Jesteś zła. Odejdę do taty.

newsempire24.com 4 dni temu

Pisząc ten tekst, chciałbym zachować jego naturę i emocje, jednocześnie dostosowując go do kultury polskiej. Proszę o polskie imiona, nazwiska, miasta, waluty oraz odpowiednie kulturowe odniesienia.

Ona jest złą matką. Pójdę do taty.

Codziennie młodzi mijali się na ulicy, nie zauważając siebie nawzajem. Ani iskry, ani spojrzenia. Aż pewnego dnia spojrzała na niego przypadkiem, i nagle serce zabiło jej mocniej, w brzuchu poczuła trzepot motyli. On też to odczuł. I tyle. Od tej chwili nie potrafili już żyć osobno. Los ich połączył, a oni poddali się tej sile, idąc razem przez życie.

Tak właśnie Agnieszka zakochała się w Krzysztofie. W mroźną, niedzielną zimę wybrała się z koleżankami na lodowisko. Nie była najlepsza w jeździe na łyżwach—jej ruchy były ostrożne, często się zatrzymywała. Przyjaciółkom znudziło się czołgać po lodzie jak żółwie, więc zostawiły ją samą i pociągnęły dalej. Agnieszka przeszkadzała pewnym siebie łyżwiarzom, którzy musieli ją wymijać.

Zmęczona, z bolącymi nogami, postanowiła podpłynąć do bandy i tam zaczekać na koleżanki. Aby to zrobić, musiała przejść w poprzek toru jazdy. Zostały dwa metry, gdy ktoś w nią wpadł.

Zderzenie pozbawiło ją równowagi. Runęła na lód, uderzając boleśnie biodrem i kolanem.

— Przepraszam. Bardzo się pani uderzyła? Potrzebuje pomocy? — usłyszała głos nad sobą, a w następnej chwili już stała na nogach, podniesiona pewnym uściskiem.

Kolano natychmiast przypomniało o sobie. Agnieszka jęknęła, a gdyby nie szybka reakcja chłopaka, który zdążył ją podtrzymać, znów leżałaby na lodzie. Przyciągnął ją do siebie tak blisko, iż w jego oczach zobaczyła własne odbicie. Świat wokół na moment zniknął.

— Wszystko w porządku? — zapytał.

Agnieszka ocknęła się. Dźwięki powróciły—szelest łyżew po lodzie, śmiechy i rozmowy. Ale wciąż stała, kurczowo trzymając się rękawów jego kurtki.

— Nie upadnie pani, jeżeli panią puszczę? — spytał.

— Nie wiem — wyszeptała, nie odrywając od niego wzroku.

Rozluźnił uścisk, ale ona nie straciła równowagi.

— Brawo. Teraz podpłyniemy do bandy. Nie bój się, trzymam cię.

Z nim rzeczywiście płynęła, a nie dreptała niepewnie.

— Może zejdziemy z lodu? Przy wyjściu są ławki.

Agnieszka skinęła głową. Weszli razem, a gdy usiadła, westchnęła z ulgą.

— Dużo to boli? — spytał, siadając obok. — Jest pani sama? Mogę odprowadzić?

— Jestem z koleżankami.

— Lepiej je zawiadomić. Daj numer, przyniosę buty.

— Nie trzeba, poczekam na nie. — Agnieszka lekko zaprotestowała.

— Zmarznie pani.

Faktycznie, zimno przenikało przez kurtkę. Wyjęła z kieszeni numer i telefon. Gdy chłopak poszedł po jej buty, zadzwoniła do przyjaciółek.

Szli do domu, rozmawiając. Po śliskim lodzie asfalt pod stopami wydawał się bezpieczny i stabilny, ale Agnieszka i tak co chwilę chwytała go za rękę. Czy to zawroty głowy, czy ziemia uciekała spod nóg? Chłopak przedstawił się jako Krzysztof. Pracował już i był od niej starszy o cztery lata. Powiedziałam mu, iż studiuje na czwartym roku i mieszka z matką. Sympatia między nimi była natychmiastowa. Gdy na pożegnanie zaprosił ją na łyżwy w następny weekend, Agnieszka potrząsnęła głową.

— Lepiej do kina.

— Zgoda. Zadzwonię.

Krzysztof jednak nie czekał do weekendu. Zadzwonił następnego dnia i zaprosił ją na kawę. Na mrozie długo nie pospacerują. Jakaś siła zepchnęła ich razem—dosłownie—i już się nie rozstawali.

Agnieszka zakochała się. Nie wyobrażała sobie życia bez Krzysztofa. Jak mogła wcześniej bez niego żyć? Wydawało jej się, iż znają się od zawsze. Nadeszła wiosna, a rodzice Krzysztofa zaczęli wyjeżdżać na działkę, zostawiając im mieszkanie.

Lato minęło gwałtownie i niezauważalnie. Przyszła jesienPo wielu latach, gdy ich córka dorosła i zrozumiała, co naprawdę wydarzyło się między rodzicami, Agnieszka w końcu poczuła, iż jej serce jest wolne, a przeszłość przestała ciążyć jak kamień.

Idź do oryginalnego materiału