Jesteś najwspanialszą kobietą

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Jesteś najlepszą kobietą

Barbara szykowała się do wyjazdu do sanatorium. Była już na emeryturze, a starszy syn Krzysztof kupił jej voucher i powiedział:

– Mamo, musisz pojechać i odpocząć. Nie podoba mi się, jak wyglądasz – kiedyś byłaś spokojniejsza i ładniejsza. Nie martw się o tatę, jakoś sobie poradzi. On ciebie nie docenia, widzę to. Teraz już rozumiem, iż kocha tylko siebie i żyje dla siebie. Zwłaszcza odkąd ja i Michał wyprowadziliśmy się z domu. Nawiasem mówiąc, on też tak myśli.

– Och, Krzysiu, jak bardzo masz rację. A ja myślałam, iż wy – moi synowie – niczego nie zauważacie. Dziękuję, kochanie. Oczywiście pojadę i odpocznę. Kiedy indziej będę miała taką okazję? – uśmiechała się, dziękując synowi.

– Jak tylko zechcesz, Michał obiecał, iż następnym razem on ci kupi voucher – zaśmiał się Krzysztof.

– Jacy wy jesteście wspaniali. Najlepsi synowie pod słońcem! – przytuliła go i pocałowała w policzek.

– Mamo, ty też jesteś najlepsza. Pamiętaj, ja i Michał zawsze stoimy po twojej stronie. jeżeli coś, zawsze pomożemy. Na kogo masz jeszcze liczyć? Tylko na nas – mówił zadowolony syn. – Dobrze, jadę do domu, nie będę czekać na tatę, nie mam czasu, jeszcze muszę odebrać Bartka z przedszkola. Pozdrów ojca – machnął ręką i wyszedł.

Barbara i Grzegorz mieszkali w domku na wsi. Pobrali się dawno temu, z miłości. Żyli normalnie, wychowali dwóch synów i wypuścili w świat. Teraz byli już sami, ale ich życie jakoś niepostrzeżenie się zmieniło, a adekwatnie to mąż się zmienił.

Barbara była na emeryturze od dwóch lat, podczas gdy Grzegorz przez cały czas pracował. Miała teraz więcej wolnego czasu – wcześniej było to praca, gospodarstwo. Zawsze trzymali prosiaka i kury.

Grzegorz od dawna nie pomagał w gospodarstwie. Wracał z pracy, jadł i szedł na kanapę. Domem zajmował się czasem, gdzieś coś przybił, gdzieś naprawił.

Barbara pojechała do miasta do centrum handlowego i kupiła dwie sukienki oraz bluzkę. W końcu wyjazd do sanatorium, a jej garderoba dawno nie była odświeżana. Zostały jej stare rzeczy, w których chodziła do pracy, myślała, iż będzie je nosić na emeryturze. A tu taka okazja! Stała przed lustrem, przymierzając nowe rzeczy, a mąż patrzył na nią, po czym obojętnie rzucił:

– Kręć się, ile chcesz, przed lustrem, ale piękniejsza nie będziesz. Kto tam na ciebie spojrzy? Komu jesteś potrzebna?

– Nie sądź po sobie. Nie kupiłam nowych ubrań, żeby ktoś na mnie patrzył. Po prostu nie wypada jechać w stareńkich rzeczach między ludzi – odparła.

– No tak, między ludzi – zaśmiał się szyderczo. – Wioską byłaś i wioską zostaniesz.

– A ty to niby miejski. To po co się ze mną żeniłeś?

– No cóż, młodym byłem, naiwnym – odpowiedział takim tonem, by urazić żonę.

Ale Barbara już dawno przywykła do jego złośliwych uwag. Grzegorz z wiekiem stał się przykry, wiecznie wszystkim niezadowolonym – nie tylko żoną, ale całym światem. Prawda, iż wciąż lubił ładne kobiety i nie przepuścił żadnej. Żona podejrzewała, iż mąż jej nie dochowuje wierności, choć sama nigdy nie widziała. I nie śledziła go – nie leżało to w jej naturze.

