Kanion Wadi Mujib śnił mi się po nocach, dosłownie. Ilekroć przeglądałam zdjęcia i czytałam relacje, dostawałam wypieków na twarzy. Tak! Chcę tam! Po pierwsze, obłędne widoki… przecież ja kocham tego typu miejsca. Po drugie, adrenalina… a tę uwielbiam tak samo a tu jeszcze w takich okolicznościach przyrody. Tylko czy dam radę? Bo z pływaniem u mnie krucho, a tu głębokie odcinki, linki, drabinki i podciąganie, pokonywanie wodospadów itp. I już od razu Wam napiszę… tak, dałam radę, a endorfinki wręcz buzowały:) jeżeli wybieracie się do Jordanii koniecznie zajrzyjcie do wpisów: A jeżeli w ogóle uwielbiacie kaniony i wadis, to w Jordanii znajdziecie ich całkiem sporo. Koniecznie zajrzyjcie do wpisu o różowym wąwozie na terenie rezerwatu Dana: Kanioning – czy to takie straszne? Do tej pory na wspomnienie tego, czego dokonałam, uśmiecham się szeroko. Jedni powiedzą, przecież kanion Wadi Mujib to nic trudnego, bułeczka z masłem (tak, byli tacy, co tak mówili). Inni – wręcz przeciwnie. Ja stoję gdzieś po środku. To, co się tu wyprawia, fachowo nazywa się “kanioningem“. Rzecz niełatwa, bo trzeba mieć jako taką kondychę oraz nie bać się głębszej wody. Ostrożność też wskazana, bo czasami kroka wielkiego po śliskiej skale też zrobić trzeba. Kanioning to nic innego, jak przemierzanie rwącej rzeki. Ta ma płynąć na dnie malowniczego wąwozu, gdzie na śmiałków czekają przeróżne zasadzki w postaci wodospadów, przepłynięć, jaskiń czy małych wspinaczek. Trasy mogą mieć różny stopień trudności. Pierwszy w życiu kanioning “uprawiłam” podczas podróży po zachodnich stanach USA. Tak, mowa tu o Parku Narodowym Zion oraz słynnym szlaku The Narrows. W tym przypadku wyzwaniem była sama rzeka, wartki nurt i zwiększająca się głębokość. Rezerwat Biosfery Mujib Kanion leży tak naprawdę w graniach Rezerwatu Biosfery Mujib. Uwaga, to najniższy rezerwat przyrody na świecie! Leży aż 410 metrów poniżej poziomu morza! Znajduje się w głębokim wąwozie, na dnie którego płynie rzeka Wadi Mujib. Ma ona swoje źródło na Pustyni Syryjskiej, a jej długość wynosi 48 km, wpływa zaś do Morza Martwego. Rezerwat rozciąga się na góry Karak i Madaba na północy i południu, wznosząc się w niektórych miejscach na wysokość 900 m n.p.m. Obszar ten, mimo iż stanowi teren pustynny, może się pochwalić wspaniałą bioróżnorodnością, która ciągle jest badana. Jakiś czas temu rezerwat dołączył do programu UNESCO człowiek i biosfera. Zarejestrowano tu ponad 300 gatunków roślin, 10 gatunków drapieżników oraz liczne gatunki ptaków stałych i wędrownych. Piaskowcowe klify Mujib są idealnym siedliskiem dla jednej z najpiękniejszych kozic górskich na świecie, koziorożca rogatego (horned Ibex). Na terenie rezerwatu znajdziecie można wybrać się na piesze wycieczki. Jedne szlaki prowadzą w wyższych partiach, inne właśnie dnem kanionu. Większość z nich jest jest otwarta od kwietnia do października. A to ze względu na zagrożenie tzw. flash floods, czyli błyskawicznymi powodziami. Kiedy opadów jest więcej, poziom wody w kanionie może podnieść się bardzo szybko, a to stanowi śmiertelną pułapkę. Koniecznie sprawdźcie, które trasy są bezpieczne w czasie, gdy się tam wybieracie. I jeszcze jedna uwaga. Opisy kilku szlaków znajdziecie na stronie Visit Jordan: siq trail (ten najbardziej znany, o którym za chwilę przeczytacie), canyon trail, malaqi trail, ibex trail, al-hidan trail oraz zipline. Wadi Mujib Adventure Center Swoją przygodę z kanioningiem rozpoczynamy w Adventure Center. Znajduje się ono przy głównej drodze, prowadzącej wzdłuż Morza Martwego. Tutaj na parkingu zostawiamy wypożyczone autko. Uwaga, kluczyki do samochodu oddaje się do przechowalni i te czekają sobie na nasz powrót w swojej szafeczce. Wszystko wydaje się tu być całkiem dobrze zorganizowane. My wybieramy szlak bez przewodnika Siq Trail. Kilka ważnych informacji: wstęp – 21 JOD, czyli w tej chwili ok. 140 zł (niestety do Wadi Mujib nie