Już nie gotuję dla wszystkich! Od dziś stawiamy na siebie!

polregion.pl 3 tygodni temu

Już więcej nie gotuję dla wszystkich! Tylko dla siebie i dla Ani. A to dlaczego? oburzył się Krzysztof. Bo w naszej rodzinie, jak już zrozumiałam, każdy jest sam dla siebie. No to tak żyjcie!
Mamo, gdzie moje śniadanie? Wanda wpadła do sypialni bez pukania. Spóźnię się do szkoły!
Nina próbowała się podnieść, ale w głowie jej się zakręciło. Termometr pokazywał trzydzieści osiem i siedem. Gardło paliło ogniem, w piersiach świszczało.
Wando, jestem chora Weź coś z lodówki.
Tam nic nie ma! Tylko jogurty dla malutkiej! Córka stała w drzwiach, założywszy ręce na piersi. Zawsze myślisz tylko o niej!
Z dziecięcego pokoju dobiegł płacz. Ania się obudziła. Nina zmusiła się, by wstać. Nogi się pod nią uginały, przed oczami wirowały kółka.
Nino, a gdzie moja koszula? Krzysztof wyjrzał z łazienki. Ta niebieska w paski?
Powinna być w szafie
Nie ma! Prasowałaś ją wczoraj?
Nina przytuliła się do ściany. Wczoraj cały dzień spędziła z gorączką, próbując zająć się młodszą córką.
Nie, nie zdążyłam.
Kurcze! Mam naradę! mąż zatrzasnął drzwiami do łazienki.
Ania płakała coraz głośniej. Nina powlekła się do pokoju dziecięcego, wzięła córeczkę na ręce. Dziewczynka przytuliła się do niej, łkając.
Mamo! krzyk Wandy z kuchni. Tu naprawdę nie ma nic! choćby chleba!
Pieniądze leżą na stole, kup coś po drodze.
Nie będę wstępować do sklepu! Mam sprawdzian! I w ogóle, to twój obowiązek karmić rodzinę!
Nina w milczeniu poszła do kuchni, niosąc Anię na rękach. Wyjęła z zamrażarki kotlety, postawiła patelnię na kuchence.
I ugotuj makaron! rozkazała Wanda, wpatrzona w telefon.
Gdy śniadanie było gotowe, Krzysztof wyszedł z sypialni w pogniecionej koszuli.
Musiałem założyć tę. Wyglądam jak menel. Dziękuję ci!
Nina milczała. Mówienie bolało, a i siły już nie starczały na tłumaczenia.
U Zosi dzisiaj urodziny oznajmiła Wanda, nakładając sobie makaron. Po szkole idę do niej. Wrócę późno.
Wando, jestem bardzo chora. Może zostaniesz w domu? Pomóż z siostrą?
Jasne, zaraz! Czekałam pół roku na tę imprezę! I w ogóle, ja nie prosiłam o siostrę! To wasz problem!
Córka chwyciła plecak i wybiegła z mieszkania, zatrzaskując drzwi.
Krzysztof dojadał śniadanie, przeglądając wiadomości w telefonie.
Krzysztofie, może wrócisz dziś wcześniej? Naprawdę źle się czuję.
Nie mogę. Po pracy mamy firmową imprezę. Obowiązki, sama rozumiesz.
Ale jestem chora
No to weź coś. Paracetamol czy coś. Nie leżysz przecież. Jakoś się trzymaj.
Cmoknął ją w skroń gorącą, wilgotną od potu i wyszedł.
Nina została sama z trzyletnią córką. Ania domagała się uwagi, jedzenia, zabawy. Nina automatycznie robiła wszystko, co potrzeba, czując, jak siły ją opuszczają.
Na obiad gorączka wzrosła do trzydziestu dziewięciu. Nina jakoś nakarmiła dziecko, położyła je spać i zwaliła się na kanapę. W głowie dudniło, serce waliło.
Telefon zadzwonił. Wiadomość od Wandy: *Mamo, daj pieniądze na prezent dla Zosi. Natychmiast!*
Nina nie odpowiedziała. Nie miała siły choćby wziąć telefonu.
Wieczorem pierwszy wrócił Krzysztof. Podpity, wesoły, z siatką z sklepu.
Kupiłem piwo i chipsy! Dziś mecz! rzucił się na kanapę, włączając telewizor.
Krzysztofie, nakarm Anię, proszę. Nie mogę wstać.
Co, tak źle? w końcu spojrzał na żonę. Dlaczego taka czerwona?
Wysoka gorączka. Cały dzień
No to wezwij pogotowie, jeżeli naprawdę źle. A gdzie Anka?
W łóżeczku. Zaraz się obudzi.
Dobra, nakarmię. Tylko niech się najpierw obudzi.
Córka obudziła się po pół godzinie. Płakała, wołała mamy. Krzysztof niechętnie oderwał się od telewizora, wziął dziewczynkę na ręce.
Czego beczysz? Chodź do taty!
Ale malucha wyrywała się do mamy, płakała jeszcze głośniej. Krzysztof się zagubił.
Nino, ona chce do ciebie!
Daj jej ciastko z szafki. I sok.
Gdzie? Nie mogę znaleźć!
Musiała wstać. Świat się zatoczył, ledwie zdążyła złapać się ściany. Nina wyjęła ciastko, nalała sok do kubka. Ania trochę się uspokoiła.
Wanda wróciła po północy. Nina nie spała gorączka nie dawała zasnąć.
Dlaczego nie odpisałaś na wiadomość? od progu zaczęła córka. Musiałam pożyczać pieniądze od mamy Zosi! Wstyd!
Wando, cały dzień miałam prawie czterdzieści
I co? Telefonu nie mogłaś wziąć? Dwie sekundy!
Następnego ranka Nina obudziła się, bo Krzysztof potrząsał ją za ramię.
Nino, wstawaj! Muszę iść do pracy, a Anka się drze!
Gorączka spadła, ale osłabienie zostało. Nina wstała, wzięła córkę, zaczęła ubierać.
A śniadanie? zapytał mąż.
Zrób sobie sam. Ja Anię zaprowadzę do przedszkola.
Sam? Przecież nie umiem! I nie mam czasu!
Nauczysz się.
Coś w jej głosie sprawiło, iż Krzysztof zamilkł. Zamruczał coś pod nosem i poszedł do kuchni.
Gdy Nina wróciła z przedszkola, w domu był bałagan. Brudne naczynia, porozrzucane rzeczy, pognieciona pościel. zwykle od razu zabierała się za sprzątanie. Ale nie dziś.
Wzięła prysznic, wypiła herbatę i położyła się spać.
Wieczorem rodzina zebrała się na kolację. A raczej przy pustym stole.
Mamo, co na kolację? zapytała Wanda.

Idź do oryginalnego materiału