Jesienne przedpołudnie, wczesny poranek powszedniego dnia miasto jeszcze się przeciągało, ale opony już szeleściły na wiejskiej drodze. Roman Chalin stał przy otwartej bramie, trzymając za ramiona chudego chłopca. Chłopięca twarz, ale spojrzenie tak dojrzałe, iż ściskało pod żebrami. Jak się nazywasz? spytał Roman. Edek szepnął chłopak. Nie chciałem się wtrącać Po prostu nie mogłem milczeć. […]