Jesteśmy z mężem całkiem dobrze sytuowani jak na nasz wiek, ale nie należymy do bogaczy – jesteśmy raczej przeciętną polską rodziną. Staramy się pomagać naszym rodzicom, jak tylko możemy. Ale coś, co zaczęło się jako bezinteresowna, szczera pomoc bliskim osobom, przerodziło się w sytuację, w której oni po prostu usiedli nam na karku. A my nie wiemy już, jak z tego się wyplątać.
Wiem, iż to nie do końca ich wina. Przepracowali całe życie, a kiedy wreszcie mogli trochę odetchnąć, to skorzystali z okazji. Ale nie mogę zrozumieć, dlaczego to my z mężem mamy ich teraz całkowicie utrzymywać i przy tym sami się ograniczać. Przecież przez to nie żyjemy naprawdę. Martwię się, iż zostawimy nasze najlepsze lata za sobą tylko po to, by kiedyś – może – coś z tego wróciło.
Mamy z mężem takie same przemyślenia, ale wciąż nie potrafimy się zdobyć na odwagę, żeby powiedzieć to rodzicom. Nie chodzi choćby o strach – raczej o wstyd. Bo przecież pomyślą, iż nam szkoda dla nich pieniędzy. A przecież kiedy byliśmy dziećmi, nigdy nie odmawiali nam wsparcia. Nigdy na nas nie oszczędzali. Wiem, jak to wygląda z zewnątrz: niewdzięczne dzieci odbierają starszym pomoc finansową, żeby mieć więcej dla siebie. Brzmi egoistycznie, ale coś z tym trzeba zrobić – przecież tak być nie może.
Na początek poradziłam się koleżanek. Ale żadna nie miała podobnych doświadczeń. Ba, niektóre z nich choćby nie są mężatkami i mają zamożnych rodziców. Takie osoby nigdy nie znajdą się w naszej sytuacji.
Dlatego razem z mężem postanowiliśmy stopniowo dawać rodzicom coraz mniej. przez cały czas będziemy pomagać, ale chcemy mieć więcej środków na nasze własne potrzeby i życie. To chyba uczciwe.
Mój brat poparł ten pomysł – w końcu wychowywano nas tak, iż człowiek powinien pracować na siebie, a nie czekać, aż ktoś go utrzyma.
W przyszłym tygodniu jadę do mamy i powiem jej, iż będziemy przesyłać mniej pieniędzy. Powiem, iż moja pensja została obniżona. jeżeli mama i tata się z tym nie pogodzą – przestaniemy pomagać całkowicie. Ale wiem, jak to będzie wyglądało: jakbym była chciwą córką. I dlatego wciąż nie jestem pewna, czy z mężem podjęliśmy dobrą decyzję.