Julia Fox – aktorka, autorka książki i (nieoficjalna) królowa prowokacji – znów to zrobiła. Na Halloween pojawiła się w różowym kostiumie inspirowanym tym, który Jackie Kennedy, Pierwsza Dama USA, miała na sobie w dniu zamachu na Johna F. Kennedy’ego w Dallas w 1963 roku. Fox odtworzyła stylizację z makabryczną dokładnością, łącznie z plamami krwi.
Różowy komplet Chanel z granatowym kołnierzykiem (a adekwatnie – jego kopia, bo Jackie nosiła tzw. autoryzowaną replikę francuskiego modelu uszytą przez amerykański dom mody Chez Ninon) stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych ubrań XX wieku. Julia Fox wybrała go jako strój na imprezę z okazji Halloween. Efekt? Fala oburzenia. Pod jej zdjęciami w mediach społecznościowych pojawiły się komentarze w stylu: „obrzydliwe”, „brak szacunku dla ofiar”, „to nie jest inspiracja, to tragedia”.
I faktycznie – trudno się dziwić, iż stylizacja wzbudziła tak skrajne emocje. Fox słynie z balansowania na granicy sztuki i kontrowersji (pamiętacie jej look z jeansami przekształconymi w top albo mikrospódniczkę z własnych spodni?), ale tym razem wkroczyła w obszar prawdziwej historii, która nie mogłaby być bardziej tragiczna.
Jackie Kennedy i różowy żakiet, który stał się symbolem tragedii
22 listopada 1963 roku, w słoneczne południe w Dallas, Jackie Kennedy siedziała obok męża w otwartym kabriolecie. Miała wtedy na sobie swój ulubiony różowy kostium Chanel – a adekwatnie jego wspomnianą amerykańską wersję, uszytą na licencji w Nowym Jorku, z tkaniny sprowadzonej z Francji. Gdy padły strzały, Jackie zareagowała instynktownie, próbując pomóc rannemu mężowi. Po przewiezieniu do szpitala odmówiła przebrania się, mimo iż jej żakiet był przesiąknięty krwią.
– „Chcę, żeby zobaczyli, co mu zrobili” – miała powiedzieć. I to zdanie przeszło do historii. Różowy kostium, jeszcze kilka godzin wcześniej symbol elegancji i kobiecego szyku, stał się świadectwem brutalności i bólu. Jackie towarzyszyła w nim trumnie swojego męża i miała go na sobie, gdy Lyndon B. Johnson składał przysięgę prezydencką na pokładzie Air Force One.
Dziś żakiet przechowywany jest w specjalnej chłodni w amerykańskim Narodowym Archiwum. Według testamentu Kennedych, publicznie nie zostanie pokazany przed rokiem 2103 – co tylko podkreśla jego niemal sakralny wymiar w historii USA. (I trudno się dziwić – to nie tylko ubranie, to artefakt narodowej żałoby).
Julia Fox tłumaczy swój wybór: „To nie był kostium, to był manifest”
Po lawinie krytyki Julia Fox opublikowała na Instagramie długi wpis, w którym wyjaśniła swoje intencje. „Nie przebrałam się za Jackie Kennedy dla zabawy” – napisała. – „To nie był kostium, to był statement. Kiedy jej mąż został zamordowany, Jackie odmówiła zmiany krwawego ubrania, mówiąc: «Chcę, żeby zobaczyli, co mu zrobili».
W dalszej części postu dodała, iż decyzja Jackie była formą protestu i aktem odwagi kobiety, która użyła swojego wizerunku, by pokazać światu okrucieństwo i niesprawiedliwość. „To o traumie, sile i tym, jak kobiecość może być bronią w obliczu przemocy” – napisała Fox.
Jej słowa spotkały się z mieszanym odbiorem. Jedni uznali je za ciekawą próbę reinterpretacji symbolu, inni – za próbę intelektualnego usprawiedliwienia prowokacji. Ale jedno jest pewne: Julia Fox znowu udowodniła, iż potrafi sprawić, by o modzie mówiło się w kategoriach nie tylko estetyki, ale i emocji, pamięci i granic etyki.








![Nie chcielibyśmy znaleźć się w DPS. A jednak wiele z nas tam trafi, bo musi [ROZMOWA]](https://cdn.oko.press/cdn-cgi/image/trim=35;0;42;0,width=1200,quality=75/https://cdn.oko.press/2025/10/20251029-dps-wywiad.jpg)



