REKLAMA
Zobacz wideo
Republikanie nie chcą w szkołach lektur powodujących... dyskomfort
Autorka opisuje, iż jej syn chodził wcześniej do osiedlowej szkoły w dużym mieście. Zdecydowała się go jednak przenieść, bo "szkoła była brzydka i typowo komunistyczna", a towarzystwo "nieciekawe". Sądziła, iż chłopak odnajdzie się w placówce prywatnej, ale nie udało się przejść rozmowy kwalifikacyjnej. "Ja jestem pielęgniarką, a mąż zajmuje się hydrauliką - nie rokujemy" - dodaje. Zdecydowała się więc na szkołę pod miastem, nowoczesną, z dobrym zapleczem i świetną kadrą. Z czasem jednak okazało się, iż większość uczniów to dzieci bardzo zamożnych rodziców. "Syn zderzył się z nową rzeczywistością, iż buty mogą być za 500 zł, iż na długi weekend leci się za granicę" - relacjonuje kobieta.Dodaje też, iż chłopiec czuje się nieco gorszy od kolegów. Po wizycie u jednego z nich - w domu z bilardem i kamperem na podjeździe, powiedział, iż nie chce zapraszać rówieśników do siebie, bo dzieli pokój z młodszym bratem.Kamper na podjeździePod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Większość mam apelowała, by autorka nie podejmowała decyzji o zmianie szkoły pod wpływem emocji. Jak zauważa jedna z kobiet: "Przepisanie go byłoby pójściem na łatwiznę i prawdopodobnie przysporzyłoby więcej problemów związanych z tamtym towarzystwem. Kluczem do sukcesu jest budowanie w synu poczucia własnej wartości, wpajanie, iż nie to, co materialne jest najważniejsze. Jego koledzy sobie tego nie kupili przecież sami. Można tłumaczyć, iż każda praca jest ważna, iż ty pomagasz ludziom, którzy są chorzy, a tata naprawiłby tym bogaczom rury, bo tamci pewnie tego nie potrafią".
Inna kobieta dodaje: "Zostaw go w tej szkole. Status materialny rodziców nie jest bogactwem dziecka. o ile dla kolegów syna będzie to miało znaczenie, to znaczy, iż nie zasługują na jego przyjaźń. (…) Wakacje za granicą o niczym nie świadczą". W opinii niektórych osób to matka, a nie chłopiec mają problem z poczuciem przynależności. "Czy naprawdę chcesz dać swojemu dziecku sygnał, iż jesteście za biedni i powinien znać swoje miejsce w szeregu? Czy coś mu wypominają? Czy dzieje mu się krzywda albo sobie nie daje rady? Bo o ile nie, to czy on ma problem, czy ty? Bo to różnica bardzo znacząca" - pisze jedna z komentujących.Zmiana szkoły - czy aby na pewno?Rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej, to oczywiste i nie powinno nikogo dziwić. Czasem jednak chęć "ochronienia" dziecka przed trudnymi emocjami może przynieść odwrotny efekt. Trzymanie pod kloszem rzadko kiedy się sprawdza. W tym przypadku, jak zauważyły inne mamy, zmiana szkoły może nie rozwiązać problemu, a jedynie przenieść go w inne miejsce. Podobną historią podzieliła się z nami pani Ewelina, która wraca wspomnieniami do lat dzieciństwa. - Kiedy chodziłam do podstawówki, w pracy moich rodziców były zwolnienia. Jakoś w podobnym czasie oboje stracili pracę. Zanim coś znaleźli i znów stanęliśmy finansowo na nogi, musieliśmy zacisnąć pasa. Pamiętam, iż dziewczynki chwaliły się nową zabawką, która była wtedy na czasie, a ja musiałam zadowolić się tymi starymi. Czułam się gorsza, zepchnięta na dalszy plan. Bo prawdą jest, iż dzieci potrafią być okrutne, dlatego teraz mojej córce tłumaczę, iż pieniądze raz są, a raz ich nie ma. Że liczy się nasza wartość, wnętrze i wiedza - opowiada 31-latka.
Masz ochotę dodać coś od siebie? Masz historię, którą chcesz opisać? Napisz na adres: [email protected]





