedę i zaopiekować się majątkiem.
Po zapoznaniu się z historią, trasa zwiedzania prowadzi przez wąską sztolnię, która odkrywa krok za krokiem swoje sekrety. Poza doskonałą lekcją geologii oraz współczesnego górnictwa dostajemy w gratisie zdrową inhalację. Okazuje się, iż tutejsze powietrze jest bardzo dobre, a to wszystko dzięki… uranowi! W wyniku rozpadu tego pierwiastka miliony lat temu wytworzył się tu, dosyć przewrotnie, zdrowy mikroklimat.
Z całego serca polecamy Wam tę kopalnię. Była to naprawdę bardzo interesująca i pouczająca wycieczka. Informacje na temat godzin otwarcia oraz szczegółów zwiedzania odnajdziecie tutaj.
Zamek Czocha
Po błogim wylegiwaniu się w przytulnych wnętrzach Montezery, przyjemnych spacerach i pieszej eksploracji okolicznych atrakcji, przyszedł czas na drugą naszą specjalność, czytaj zamek! Naszą miłość do zamków i generalnie historycznych obiektów da się poznać po tym co zobaczycie u nas na blogu. Mając w zasięgu krótkiej przejażdżki zamek, który okrzyknięto polskim Hogwartem, nie mogło nas tu zabraknąć.
Początki zamku sięgają II połowy XIII wieku. Zamek, jak to zwykle bywało, często zmieniał właścicieli. Raz był w rękach polskich, raz czeskich. W głównej mierze pełnił rolę siedziby możnych rodów. Niestety pod koniec XVIII wieku wielki pożar zamienia go w ruinę. Wykupiony początkiem XX wieku przez majętnego producenta wyrobów tytoniowych przeszedł gruntowną przebudowę.
Nowy właściciel chciał, by zamek nawiązywał wyglądem do swojej wcześniejszej XVIII-wiecznej wersji. Z jednej strony prace te zruinowały pozostałości historycznej zabudowy, a z drugiej stworzyły piękną romantyczną rezydencję. To właśnie wtedy powstało wiele tajemniczych przejść i korytarzy, które były znane jedynie domownikom i wtajemniczonej służbie. Do dziś nie udało się odszukać wszystkich z nich. My, rzecz jasna, próbowaliśmy odkryć kolejne. Niestety również bezskutecznie.
Zamek zwiedza się z przewodnikiem. Trasa nie jest bardzo długa, ale wiedzie przez kilka naprawdę spektakularnych komnat. w tej chwili zamek pełni funkcję hotelu. Co ciekawe, można wykupić noc w pokoju sypialnianym byłego właściciela zamku. Dokładnie tego, który doprowadził do jego przebudowy początkiem XX wieku.
W sezonie i w weekendy warto zarezerwować bilet zawczasu. Wszelkich informacji na temat godzin, tras oraz cen biletów znajdziecie tutaj.
Zakręt Śmierci – znakomity punkt widokowy
Wracając do naszego przytulnego miejsca noclegowego, zahaczyliśmy o jeszcze jedno miejsce. Zakręt Śmierci to znany punkt widokowy w Szklarskiej Porębie. Z tego miejsca swe uroki w pełnej krasie prezentują Karkonosze, Kotlina Jeleniogórska oraz sama Szklarska Poręba. Warto się tutaj zatrzymać. Nie ma problemu z dogodnym miejscem na pozostawienie samochodu. Od parkingu, w zależności od tego czy zaparkowaliście u podnóża wzniesienia, na którym znajduje się punkt czy też po drugiej stronie zakrętu, to zaledwie kilka – kilkanaście minut.
Skąd ten zakręt? Otóż przed II wojną światową wybudowano go w celach strategicznych. Tworząc zakręt w postaci niemal 180 stopniowego łuku, chciano mieć możliwość odcięcia drogi wrogowi. Pod i obok jezdni utworzono komory minerskie, które po wypełnieniu materiałami wybuchowymi, mogły wysadzić całą drogę w kilka sekund. Groźną nazwę zyskał po 1945 roku, a to ze względu na liczne wypadki drogowe.
Karkonoski Park Narodowy i Zamek Chojnik
Wybierając się w Karkonosze na weekend dostajemy unikalną możliwość połączenia miłości do natury i historii. W ten sposób podczas jednej wycieczki mogliśmy eksplorować zakątki Karkonoskiego Parku Narodowego i jednocześnie odwiedziliśmy ruiny zamku z XIV wieku.
Mając cały czas w głowie podróż w rytmie slow, zaplanowaliśmy krótką pętlę, która obfitowała w atrakcje. Samochód zostawiliśmy na parkingu w Sobieszowie (bilet 20 zł). Po opłaceniu wstępu do Karkonoskiego Parku Narodowego (8 zł od osoby dorosłej) ruszyliśmy czerwonymi szlakiem. Polecamy Wam zrobić tak jak my i odbić na czarny szlak, na Zbójeckie Skały. Generalnie mamy wrażenie, iż w całym parku jest sporo formacji skalnych. Dodatkowo ziemia jest poprzecinana fantazyjnie powyginanymi korzeniami drzew. To, wespół z licznymi głazami i skałkami, tworzy iście poetycki obraz.
Wędrówka do podnóży zamku zajęła nam zaledwie 40 min. Ruiny są całkiem pokaźne. Po opłaceniu biletu wstępu (10 zł) można eksplorować dziedziniec, mury, drobną część piwnic, a choćby wieżę. To właśnie ta ostatnia jest największą atrakcją. Tylko spójrzcie jakie widoki na Was czekają po wdrapaniu się na sam szczyt.
Drogę powrotną również urozmaiciliśmy. Podążaliśmy po kolei czarnym, żółty i zielonym szlakiem, by na sam koniec odbić ponownie na czerwony. Przejście całej pętli wraz ze zwiedzaniem zajęło nam około 2,5 godziny. jeżeli nie jesteście fanami zamków, to warto przemierzyć tę część parku, pomijając zamek. Piękne widoki gwarantowane. Warunki wstępu na teren Karkonoskiego Parku Narodowego znajdziecie tutaj.
Karkonosze na weekend – gdzie zjeść?
Ze względu na dogodne warunki do przygotowywania własnych posiłków w Montezerze, nie stołowaliśmy się często na mieście. Jedno miejsce, spacerkiem od naszego noclegu, ze względu na wyjątkowe walory smakowe serwowanych tam dań, nie może zostać przez nas pominięte. Restauracja Teatralna w Piechowicach, to adres, od którym znajdziecie pyszne smaki, od przystawek, przez dania główne, po desery.
Karkonosze na weekend – podsumowanie
Choć my byliśmy w tych okolicach na trochę dłużej niż na weekend, to ze względu na typowo wypoczynkowy charakter tego wyjazdu, nie spieszyliśmy by co rusz odkrywać nowe miejsca. Wszystkie powyższe atrakcje możecie zmieścić w dwóch dniach. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać się tu nie tylko w odwiedziny do wspomnianych przez nas miejsc, ale też by złapać chwilę dla siebie. My właśnie po to tu przyjechaliśmy i znaleźliśmy to czego szukaliśmy. Dajcie znać czy byliście w Karkonoszach czy dopiero się tu wybieracie?