– jeżeli facet chce zdradzić, żadna siła go nie powstrzyma. I tak znajdzie sposób – takim mottem żyła Barbara.

Oczywiście było jej trochę przykro, gdy mąż tak powiedział, gdy przymierzała nowe sukienki. Schowała rzeczy do szafy i wyszła do kuchni. Miała tam zajęcia, a przy nich mogła pomyśleć, wspomnieć, pomarzyć.

Barbara była bardzo miłą kobietą. W młodości była pięknością, a teraz też zachowała urodę, tylko już bardziej dojrzałą, szlachetniejszą. Nigdy nie dbała o siebie specjalnie – żadnych salonów piękności, maseczek ani masaży. Uważała się za starszą panią, w końcu była emerytką. Ale gdyby spojrzeć z boku, przez cały czas była bardzo przyjemną kobietą.

Grzegorz stał się kimś innym, oddalił się od żony. W młodości też był przystojny, ale teraz wyglądał na postarzałego i zmęczonego. Barbara przygotowywała obiad i myślała:

– Staliśmy się z mężem zupełnie obcy. choćby pieniędzy mi nie daje. A przecież gotuję, sprzątam, pierzę, czasem coś mu kupię. Dlaczego tego nie rozumie? Wydaje mi się, iż w ogóle mnie nie zauważa – patrzy na mnie jak na mebel. A przecież jestem kobietą i też pragnę uwagi od męża. Śpimy choćby w osobnych pokojach – wyszła na podwórze nakarmić prosiaka.

Grzegorz rzeczywiście był taki. Gdy przestało go obchodzić, co czuje żona, sam choćby nie zauważył, kiedy to się stało. Za to z zainteresowaniem patrzył na inne kobiety i nie miał nic przeciwko, gdy któraś z nimi flirtowała. A potem mógł i zdradzić. Sumienie go nie gryzło.

Żona wiedziała i myślała:

– Innym kobietom potrafi się przypochlebiać, żartować, śmiać się, choćby przytulić – i to przy mnie. A mnie nie szanuje, nie docenia.

– Basia, twój Grześ znowu kręcił się w mieście, ma tam jakąś znajomość – mówiła sąsiadka Weronika, całkiem poważnie.

– A skąd wiesz, świeczkę trzymałaś? – zapytała Barbara.

– Ja świeczki nie trzymałam. Ale pracuję z nim i widzę. Przyjechała do nas jakaś Magda z kontrolą w księgowości, taka młoda, ładna. No i twój Grześ wokół niej niczym paw się uganiał, potem zabrał ją do kawiarni. Resztę możesz sobie dopowiedzieć. Baby w pracy mówią, iż często teraz wychodzi wcześniej, niby do miasta.

– A co ja mogę zrobić? Niech wychodzi – odpowiedziała obojętnie, choć w środku gotowała się z bezsilności.

A sąsiadka zdziwiła się:

– Jakaś ty, Basiu, obojętna. Ja bym tak nie potrafiła. Dałabym mu porządną nauczkę…

Barbarze oczywiście było przykro słyszeć takie rozmowy. Ale jeszcze boleśniejsze były obelgi od męża, z którym przeżyła tyle lat. Przecież kiedyś się kochali.

Barbara wyjechała do sanatorium. gwałtownie weszła w rytm życia uzdrowiska, zaprzyjaźniła się z sąsiadkami z pokoju, razem chodziły na zabiegi, na obiady i kolacje. Wszystko jej się tu podobałoPewnego dnia, gdy Barbara i Grzegorz wspólnie spacerowali po lesie, trzymając się za ręce, zrozumiała, iż czasem miłość potrzebuje drugiej szansy, by na nowo rozkwitnąć.

Idź do oryginalnego materiału