Koszmar trzydziestoletniej konsultantki brazylijskiego pochodzenia rozpoczął się 31 maja, gdy na paryskim lotnisku odwołano jej lot. Zdezorientowani pasażerowie zostali skierowani do stanowiska przewoźnika po vouchery hotelowe, gdzie gwałtownie wyszło na jaw, iż brakuje "jedynek". Kobieta prosiła o nocleg tylko dla siebie, ale usłyszała, iż ma dwie opcje: zakwaterowanie z obcymi albo opłacenie pobytu z własnej kieszeni, na co nie mogła sobie pozwolić. niedługo po tym sytuacja wymknęła się spod kontroli.
REKLAMA
Zobacz wideo Kunz: Chęć podróżowania jest tak duża, iż naprawdę duże lotniska korkują się
Niebezpieczna sytuacja w hotelu. Brazylijka ostrzega inne kobiety
Voucher, który dostała, zawierał nazwiska Niemki i Brazylijczyka. Cała trójka miała spędzić noc w jednym pokoju. Wieczorem współtowarzyszka z Niemiec opuściła hotel, a wtedy rozegrał się dramat.
Obudziłam się z nagim mężczyzną na sobie, całującym mnie w szyję, przytrzymującym mnie, próbującym mnie zgwałcić
- relacjonowała kobieta, cytowana przez "Daily Mail".
Na szczęście udało mi się obronić, krzyknęłam, a on opuścił pokój. Mimo to blizny po tym zdarzeniu pozostaną
- wspominała w rozmowie z mediami. Niemiecka współtowarzyszka, która rano zobaczyła Brazylijkę po ataku, przyznała, iż wyglądała na wstrząśniętą.
Po dramatycznych wydarzeniach kobieta zwróciła się o pomoc do linii lotniczej, jednak jej próby kontaktu pozostały bez odpowiedzi. Zamiast realnego wsparcia przekazano jej jedynie ulotkę z informacją o możliwości skorzystania z usług Portugalskiego Stowarzyszenia Wsparcia Ofiar.
Trzydziestolatka złożyła zawiadomienie na policję i pozew przeciwko TAP, oskarżając przewoźnika o "zaniedbanie i nękanie moralne". Jej prawniczka Nathália Magalhães podkreśliła, iż domaga się do 50 tys. reali odszkodowania (ok. 35,5 tys.zł). Linia lotnicza próbowała zakończyć sprawę ugodą, oferując najpierw 3 tys. reali (2,1 tys.zł), a później podnosząc do 5 tys. (3,5 tys.zł), jednak kobieta odrzuciła te warunki.
Niestety, byłyśmy bardzo rozczarowane, gdy zorientowałyśmy się, iż choćby po wniesieniu pozwu firma nie wysłała przeprosin ani nie okazała troski
- powiedziała Magalhães w rozmowie z mediami. Dodała też, iż fakt, iż jedyną opcją było zakwaterowanie w tym hotelu i w pokojach wieloosobowych, stanowił upokarzające traktowanie.
Przewoźnik nie zajął stanowiska. Pasażerka przez cały czas czeka na przeprosiny
Rozporządzenie EC 261/2004 gwarantuje pasażerom odwołanych lotów nocleg, transport i posiłki. Nie precyzuje jednak, czy zakwaterowanie musi być w pokoju jednoosobowym. Linie lotnicze nierzadko wybierają więc rozwiązania tańsze, nie biorąc pod uwagę ryzyka i komfortu klientów. Poszkodowana postanowiła nagłośnić sprawę, by ostrzec inne pasażerki i pociągnąć przewoźnika do odpowiedzialności.
Jak wiele innych kobiet znalazło się w podobnej sytuacji i milczało z braku siły, by walczyć?
- pytała rozżalona. Na razie TAP Air Portugal nie wydało żadnego oświadczenia ani nie przeprosiło pasażerki. Proces sądowy trwa, a sprawa wywołała medialną dyskusję o odpowiedzialności przewoźników i bezpieczeństwie podróżnych w sytuacjach kryzysowych. Czy linie lotnicze powinny zawsze zapewniać pasażerom pokoje jednoosobowe przy odwołanym locie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.