wejdziemy na Jordan Pass), w cenie są kamizelki ratunkowe i każdy musi je przywdziać, konieczne są buty do wody z dobrze przyczepną podeszwą, jeżeli nie posiadacie – można je tu nabyć za 5 JOD, czyli ok. 33 zł, wejście na szlak możliwe jest od 01.04. do 31.10. w godzinach od 8:00 do 15:00 (zalecam wczesne przybycie, by uniknąć tłumów i korków na trasie), stroje kąpielowe nie są wskazane, bowiem można nabawić się otarć, najlepiej przywdziać ubranka szybkoschnące (będziecie cali mokrzy), ale i tak jest opcja na przebrania po powrocie – przebieralnie w budynku głównym Adventure Center, jeżeli chcecie zabrać jakieś rzeczy ze sobą, np. wodę do picia, włóżcie je do wodoodpornego worka, telefon koniecznie włóżcie do nieprzemakalnego pokrowca (kolega utopił swój sprzęt, który już nie powrócił do życia). Siq Trail – szlak bez przewodnika Kanion Wadi Mujib już czeka. Wyposażeni w kamizelki i telefony komórkowe (wiadomo, dokumentacja musi być), ruszamy na szlak. Na początku trzeba przejść po platformie, przytwierdzonej do skały. Z niej prowadzą schodki na sam dół już do wąwozu. Początek trasy jest bardzo przyjemny, bo oto spokojny strumyczek płynie sobie wśród wysokich skał i niczym nie zwiastuje, iż za jakiś moment zamieni się w rwący potok. Tutaj słońce jeszcze praży, bowiem kanion jest dość szeroki. Tutaj woda sięga maksymalnie do kostek. Stopniowo wąwóz zaczyna się zwężać. Pojawiają się spore kamienie na środku. Woda przybiera zielonkawy kolor i zaczyna się sięgać już do kolan. Przed nami majaczy pierwsza linka. Choć ta akurat o tej porze, gdy poziom wody nie jest najwyższy jeszcze nie spełnia swojej roli. Liny, klamerki, drabinki Przygoda z linami zacznie się za chwilę. Dochodzimy w końcu do momentu, gdzie robi się naprawdę głęboko, a głęboko oznacza to, iż po prostu woda nas przykryje, dna nie czuć. I tu pojawia się pierwszy stres u mnie, połączony z adrenaliną, która zaczyna już buzować. Bo jak to tak po prostu zawisnąć na tej linie? Przecież nie jest ona naprężona, co oznacza gibanie. I właśnie o to chodzi…. zaczynam to rozumieć, gdy się jej łapię. Na początku kurczowo, potem rozluźniam mięśnie i mam pole manewru, by lekko płynąć sobie do przodu. interesujący moment to także ten, gdzie oprócz trzymania się liny, trzeba zaprzeć się na skalnej ścianie i zrobić kilka kroków tak, by udało się pokonać odcinek z wartkim nurtem. Ramiona i ręce na szczęście u mnie mocne, więc mięśnie dają radę. Dodatkowo są takie miejsca, gdzie trzeba przejść środkiem jakoby pod prąd, stawiając ogromny krok z jednego kamienia na drugi. Czasami sprawę ułatwiają liny, czasami trzeba kombinować. W trudniejszych punktach siedzą panowie asekuratorzy, którzy w razie problemów pomogą przejść dalej. Miejsca z bardzo silnym nurtem są zabezpieczone i oznaczone tabliczką DANGER, tak więc nie ma opcji, by ktoś tu zboczył z trasy i utknął w niebezpiecznym punkcie. Oprócz lin czekają tu także klamerki oraz drabinki. Szczególnie jedno przejście podnosi ciśnienie. Trzeba się podciągnąć w górę na drabince a potem także jeszcze wyżej na klamerkach, są i liny dla dodatkowej asekuracji. Gorzej wygląda to przy schodzeniu w dół, bowiem trzeba dać nogę w dół, gdzie nie widać do końca na czym ona się oprze. Tak czy inaczej, do zrobienia, bowiem rękami utrzymujemy równowagę i kontrolujemy opadanie. Kolejnym punktem, który z pewnością zapamiętacie będzie drabina ustawiona na samym wodospadzie. A za nim cel już bliski. A jest nim także wodospad, jednak o wiele większy i obfitszy. Można pod nim przejść lub przepłynąć od niewielkiej jaskini czy groty. Przejście trasy w jedną stronę trwa około godziny, choć może być i dłużej, jeżeli chcecie nacieszyć się tym miejscem. I do tego robicie mnóstwo zdjęć. Warto, oj jak bardzo warto odkryć dla siebie kanion Wadi Mujib! To jak namówieni? jeżeli tak, to koniecznie sprawdźcie inne wpisy z mojej dwutygodniowej podróży po niesamowitej Jordanii: